“Ważna jest synergia. Dwa plus dwa nie może dawać po prostu cztery, musi być co najmniej pięć”

0
3

Andrzej Pośniak z CMS związany jest od kilkunastu lat, od czwartego roku studiów. Jak mówi, ma pewną „pamięć organizacji”. Od ponad dwóch i pół roku stoi na jej czele. W tym czasie kancelaria zasłynęła kilkoma znaczącymi wzmocnieniami zespołu, a teraz przygotowuje się do wielkiej przeprowadzki do nowego biura, co ma być nie tylko zmianą miejsca pracy, ale w ogóle zmianą organizacji. Jaka jest kancelaria CMS, jaka ma być w najbliższej przyszłości, dlaczego prawniczy konserwatyzm wcale nie jest zły i jacy prawnicy już niebawem będą szczególnie cenieni na rynku? O tym między innymi w naszej rozmowie z Partnerem Zarządzającym CMS w Polsce. 

Andrzej Pośniak jest doradcą podatkowym, oprócz pełnienia funkcji partnera zarządzającego warszawskim biurem CMS jest także szefem zespołu podatkowego w departamencie korporacyjnym/fuzji i przejęć CMS oraz praktyki podatkowej w Europie Środkowo-Wschodniej, a także członkiem zarządu grupy praktyki podatkowej CMS na świecie.

Niedawno ogłaszali Państwo wzmocnienie zespołu nieruchomości 10 prawnikami, wcześniej do kancelarii dołączyli też uznani prawnicy sektora private equity czy finansowania transakcji. Jak dochodzi do takich prawniczych transferów? 

Wolałbym nie używać określenia transfer – brzmi jakby to była transakcja biznesowa, a przecież w tym przypadku chodzi o świadome decyzje dotyczące przyszłości zawodowej, które wiążą się z emocjami i planami życiowymi konkretnych osób. Każdy ma swoje obserwacje i wnioski dotyczące rynku i miejsca, w którym się znajduje i gdzie chciałby być w życiu zawodowym. Zdarzają się sytuacje, gdy kancelaria zgłasza się do osób, które pasują charakterologicznie oraz biznesowo do danego zespołu czy wizji budowania konkretnej praktyki, a nowa organizacja może być dla nich szansą rozwoju. Równie często, jeśli nawet nie częściej, sami prawnicy, znając rynek, upatrują szansy na dalszy rozwój w konkretnych organizacjach. Oczywiście dzieje się to częściej poprzez osobiste rozmowy, bazujące na prywatnych kontaktach, niż oficjalnie składane aplikacje. Czasami ten kontakt nawiązywany jest przez wyspecjalizowanych headhunterów. 

Gdy ktoś jest counselem czy partnerem, to w zasadzie ma już duży wpływ na organizację, może próbować ją kształtować, jednak zmiany na takim poziomie również się zdarzają. Na czym według Pana zależy prawnikom z takim doświadczeniem? 

Każda organizacja ma swoją specyfikę i charakterystykę, jako ludzie też jesteśmy różni. Do tego stopnia, że pewne elementy kultury organizacyjnej jedni będą postrzegać jako sprzyjające, a inni jako ograniczające. Mogę powiedzieć o tym, co słyszę od osób, które decydują się na związanie drogi zawodowej z CMS. Poza pozycją rynkową wybierają nas ze względu na dobrą atmosferę pracy, otwarcie światopoglądowe, akceptację różnorodności w kwestiach religijnych, poglądów, płci, mniejszości seksualnych. To wszystko jest w DNA CMS, które niezwykle cenię. Sam jestem też ambasadorem „30% Club Poland”, organizacji promującej udział kobiet w organach kierowniczych spółek. W CMS prawniczka w zaawansowanej ciąży dostaje awans partnerski, czy awansuje tuż po urlopie macierzyńskim. Po drugie, ambitnych i utalentowanych prawników przyciąga do nas brak szklanego sufitu, nie mamy limitowanej liczby partnerów czy counseli w poszczególnych praktykach. Jako organizacja patrzymy na każdego indywidualnie. Poza tym, ważny dla osób, które do nas dołączają jest fakt, że „napęd” czerpiemy z kilku silników czyli praktyk, które się wspierają i doprowadzają do synergii, która buduje wszystkie zespoły. 

