Sektor OZE utrzymuje się w fazie dynamicznego rozwoju. W Polsce ciągle aktywnych jest wielu inwestorów zagranicznych, ale patrzą też na szerszy rynek CEE. Czy nasz kraj jest atrakcyjnym rynkiem?
Łukasz Szatkowski: Rzeczywiście polskim rynkiem OZE interesuje się wielu inwestorów z różnych, czasami bardzo odległych rejonów. Jako czołowa prawna praktyka energetyczna mamy ogromny przegląd rynku i w pewnym stopniu możemy oceniać sytuację na podstawie naszych projektów. W tym momencie 70% naszej pracy stanowią właśnie projekty sektora OZE, z czego większość dotyczy fotowoltaiki, ale też istotna część dotyczy energetyki wiatrowej off-shore czy on-shore.
Marcin Bejm: Ja powiedziałbym nawet, że Polska jest obecnie jednym z najpopularniejszych miejsc dla inwestycji OZE na świecie, i to zarówno jeżeli chodzi o budowę instalacji, jak i ich akwizycję. W bieżącym roku tylko jako CMS pracowaliśmy przy projektach o łącznej mocy kilku GW (mówimy tylko o zaawansowanych projektach), i przeciętnie raz w miesiącu uczestniczyliśmy w sprzedaży lub nabyciu przez naszych klientów aktywów OZE, co najlepiej pokazuje jak aktywny jest to obecnie rynek. Niewątpliwie korzystamy tu z rozpoznawalności, którą mamy jako doradca, jesteśmy prawnikami pierwszego wyboru na rynku polskim dla transakcji dotyczących OZE, jesteśmy doświadczeni i posiadamy bardzo duży zespół mogący z łatwością obsługiwać największe transakcje.
Powodem tego jest koniunktura biznesowa, ale czy na gruncie otoczenia prawnego inwestorzy nie mają żadnych wątpliwości?
Marcin Bejm: Przed podjęciem decyzji o rozpoczęciu inwestycji w Polsce inwestorzy analizują sytuację makroekonomiczną, społeczną i polityczną w kraju. Zdarzają nam się ostatnio pytania ze strony klientów o bezpieczeństwo prawne inwestycji, funkcjonowanie wymiaru sprawiedliwości, potencjalny wpływ sytuacji politycznej czy relacje dyplomatyczne na ich inwestycje – ostatnio takie wątpliwości mieli głównie inwestorzy z Izraela, Stanów Zjednoczonych i Niderlandów. W takich sytuacjach rozmawiamy rzeczowo z klientami i staramy się rozwiewać ich obawy także poprzez wskazywanie konkretnych rozwiązań kontraktowych, które mogą ich zabezpieczyć – szczególnie klauzule dotyczące ryzyka politycznego, wyjścia z inwestycji w przypadku zmiany prawa czy sposobu jego interpretacji, dopasowane klauzule rebus sic stantibus czy zapisy na sąd polubowny.
Łukasz Szatkowski: Generalnie jednak mając na uwadze otoczenie prawne, inwestorzy decydujący się na rozwój biznesu w Polsce nie są zaskakiwani szczególnymi regulacjami czy przeszkodami prawnymi. Procedury są u nas podobne do tych, jakie funkcjonują na innych rynkach. Czasami oczywiście pewne zdumienie budzą niektóre rozwiązania np. te dotyczące rozwoju sieci. Są często oceniane jako anachroniczne. Jednocześnie jednak, mając wiedzę z innych rynków, inwestorzy są świadomi, że ten aspekt też się będzie u nas zmieniać. Zagadnieniem, które zdecydowanie przykuwa uwagę inwestorów są problemy związane z przyłączami i procedurą ich zapewnienia dla nowych instalacji. Inwestorzy zastanawiają się czy i kiedy powstaną regulacje, które pozwolą na większą przewidywalność rozwoju projektów, w tym na rozwój na zasadach w pełni rynkowych.
A nie spodziewają się Panowie właśnie tych problemów regulacyjnych. Na przykład ostatnie zmiany dotyczące prosumentów mają mocno wyhamować rozwój fotowoltaiki.
Łukasz Szatkowski: Tak kwestie regulacyjne pozostają bardzo istotne, natomiast w tym wspomnianym przypadku dotyczą one jedynie sposobu rozliczeń instalacji prosumentów. Nie będą już tak opłacalne, co oczywiście odczują przede wszystkim firmy instalacyjne. Na poziomie dużych inwestycji biznesowych nie spodziewam się jednak zagrożeń regulacyjnych dla rozwoju fotowoltaiki. Oczywiście, odwołując się do doświadczeń z przeszłości, pamiętamy, jak wprowadzono ustawę odległościową i tzw. zasadę 10H, która wyłączyła wiele terenów spod inwestycji wiatrowych. Niemniej teraz nie spodziewamy się nowych regulacji “blokujących” rozwój sektora OZE.
