W sądach w całym kraju drastycznie wzrosła liczba pozwów w “sprawach frankowych”

0
4

Z danych, uzyskanych ze wszystkich sądów okręgowych w Polsce, wynika, że w I połowie ub.r. wpłynęło do nich łącznie 11,6 tys. spraw frankowych, a w I półroczu tego roku – 23,3 tys. To skok o 100%. Rekordowy wzrost odnotowano w Gliwicach – ponad 821%. Kolejny wysoki wynik był w Elblągu – 394%. W Radomiu wyniósł 387%, a w Koninie – 361%. W kilku przypadkach przyrost sięgnął niespełna 300% lub przekroczył 200%. Tak było np. w Bydgoszczy – 292%, Gorzowie Wielkopolskim – 294%, Kielcach – 265%, Koszalinie i Toruniu – po 257%, Częstochowie – 253%, Słupsku – 249%, a także w Zielonej Górze – 204%.

– Widać, że frankowicze czują się coraz pewniej w starciu z bankami. Od początku 2020 r. masowo wygrywają w sądach spory, w związku z głośnym wyrokiem TSUE z października 2019 r. To oczywiście zachęca do wnoszenia pozwów osoby, którym ciążą toksyczne kredyty. Ponadto na wskazane wzrosty wpłynęła ograniczona działalność sądów – mówi Krzysztof Oppenheim, ekspert finansowy od kredytów hipotecznych. 

Jak komentuje adwokat Jakub Bartosiak z warszawskiej Kancelarii MBM Legal, podejście frankowiczów zdecydowanie się zmienia, bo już teraz nawet osoby z niewielkimi kredytami wnoszą pozwy do sądów. W opinii eksperta, przede wszystkim jest to poważnym problemem dla banków. Muszą one zwiększać rezerwy przeznaczone na wypadek przegranych procesów. A to z kolei pogarsza ich bieżące wyniki finansowe. Według prawnika, dla kredytobiorców ta sytuacja wiąże się wyłącznie z ryzykiem dłuższego czasu trwania procesu, spowodowanego obciążeniem sądów.

– Wymiar sprawiedliwości w Polsce z całą pewnością nie jest przygotowany na taką ilość spraw. A przecież mamy też masę innych pozwów, które w tym roku trafiły do sądów ze względu na lockdowny i ograniczenia w prowadzeniu działalności gospodarczej w wielu branżach. Przewiduję zatem, że dalsze tempo rozpoznawania spraw frankowych będzie bardzo powolne – zaznacza Krzysztof Oppenheim.

Z pozyskanych danych wynika też, że najmniejszy wzrost liczby spraw frankowych odnotowano w Warszawie – na poziomie 57%. Na drugim miejscu od końca znalazł się Wrocław – ponad 71%, a na trzeciej pozycji uplasowała się Łódź – 95%. Jakub Bartosiak uważa, że ww. przyrosty są znaczące i pokazują, jak bardzo zmienia się sytuacja w całym kraju. I chociaż w stolicy zaobserwowano najmniejszą różnicę procentową pomiędzy I półroczem tego i ubiegłego roku, to jednak i tak tegoroczny wpływ w liczbie 10,3 tys. spraw wciąż jest największy w Polsce. 

– Prawnicy słusznie zakładają, że tego typu postępowania nie powinny trafiać do sędziów z małym doświadczeniem w rozpatrywaniu sporów frankowych. Można więc mówić o świadomym wyborze kancelarii, które z góry zakładają, że w Sądzie Okręgowym w Warszawie mają największą szansę na wygraną, bo wyrok nie będzie przypadkowy. Dlatego tam nieprzerwanie wpływa najwięcej spraw – stwierdza ekspert od kredytów hipotecznych.

Jak wyjaśnia adwokat Bartosiak, Sąd Okręgowy w Warszawie najwcześniej zajmował się tego typu sprawami. Dlatego orzekający w nim sędziowie są najbardziej doświadczeni w tym temacie. Mają też wypracowaną linię orzeczniczą i przemyślane podejście do takich zagadnień. Dowodem tego jest utworzenie specjalnego wydziału do rozpoznawania tego typu pozwów. Niemniej zebrane dane pokazują również pewien spadek. W I połowie ub.r. prawie 60% wszystkich spraw frankowych z całej Polski wpłynęło do Sądu Okręgowego w Warszawie, a w ostatnim półroczu – niespełna 45%. 

– Wskazany procentowy spadek liczby spraw trafiających do Sądu Okręgowego w Warszawie pokazuje jednak, że coraz częściej klienci decydują się kierować sprawy także do sądów właściwych dla ich miejsca zamieszkania. Wynika to zapewne ze stale rosnącego doświadczenia sędziów z innych ośrodków niż stolica – zauważa ekspert z Kancelarii MBM Legal.

Jak przewiduje Krzysztof Oppenheim, kolejne miesiące tego roku nie będą znacząco różniły się od pierwszego półrocza pod względem ilości składnych pozwów. Pomimo znacznego wzrostu, wciąż jeszcze wiele osób zwleka z wejściem w spór z bankiem. Zdaniem eksperta, to może okazać się poważnym błędem, bo lobby finansowe mocno naciska sądy, rząd, NBP i KNF, aby poprawić swoją sytuację. I jeżeli prowadzone na tak dużą skalę działania przyniosą skutek, frankowicze znów mogą mieć pod górkę. 

– Obecnie oczekujemy na uchwałę Izby Cywilnej Sądu Najwyższego, zaplanowaną na 2 września br. Może ona dać kredytobiorcom kolejny impuls do wnoszenia pozwów przeciw bankom. Jednak niezależnie od przyszłych decyzji, spraw kredytowych będzie coraz więcej w Polsce. Wynika to z bardzo dużej powszechności tego typu umów. Warto przecież zauważyć, że zawarto ich ok. 900 tysięcy – podsumowuje adwokat Jakub Bartosiak.

źródło: MondayNews.pl