Wzmocnienie zespołu nieruchomości to znaczący ruch i duże rozbudowanie praktyki. To próba dołączenia do czołowej dwójki kancelarii obsługujących największe  transakcje nieruchomościowe czyli Greenberg Traurig i Dentons? 

Naszym celem jest stworzenie zespołu, który będzie doradcą pierwszego wyboru dla klientów nieruchomościowych. Dołączenie 10 prawników, w tym trzech partnerów o uznanej renomie rynkowej, to dla nas duża zmiana wewnętrznie. Przyjmujemy nowych prawników nieruchomościowych, a jednocześnie doskonałych ekspertów mamy już na pokładzie. Dlatego niezwykle ważna jest dla mnie integracja. Dopiero zgranie się tych dwóch zespołów w jedną drużynę, składającą się z 40 prawników, będzie pełnym sukcesem. Nie patrzymy jednak na tę zmianę w kontekście zmian sytuacji na rynku w sektorze nieruchomościowym. Ważne są dla nas inne aspekty. Po pierwsze, dołączają do nas partnerzy i prawnicy, którzy widzą szansę na rozwój w CMS i dobrą współpracę z innymi praktykami. Po drugie, w takiej organizacji jak CMS silny zespół nieruchomościowy jest niezbędny. Trudno rozwijać dużą kancelarię bez doświadczonej praktyki nieruchomościowej, szczególnie na polskim rynku, który cechuje się dużą aktywnością w tym sektorze. Przez pewien czas zespół nieruchomościowy był u nas liczebnie mniejszy w porównaniu do innych dużych kancelarii, a także zdecydowanie mniejszy niż inne zespoły i departamenty w naszej organizacji. Odczuwaliśmy to jako pewną dysproporcję wymagającą zmiany. Warto również dodać, że cel, który przyświeca mi w planach wzmocnienia tej praktyki, nie jest mierzony jedynie wartością transakcji, które ten zespół zrealizuje. Silne nieruchomości mają duży wpływ na praktykę środowiskową, tworzą synergię z praktyką bankowości i finansów, a także z zespołami M&A, czy energetyki i projektów. Główną wartością nie jest dla mnie sama wartość rezydualna zespołu, ale dodatkowo synergia powstająca we współpracy z innymi partnerami i prawnikami. Dla mnie dwa plus dwa nie może dawać w tym przypadku po prostu cztery, musi wyjść co najmniej pięć. Jeżeli chodzi o rynek, pewnie ten ruch będzie miał jakieś skutki, ale to są już rzeczy niezależne od nas i nie były naszym celem.

Abstrahując od tej synergii, to jednak, jak rozumiem, zakładają Państwo dalszy złoty czas w sektorze nieruchomości? 

Odpowiem nieco przewrotnie przywołując dołączenie do nas Sławka Czerwińskiego i Mateusza Stępnia z Clifford Chance z zespołem (prawnicy wraz z zespołem dołączyli oficjalnie do CMS na początku sierpnia 2020 roku, specjalizują się w doradztwie funduszom PE – przyp. red.). Decyzja o tym wzmocnieniu zapadła w najmroczniejszym czasie pandemii, kiedy nie wiedzieliśmy jak będzie się kształtowała sytuacja na rynku transakcyjnym, zastanawialiśmy się, jak będzie wyglądał nasz budżet na najbliższe lata, a o wzrostach na rynku nie śmieliśmy marzyć. Zatem, czy kierujemy się prognozami przy takich decyzjach? I tak, i nie. Oczywiście zakładamy, że czas prosperity na polskim rynku nieruchomości będzie nadal trwał, osobiście uważam, że będzie to jeszcze kilka lat. Jednocześnie jesteśmy dużą organizacją i mamy konkretną wizję rozwoju, co sprawia, że planujemy na 3 – 5 lat na przód. Czyli myślimy perspektywicznie, a koniunktura jest jednak sinusoidalna. Najważniejsze jest jednak dla mnie przekonanie do siebie i pokazanie wartości w CMS wybitnym osobom, które mogą do naszej kancelarii wnieść dużo od siebie. Gdy mamy w zespole ludzi, którzy pasują do siebie nie tylko biznesowo, ale i charakterologicznie, to nawet przy dekoniunkturze – szczególnie mając na uwadze przywoływane już wcześniej synergie – będą oni stanowić wartość w tak dużej organizacji i sami będą czuć się u nas bezpiecznie.