Tym bardziej, że ustawa odległościowa ma być niebawem znowelizowana, a sama zasada 10H zliberalizowana.
Łukasz Szatkowski: Tak, inwestorzy już o to pytają i zastanawiają się kiedy rzeczywiście w znowelizowanej formie wejdzie ona w życie. Uczestniczymy już w kilku projektach, które zakładają odświeżenie inwestycji wiatrowych i przygotowanie ich właśnie pod tę projektowaną regulację, co pozwoli zwiększyć możliwości produkcyjne. Przy okazji warto podkreślić, że inwestorzy bardzo czekają na nowelizację ustawy o OZE, która zakłada tzw. cable pulling czyli możliwość korzystania z jednego przyłączenia przez różne typy instalacji np. fotowoltaiczną i farmę wiatrową.
Patrząc na bieżące dyskusje wokół regulacji dotyczących OZE emocje budzi „rozporządzenie o postępowaniu rozstrzygającym” czyli rozporządzenie Ministra Infrastruktury, które wprowadza regulacje dla firm starających się o budowę morskich farm wiatrowych po 2025 roku i ich udział w aukcjach energetycznych. W mediach pojawiły się zarzuty, że może ono faworyzować niektóre firmy.
Łukasz Szatkowski: Rzeczywiście opublikowane rozporządzenie może budzić kontrowersje. Pojawiły się też opinie, że projekt może być niezgodny z prawem Unii Europejskiej oraz umowami międzynarodowymi. Kwestia transparentności i konkurencyjności w przypadku tej regulacji jest dużym problemem i może doprowadzić do zamrożenia całych postępowań. Inwestorzy uznający się za pokrzywdzonych prawdopodobnie będą się przecież odwoływać od decyzji, co sprawi, że projekt morskich farm wiatrowych może skończyć się wielkim sporem prawnym, który zamrozi proces inwestycyjny.
Zostawiając konkretne problemy czy regulacje prawne, jak oceniają Panowie ten rok w sektorze i w związku z tym nadchodzące lata?
Marcin Bejm: To, co wyróżnia ten rok i sądzimy, że będzie trendem w kolejnych latach, to rosnąca liczba projektów na rynku energetycznym realizowanych w modelu project finance. Do tej pory najwięksi krajowi gracze rynku energetycznego nie korzystali z tej formuły finansowania nowych przedsięwzięć, bo posiadali dostęp do finansowania korporacyjnego umożliwiającego finansowanie takich inwestycji. Teraz skala transformacji energetycznej, procesów dostosowania się do wymogów Zielonego Ładu, liczba nowych projektów inwestycyjnych jest już na tyle duża, że nawet giganci tacy jak np. Energa czy Orlen, widzą konieczność i korzyści związane z sięganiem po finansowanie projektowe. Drugim trendem, który według mnie jest warty odnotowania w tym roku – i będzie wyznaczał kierunki zmian w sektorze infrastruktury energetycznej na najbliższe lata – to poszukiwanie przez ciepłownie środków finansowych lub inwestorów, których kapitał pozwoli ciepłowniom przejść ze źródeł węglowych na alternatywne. Wiemy już o kilku samorządach, które za pośrednictwem swoich spółek komunalnych planują inwestycje w farmy PV, magazyny energii, pompy ciepła. Już obecnie widać, że to będzie cała seria projektów. Poza tym na pewno będzie też więcej inwestycji służących pozyskaniu ciepła z odpadów. Mamy widoczne szanse na zwiększenie liczby spalarni odpadów komunalnych.
Dużym motorem napędowym sektora OZE będą chyba firmy specjalizujące się do tej pory w energetyce konwencjonalnej?
Łukasz Szatkowski: W tym roku przygotowaliśmy raport o zmieniającej się roli firm naftowych i gazowych i ich strategiach zeroemisyjnych (Energy Transition: The evolving role of oil & gas companies in a net-zero future). Jak wynika z tego opracowania 10 na 15 światowych graczy w ramach swoich strategii ogłosiło i realizuje takie cele. Ich nakłady kapitałowe na OZE wzrosły w 2020 roku do 4,2%, podczas gdy w 2018 to było 2,9%. Oznacza to 23% procentowy wzrost. Mamy zatem bardzo wyraźnie wytyczony kierunek zmian. My, jako, że globalnie i historycznie jako CMS jesteśmy bardzo związani także z rynkiem energetyki konwencjonalnej, będziemy zgodnie z trendami towarzyszyć klientom w procesie transformacji.
To wszystko będzie też powodowało rozwój w branży prawniczej związanej z OZE. Panów praktyka także będzie się powiększać, by nadążać za tymi trendami?