Mówił Pan o wizji na 3-5 lat, jaka ona jest? Jaka będzie kancelaria CMS w najbliższych latach?

Chcemy budować kancelarię na trzech filarach: fachowość – czy jak często mówimy – talenty, proaktywna współpraca i nasze wartości, które stawiamy ponad biznesem. Może to zabrzmieć nieco górnolotnie, jednak w codziennej pracy te filary mają doniosłe znaczenie. Dla mnie oznacza to, że idziemy w kierunku kancelarii patrzącej w przyszłość, odważnej, nowoczesnej i opartej o relacje. 

To zatrzymajmy się przy tych trzech filarach. Mówi Pan o fachowości, jak rozumiem o prawnikach fachowcach. Jaki jest idealny, fachowy prawnik dla CMS?

Trudno podać jednoznaczną definicję, gdyż zestaw cech i potrzebnych kompetencji zależy m.in. od rodzaju praktyki, konkretnych klientów, z którymi się pracuje, czy sposobu działania. Natomiast patrząc ogólnie, po pierwsze stawiamy na poczucie odpowiedzialności, rzeczywistą chęć zajmowania się prawem i życia kwestiami prawnymi, a także znajomość rynku klientów. Ta ostatnia kwestia jest chyba najbardziej fundamentalnym elementem. Według mnie w przewidywalnej przyszłości zawód prawnika będzie podlegał dalszym ogromnym zmianom, które będą szły w kierunku jeszcze głębszej specjalizacji. „Jestem dobrym prawnikiem, bo dobrze znam się na przepisach prawa”, już nie jest odpowiedzią na potrzeby klientów, a w przyszłości już kompletnie nikomu nie będzie wystarczać. Rynek zmierza w kierunku jeszcze większej specjalizacji: lekarz-prawnik, pilot-prawnik, informatyk-prawnik, inżynier-prawnik. Prawnicy będą wybitnymi ekspertami, nie tylko dlatego, że się nauczyli danego rynku w trakcie swojej praktyki, lecz ze względu na realną edukację odebraną w tym zakresie  i dogłębną znajomość danego sektora. Takie połączenie kompetencji będzie bardzo cenione na rynku, na którym konkurencja wciąż rośnie, a stawki spadają. 

A trzeci filar – wartości ponad biznesem, co to znaczy? 

Chodzi o uniwersalne wartości, które są wspólne społeczeństwom europejskim, niemniej nie sam katalog wartości jest tu kluczowy. Kluczowe jest rzeczywiste stawianie ich ponad biznesem, kiedy staje się przed koniecznością wyboru. Rozumiem to w ten sposób, że nie idziemy na kompromis kosztem poświęcenia naszych wartości, czy wspólnego dobra. Tylko takie podejście pozwala moim zdaniem na długofalowy rozwój. Odwrotna filozofia może przynosić pewne korzyści biznesowe, ale tylko w krótkiej perspektywie czasowej. Szukając analogii w świecie sportu – nawet jeżeli będziemy mieli w drużynie wioślarskiej samych mistrzów świata, ale jeden z nich będzie wiosłował w innym kierunku albo szturchał kolegów, to ta obsada przegra z drużyną złożoną ze znakomitych – ale mniej utytułowanych czy doświadczonych – zawodników. Oczywiście mam świadomość, że z perspektywy tak dużej kancelarii jak CMS łatwiej jest prezentować takie podejście, ponieważ mamy nieco większy potencjał oraz wachlarz możliwości. W mniejszych organizacjach stosowanie takiej filozofii może być trudniejsze, niemniej, według mnie to uniwersalna zasada, którą zresztą wielokrotnie słyszałem podczas studiów na Harvardzie. 

A wracając do pierwotnego pytania, jaka jest najbliższa przyszłość CMS? Będą Państwo dalej wzmacniać zespoły? Dołączyli prawnicy nieruchomościowi, sektora private equity, oraz eksperci od finansowania transakcji. Te ruchy pokazują, na co chcą Państwo stawiać? 

Wzmacniamy te praktyki, które uważamy za przyszłościowe albo po prostu widzimy dodatkowe możliwości ich rozwoju. Przy czym oczywiście chodzi o rozwój, który dotyczy całej organizacji. Planujemy wzmocnienia tam, gdzie są potrzebne, ale także w tych obszarach, które stanowią uzupełnienie dla innych praktyk, a tym samym tworzą synergię dla całej organizacji. 

Czy pandemia mocno zachwiała Państwa strategią? Jak mocno pandemia uderzyła CMS? 

Pandemia była i jest wielkim oraz cennym – choć niezmiennie trudnym – doświadczeniem, bo wiąże się z nieznanym. Obecnie jesteśmy co prawda już mądrzejsi niż byliśmy 2,5 roku temu, nadal jednak poruszamy się w bardzo zmiennej i nie do końca znanej rzeczywistości. Pamiętam ten moment, gdy zapadła decyzja o rozpoczęciu pracy zdalnej i wysyłałem maila do całej kancelarii, aby poinformować o zmianie. To była wyprawa w wielką niewiadomą i to wraz z ponad 300-osobowym zespołem. 

Co Pan czuł po wysłaniu tego maila jako partner odpowiadający za tak dużą organizację oraz tylu prawników i pracowników?

Z perspektywy czasu pamiętam głównie pełną mobilizację sił i środków oraz zespołów wsparcia, a także niepewność, czy projekt elastycznej pracy, który został zaimplementowany nagle, będzie działał, czy wszystkie serwery wytrzymają. Kierowałem się wtedy maksymą, że przetrwają nie najsilniejsi, ale Ci, którzy potrafią się jak najlepiej adaptować. Natomiast wracając do poprzedniego pytania, w moim odczuciu pandemia dosyć łaskawie obeszła się z rynkiem usług prawnych. W roku przed pandemią odnotowaliśmy największy w historii CMS wzrost przychodów w wysokości 17 procent rok do roku. W pierwszym pandemicznym roku poprawiliśmy ten wynik jeszcze o 10 procent. Teraz także spodziewamy się dwucyfrowego wzrostu. Z naszej perspektywy pandemia nie uderzyła mocno w rynek usług prawnych, choć trzeba zaznaczyć, że z punktu widzenia bardzo wyspecjalizowanych kancelarii w tych sektorach czy obszarach prawa, na które pandemia miała największy wpływ, sytuacja może wyglądać inaczej. Są firmy, które potrzebują wsparcia i nie można o tym zapominać. 

A jeżeli chodzi o klientów, według Pana, pandemia dalej rozdaje karty i wpływa na decyzje inwestycyjne, czy już nie? 

Mam wrażenie, że tego efektu już nie ma. Dostosowaliśmy się do sytuacji pandemicznej i nowego modus operandi. Razem z klientami znaleźliśmy sposoby działania i wytyczyliśmy nowe ścieżki, aby dalej prowadzić działalność w sposób niezakłócony. Wydaje mi się, że rynek wrócił do wcześniejszego poziomu aktywności, a w wielu obszarach dynamika jest nawet spotęgowana. 

Niezależnie od pandemii, w ogóle branża prawnicza i zawód prawnika przechodzi dużą transformację. Jakie główne zmiany Pan dostrzega na przestrzeni ostatni lat? 