Marcin Bejm: Jesteśmy w tym sektorze zarówno w Polsce jak i na świecie od zawsze. Kancelaria CMS wyrosła na obsłudze projektów infrastrukturalnych i energetycznych. Mamy niezwykle bogatą listę dokonań w tym obszarze. Te trendy nie są dla nas nowością, a energetyka to nasz matecznik.
A propos tego bogatego doświadczenia, jakie projekty uznają Panowie za przełomowe czy kluczowe w ostatnim czasie w swojej praktyce?
Marcin Beim: Dla mnie wielkie znaczenie mają wielkie projekty inwestycyjne realizowane w modelu project finance. Doradzamy na przykład przy projekcie elektrowni gazowo-parowej (ang. CCGT – Combined Cycle Gas Turbine) w Ostrołęce, w którym jesteśmy doradcą sponsorów i pomagamy w sfinansowaniu budowy i utrzymania nowego bloku gazowego. To projekt od strony prawnej bardzo ciekawy i trudny. Jak we wszystkich project finance, w których pracujemy tworzymy w nim pełną siatkę umów projektowych. Ogromnie ciekawy jest również projekt Olefiny III, przy którym pracujemy dla Orlenu czyli rozbudowa rafinerii w Płocku. To naprawdę skrajnie skomplikowana inwestycja, niezwykle złożona pod kątem struktury prawnej. Projekt o wartości CAPEXowej ponad 3 miliardy euro, który pozwoli na znaczne obniżenie poziomu emisji i osiąganie celów dekarbonizacyjnych, które stawia sobie Orlen. To są bardzo ciekawe projekty, wciągające intelektualnie, realizowane zgodnie z wymogami ESG.
Łukasz Szatkowski; Przełomowe transakcje to często te, które wyróżniają się swoją skalą jak na przykład nabycie Wento prze Equinor, która jest jedną z najciekawszych transakcji sektora OZE w tym roku (CMS doradzało w tej transakcji firmie Equinor, pisaliśmy o tym tutaj – przyp. red.). Z drugiej strony są też projekty pionierskie, jeżeli chodzi o strukturę akwizycyjną czy zakontraktowania dalszego rozwijania portfela projektów, ich budowy z closingiem dopiero po fazie oddania do odbioru (COD) czy również elementu zakontraktowania off-take’u (czy to w formule tradycyjnej umowy PPA czy corporate/virtual PPA). Rynek robi się w tym zakresie coraz bardziej wyrafinowany i oczekiwania klientów również są coraz wyższe.
To co dzieje się w sektorze OZE to symbol pewnej globalnej transformacji. Mają Panowie poczucie, że biorą udział w zmienianiu świata?
Marcin Bejm: Tak, zdecydowanie. Jesteśmy w wyjątkowej sytuacji zawodowej. Znaleźliśmy się we właściwym miejscu, we właściwym czasie. Doceniamy to i pracujemy z oddaniem na rzecz klientów i projektów, które obsługujemy i to się nie zmieni. Nie mamy wątpliwości, że za kilka lat będziemy mieć poczucie spełnienia i satysfakcji, płynące stąd, że braliśmy aktywny udział w wielkiej zmianie gospodarczej i naszą pracą ją wspieraliśmy. Skala przemian, które nadchodzą jest, jak wiemy, olbrzymia.
Łukasz Szatkowski: Zgadzam się. Dodam też, że z punktu widzenia rozwoju naszego zespołu i kancelarii kładziemy nacisk by transakcje przy których doradzamy były czołowymi na rynku. Jest to bardzo rozwojowe zarówno dla nas i naszych prawników, którzy również mają większą frajdę i widać bardziej się angażują przy wymagających, a nie powtarzalnych projektach. Podpisuję się także pod słowami jednego z naszych klientów, który ma już za sobą wiele doświadczeń na różnych rynkach, i jest zdania, że polski rynek energetyczny w tym momencie jest jednym z najciekawszych na świecie. Polski rynek będzie się mocno zmieniał, bo jednak nadal w 70% jesteśmy gospodarką węglową i mamy wiele do zrobienia.
Marcin Bejm jest partnerem kierującym departamentem energetyki i projektów w CMS Polska. Stoi również na czele praktyki Infrastruktury i finansowania projektów. Posiada blisko 20-letnie doświadczenie w doradztwie przy transakcjach i projektach dotyczących różnego rodzaju aktywów infrastrukturalnych realizowanych w Polsce oraz w regionie Europy Środkowo-Wschodniej.
Łukasz Szatkowski jest partnerem w departamencie energetyki i projektów CMS Polska. Od ponad 15 lat specjalizuje się w prawie energetycznym i klimatycznym. Doradzał klientom w zakresie inwestycji i przejęć związanych z energetyką konwencjonalną i odnawialną, regulacjami dotyczącymi zmian klimatycznych, górnictwem, paliwami płynnymi i gazem.
Artykuł powstał we współpracy z kancelarią CMS.