Po pierwsze postępuje demitologizacja zawodu prawnika. Po drugie, obserwujemy rosnące oczekiwanie klientów, aby prawnicy oprócz wybitnej znajomości przepisów prawa, legitymowali się także praktyką jego stosowania.  Rośnie znaczenie umiejętności miękkich, w tym budowania relacji. Ten aspekt zawsze miał znaczenie, ale teraz jest szczególnie istotny. Poza tym mamy dużą konkurencję na rynku  – jest dużo zdolnych prawników, polski rynek nasycił się także międzynarodowymi firmami prawniczymi i sytuacja u nas jest diametralnie inna niż w Czechach, czy na Węgrzech, gdzie międzynarodowych kancelarii jest kilka. Myślę, że zwiększyło się także zapotrzebowanie na łączenie doradztwa prawnego z elementami biznesowymi i stopień zaangażowania w projekty klienta. Prawnicy de facto uczestniczą obecnie w procesie podejmowania strategicznych decyzji i musimy rozumieć od strony biznesowej cały mechanizm związany z daną inwestycją czy akwizycją.

Zmieniło się zatem podejście klientów. 

Tak, oczekiwania są inne niż kiedyś. Świat jest dziś bardzo złożony. Wątków i kwestii, na które trzeba zwrócić uwagę przy realizacji różnych przedsięwzięć jest obecnie mnóstwo. Dlatego klienci potrzebują prawnika, który staje się członkiem zespołu. Nie szukają tylko doradcy zewnętrznego, ale kogoś, kto realnie w całym procesie uczestniczy i bierze część odpowiedzialności. 

Biurowiec Warsaw Financial Center, tuż obok wieżowca Rondo 1. CMS ma tu swoje biuro od ponad 20 lat. NIebawem kancelaria przeniesienie się do nowego budynku.

Przy okazji transformacji branży prawniczej zawsze mówi się o legaltech. Jest dużo rozmów na ten temat, niemniej, wydaje się, biorąc pod uwagę również ankiety czy badania, że realne stosowanie narzędzi legaltech nie jest jeszcze zbyt powszechne. Jak Państwo podchodzą do takich rozwiązań i narzędzi? 

Prawnicy bywają odrobinę konserwatywni jeżeli chodzi o stosowanie nowinek technicznych. Ten konserwatyzm pełni pewną funkcję niejako gwarancyjną, daje rękojmię, że zadanie będzie wykonane dobrze, że jest w nim udział zaufanego człowieka. Z drugiej strony, klienci oczekują, aby pewne działania usprawniać i automatyzować. Jako CMS w coraz większym stopniu testujemy różne rozwiązania na naszym rynku. Choć muszę przyznać, że ze względu na to, że większość naszych zleceń czy transakcji wymaga indywidualnego podejścia, pewnym wyzwaniem jest zgromadzenie odpowiedniej liczby powtarzalnych projektów, które stanowiłyby podstawę do działania dla sztucznej inteligencji. Na tym rynku człowiek wciąż pozostaje kluczowy.

Zazwyczaj można usłyszeć narzekania na konserwatyzm prawników.  

Podam konkretny przykład obrazujący, co mam na myśli. Często klient oczekuje, aby w spotkaniu czy negocjacjach przy kluczowych sprawach uczestniczył konkretny partner, który wzbudza u klienta zaufanie, jest wiarygodny. Gdyby tę sytuację próbować zautomatyzować to uczestnikiem spotkania mógłby być po prostu dowolny prawnik z analogicznym doświadczeniem. To jednak klientom nie wystarcza. Potrzebują relacji z konkretnym człowiekiem i poczucia, że on także bierze odpowiedzialność za dany projekt. Maszyna czy bot nigdy tego nie poczuje. Oczywiście z drugiej strony klienci oczekują, żeby pewne procesy przebiegały szybciej i sprawniej, o czym także pamiętamy. Nie spodziewałabym się jednak w naszej branży rewolucji technologicznej na skalę obserwowaną w innych sektorach. Rynek usług prawnych ma inną specyfikę. Tu decydujący jest czynnik ludzki. Jednak jeśli do człowieka dodamy odpowiednio dobrane narzędzia technologiczne, to mamy idealne legaltech. Moim zdaniem, istotna rola człowieka jeszcze bardzo długo się nie zmieni, jeżeli w ogóle kiedykolwiek to nastąpi. My, jako duża organizacja, podobnie jak inne organizacje międzynarodowe cały czas pracujemy nad narzędziami legaltech. W Londynie mamy specjalny, liczny zespół własnych programistów, który się tym zajmuje. Ze względu na duże koszty na razie to właśnie liderzy branży będą realizować tego typu projekty. Jednak później dojdzie do momentu, gdy przejdziemy ten Rubikon, a rozwiązania wypracowane przez duże organizacje się upowszechnią i znajdą szersze zastosowanie. CMS korzysta z wielu narzędzi legaltech. Ostatnio miała premierę platforma Lupl. To rozwiązanie wypracowane przez CMS, Cooley LLP i Rajah & Tann, największą azjatycką kancelarię, z którą CMS blisko współpracuje. Lupl to uniwersalna platforma, dostępna dla każdego zainteresowanego, która integruje wszystkie relacje pomiędzy klientami a kancelariami, dostępna dla wszystkich doradców. Oferuje pełną integrację korespondencji, timesheetów, dokumentacji, daje możliwość bieżącego sprawdzania nad czym pracują prawnicy, jakie zmiany wprowadzają oraz zapewnia wymianę odpowiednich informacji. Przy okazji przychodzi mi do głowy refleksja, że przełomowy będzie moment, kiedy przestaniemy na taką skalę korzystać z emaila. Rozmowy przez email to wielka nieefektywność. Dziwne, że aż tak długo trwamy przy tej formie komunikacji, gdy do dyspozycji mamy czaty oraz zintegrowane środowiska pracy wspólnej. Platforma Lupl według mnie to przyszłość komunikacji. Poza tym na bieżąco stosujemy już w CMS szereg innych rozwiązań: CMS Collaborate do tworzenia data roomów i komunikacji z klientami, CMS Evidence, jeden z najlepszych na świecie system pozyskiwania danych w zakresie śledztw gospodarczych, korzystamy także z Brain Space, to platforma, która w połączeniu z CMS Evidence potrafi przetworzyć dokumenty na połączenia czasowe i tematyczne oraz zwizualizować te dane, mamy też system Kira analizujący dokumenty w procesach due diligence, jest też działający od dawna w Wielkiej Brytanii system, który niebawem będziemy implementować w Polsce, który w oparciu o klikanie w kafelki i wybieranie opcji będzie w automatyczny sposób tworzył umowy, na początek głównie z obszaru prawa pracy. Wreszcie, mamy autorskie aplikacje z zakresu raportowania podatkowego MDR czy też Dawn Raid, które poza zawartością merytoryczną, w razie potrzeby umożliwiają natychmiastowe połączenie z odpowiednim prawnikiem CMS za pośrednictwem takiej aplikacji.

Zaczął Pan od tego, że branża prawnicza jest konserwatywna, a teraz wymienił Pan katalog najnowszych i bardzo efektywnych narzędzi, z których korzysta CMS. 

Tak, bo bez wątpienia te narzędzia powstają i zaczynają być coraz bardziej powszechne. Legaltech stanie się bardzo ważny, ale nowe rozwiązania będą stosowane w takim zakresie, w jakim będą akceptowalne dla klientów z perspektywy zaufania i relacji z doradcami najwyższej próby. A także w takim zakresie, w jakim będzie potrzebna większa efektywność, ponieważ rynek ten jest coraz bardziej konkurencyjny. 

Podkreśla Pan cały czas tę osobistą relację z klientem. To jest coś, na co często powołują się prawnicy zakładający małe tzw. butikowe kancelarie. Często uznają to za swoją przewagę. Czy takie firmy są konkurencją dla takich kancelarii jak CMS? 

Rozwój butików to widoczny i dobry trend. Duże kancelarie czasem konkurują z mniejszymi, ale tylko w pewnym zakresie, gdyż projektów o dużej skali butiki po prostu nie obsłużą ze względu na rozmiar zespołów i skalę działalności. Poza tym w wielu przypadkach doradca wybierany do dużej transakcji musi być akceptowany i wiarygodny nie tylko na rynku lokalnym, ale także w Londynie, Nowym Jorku czy Singapurze. Natomiast paradoksalnie, coraz większa konkurencyjność i rozdrobnienie rynku powoduje, że większe znaczenie zyskuje przynależność do międzynarodowej sieci. Jeśli przykładowo mamy czterech graczy na rynku i klient może przekazać obsługę transakcji jednemu z nich to wiemy kto, gdzie, z kim może pracować. Gdy tych graczy będzie na danym rynku stu, przekonanie klienta do siebie staje się trudniejsze. W takim przypadku znaczenia nabierają wcześniejsze doświadczenia danego klienta z prawnikami z innych praktyk tej samej kancelarii, a często także rekomendacje dotyczące innych oddziałów tej kancelarii na świecie, które pracują dla danego klienta w swoich krajach. Przynależność do międzynarodowej sieci i proaktywna współpraca będzie odgrywać coraz ważniejszą rolę. 

Mam wrażenie, że coraz częściej pojawiają się opinie, że coraz trudniej pozyskać młodych i zdolnych prawników. Też ma Pan takie odczucia? Co uznaje Pan za kluczowe dla takiej organizacji jak CMS, by przyciągać do niej młodych ludzi? Wydaje się, że magia dużych, międzynarodowych kancelarii nie działa już tak skutecznie jak kiedyś. 

O najbardziej utalentowanych prawników oraz osoby z zespołów wsparcia czyli m.in. z zespołu asystenckiego, finansów, HR czy marketingu zawsze była konkurencja. Wydaje mi się, że nowe pokolenia nieco inaczej patrzą na rynek pracy. Także dlatego, że mogą – podczas gdy my nie zawsze mieliśmy taki komfort – ale także dlatego, że chcą pracować na innych zasadach. Być może mądrzej podchodzą do pracy niż moje pokolenie i nie zgadzają się na wiele a priori, chcą zrozumieć swoją rolę, wiedzieć jakie mają możliwości rozwoju, na jakich zasadach będą pracować, chcą mieć wybór. Mamy też obecnie specyficzny rynek, pandemiczny, kiedy pewne wartości, które kiedyś uważaliśmy za słuszne i ważne, teraz podlegają erozji. Jednocześnie znaczenia nabierają te podstawowe i powszechne: że poza pracą jest życie rodzinne, ważna jest elastyczność, świadome planowanie. Poza tym rynek się rozwija i rośnie, co sprawia, że zapotrzebowanie na utalentowanych, indywidualnie myślących prawników i specjalistów do zespołów wsparcia jest obecnie większe niż kiedykolwiek. To jest dodatkowe wyzwanie. Dla mnie kluczowa w pozyskiwaniu pracowników jest odpowiedź na pytanie, czego te osoby oczekują od CMS, co im oferujemy i na ile się w tych oczekiwaniach spotykamy. W moim expose, gdy obejmowałem stanowisko partnera zarządzającego kancelarią, powiedziałem, że chcę uczynić CMS najlepszym miejscem do pracy. Wkładamy dużo starań i wysiłków, żeby to urzeczywistnić. Efekt widać w rankingach i nagrodach, jakie otrzymujemy, ale przede wszystkim w licznej grupie osób dołączających do naszej kancelarii. Duże znaczenie ma obecnie elastyczne podejście do pracy. W CMS jest nam bliska filozofia elastycznego podejścia do tej kwestii i staramy się dawać możliwość swobodnego decydowania o tym skąd i w jakich godzinach pracujemy. Co do zasady spotykamy się w biurze, ale jeśli ktoś po prostu ma potrzebę pracy z domu, to w ten sposób pracuje. Stawiamy także na kontakt ze studentami oraz organizacjami studenckimi. Mamy ambasadorów na wszystkich uczelniach, organizujemy praktyki letnie – w zeszłym roku otrzymaliśmy rekordową liczbę 600 zgłoszeń, stworzyliśmy też nasz specjalny, autorski program rekrutacyjny oraz rozwoju młodych talentów, który stale ewoluuje. 

Varso Tower. Do tego nowego wieżowca na 43 piętro już niebawem przeprowadzi się CMS.

A propos miejsca pracy, to przed CMS duża zmiana. Po wielu latach opuszczają Państwo Warsaw Financial Center i przenoszą się do Varso Tower. Jakie będzie to nowe biuro? 

W WFC jesteśmy od 1997 r. czyli samego początku działania budynku. Przeprowadzamy się na większą przestrzeń – z obecnych 4,5 tys m.kw. na 7 tys. Naszą wielką ambicją i planem jest, aby nowe biuro było miejscem, które będzie zachęcało do przyjścia i przebywania w tej przestrzeni. Nie chcemy, aby było to tylko „workplace”, czyli miejsce pracy. Chcemy stworzyć „cultureplace”, czyli miejsce spotkań pracowników ze sobą, z klientami, a także przestrzeń dla klientów, którzy chcą spotykać się ze swoimi kontrahentami. Wierzymy, że wyjątkowe miejsce na mapie Warszawy, jakim będzie Varso Tower i jego 43. piętro z naszym tarasem, da inną perspektywę na miasto i będzie służyło owocnym spotkaniom oraz rozmowom. Chcemy stworzyć takie warunki, aby nasz zespół sam chciał przychodzić i przebywać w biurze oraz czerpać dumę z tej nowoczesnej przestrzeni. Zmiana lokalizacji jest więc dla nas ważną zmianą organizacyjną, w którą aktywnie angażowani są pracownicy i współpracownicy CMS. 

Brzmi bardzo dobrze, ale… nie mogę nie zapytać – będą hot deski? 

Nie będzie. Analizowaliśmy takie rozwiązanie i zdecydowaliśmy, że nie jest dla nas odpowiednie. Prawnicy będą pracować w swoich pokojach. Nie będzie także open-space’ów. 

Partnerem zarządzającym CMS jest Pan od maja 2019 roku. Z kancelarią w ogóle jest Pan związany od 18 lat, od IV roku studiów. Jak się Pan czuje po tych pierwszych ponad dwóch latach bycia na czele CMS w Polsce?

Właśnie dlatego, że jestem tu tak długo, jest mi nieco łatwiej, mam pewną pamięć organizacji. Zbierałem doświadczenie w tej firmie na każdym szczeblu. Pamiętam dobre i złe momenty. Suma tych doświadczeń daje mi zarówno wielką pokorę, jak i bardzo dobre zaplecze do podejmowania kluczowych decyzji. Poza tym, ja po prostu lubię moją pracę. Fakt, że tak długo tu jestem dobrze świadczy o CMS. To najlepszy dowód, że można u nas dostać ogromne możliwości rozwoju i że dobrze się u nas pracuje, bo właśnie za to lubię tę organizację. Mam też okazję, przyjemność i zaszczyt współpracować ze znakomitymi ludźmi. I nie mam tu na myśli tylko tego, że są ekspertami w swoich dziedzinach, lecz również to, że po prostu są życzliwymi, ciepłymi i wartościowymi osobami, dzięki którym nawet codzienne trudy i wyzwania, z którymi trzeba się zmierzyć, stają się łatwiejsze. 

Wykonuje Pan jeszcze pracę prawnika, czy jest Pan już tylko menadżerem? 

W sektorze usług profesjonalnych awans na stanowisko menadżerskie zawsze zależy od sukcesów na polu codziennego doradztwa dla klientów. Jest to dla mnie ten element pracy, który bardzo cenię, lubię, i z którego  trudno byłoby mi zrezygnować. Na rynku usług prawnych to także kwestia wiarygodności. Trzeba być prawnikiem, a nie tylko menedżerem by tę wiarygodność mieć. Poza tym, koleżanki i koledzy w moim najbliższym zespole liczą, że pomogę im także w kwestiach merytorycznych. Cały czas aktywnie doradzam i wykonuję pracę prawnika oprócz obowiązków zarządczych. To oczywiście jest wymagające i czasochłonne. A jeśli nie można spać długo, to trzeba spać szybko.