Strona główna Blog Strona 79

Taylor Wessing reprezentował PHN Property Management przy refinansowaniu zakupu Regent Warsaw Hotel

Celem zawartej umowy jest zrefinansowanie przejęcia hotelu Regent Warsaw Hotel, nabytego w lutym 2021 r. od syndyka masy upadłościowej za kwotę 130,5 mln PLN.

Transakcję prowadziła Grażyna Kuźma, partner i szefowa praktyki nieruchomości w Warszawie wraz z dr Jakubem Piterą, partnerem z praktyki prawa spółek, M&A i rynków kapitałowych, wspierani przez Martę Janowską (Senior Associate), Partycję Sojkę (Associate) oraz Marcina Skibę (Associate). Nadzór strategiczny nad transakcją sprawował Andrzej Mikosz, partner współkierujący praktyką prawa spółek, M&A i rynków kapitałowych. 

Regent Warsaw Hotel, funkcjonujący dawniej pod marką Hyatt, to 5-gwiazdkowy hotel położony w centrum Warszawy, w sąsiedztwie zespołu pałacowo-ogrodowego Łazienki Królewskie. 

Grupa Polskiego Holdingu Nieruchomości to wiodący inwestor i zarządca na rynku nieruchomości komercyjnych w Polsce. W swoim portfelu skupia ok. 154 nieruchomości i ok. 600 ha gruntów na terenie całego kraju (m.in. w Warszawie, Poznaniu, Trójmieście i we Wrocławiu). PHN ma wieloletnie doświadczenie zarówno w zarządzaniu nieruchomościami, jak i w realizacji projektów deweloperskich. Spółka od lutego 2013 roku notowana jest na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie.

Polski Holding Hotelowy to spółka Skarbu Państwa, której celem jest skonsolidowanie i zarządzanie obiektami świadczącymi usługi hotelarskie, należącymi do Skarbu Państwa. W portfelu PHH znajduje się łącznie 27 hoteli i obiektów. Od wielu lat spółka współpracuje jako franczyzobiorca z czołowymi światowymi sieciami hotelowymi.

Artykuł powstał we współpracy z kancelarią Taylor Wessing.

Rozmowy na koniec roku: Marketing prawniczy 2021

0

Jak dużego znaczenia nabrał marketing prawniczy w 2021 roku? Dlaczego misja i wartości są tak ważne? Co z budowaniem marki osobistej? Na świąteczno-noworoczny czas przedstawiamy Państwu wyjątkowe spotkanie. Damian Gadomski rozmawia z Kamilą Kurkowską, ekspertką marketingu prawniczego prowadzącą agencję Firemind, Barbarą Lenarcik, dyrektorem marketingu i rozwoju biznesu w kancelarii MDDP oraz Mariuszem Kowalskim, ekspertem marketingu prawniczego prowadzącym agencję Waterwalk Partners.

E-commerce i AI. CMS oraz DLA Piper w ciekawej transakcji na rynku nowych technologii

Cloudflight wiodący europejski dostawca rozwiązań AI przejął Divante S.A. polską spółkę zajmującą się usługami e-commerce. Wstępna wartość transakcji to ponad 175 milionów złotych. Cloudflight doradzała kancelaria DLA Piper, a spółce Divante, w tym jej większościowemu inwestorowi OEX S.A. oraz założycielom spółki Tomaszowi Karwatka i Piotrowi Karwatka, kancelaria CMS.

Liczne zespoły prawników

Ze strony DLA Piper transakcję prowadził Piotr Miller z warszawskiego zespołu prawa handlowego, fuzji i przejęć, który był odpowiedzialny za koordynację oraz przygotowanie całości dokumentacji transakcyjnej. Prace związane z due diligence spółki oraz warranty & indemnity insurance prowadzone były przez: Michała Sowińskiego, Michała Banasiaka, Olgę Leśniewską, Magdalenę Zajęcką, Katarzynę Gurak oraz Konrada Nazarowskiego. W aspektach podatkowych doradzali: Bartosz Matusik, Paweł Chodziński i Małgorzata Krok. Kwestie prawa pracy koordynowała Agnieszka Lechman-Filipiak, wpierana przez Michała Synowca oraz Agnieszkę Tarasiuk. Nadzór partnerski nad projektem sprawował Jakub Marcinkowski.

Zespołem kancelarii CMS wspierającym Divante oraz jej akcjonariuszy kierował Błażej Zagórski, partner w warszawskiej praktyce transakcyjnej, przy wsparciu Grzegorza Pączka, starszego prawnika.  W zakresie prawa rynków kapitałowych na rzecz OEX doradzały także starsze prawniczki: Katarzyna Grodziewicz oraz Magdalena Zmysłowska. W skład zespołu wchodzą także: Rafał Burda, starszy prawnik, Natalia Szurnicka, Mateusz Mazur oraz Aleksandra Dałecka prawnicy z praktyki transakcyjnej, Maciej Olejnik, starszy prawnik specjalizujący się w prawie własności intelektualnej oraz Damian Karwala, starszy prawnik doradzający w zakresie ochrony danych osobowych. W transakcję był także zaangażowany Dariusz Greszta, radca prawny specjalizujący się w doradztwie w zakresie M&A, od wielu lat związany z kancelarią CMS. 

Duże zainteresowanie inwestorów, jest konkurencja o atrakcyjne aktywa technologiczne

– Branża nowych technologii od dłuższego czasu cieszy się zainteresowaniem lokalnych i zagranicznych inwestorów, co ma związek z jej dynamicznym rozwojem w skali globalnej oraz w warunkach polskich dodatkowo z dostępem do wyspecjalizowanej kadry i osiągnięciem zaawansowanego stopnia rozwoju przez spółki działające na naszym rynku. Zmiana sposobu funkcjonowania biznesu i zachowań konsumentów oraz przyspieszony proces cyfryzacji wywołane pandemią dodatkowo spotęgowały zainteresowanie inwestorów. Nie dziwi więc, że obecnie jesteśmy świadkami ogromnej konkurencji na polskim rynku o najbardziej interesujące aktywa, co przekłada się na wyceny poszczególnych spółek – komentuje Błażej Zagórski, odpowiedzialny za transakcję z ramienia kancelarii CMS. 

Wartość transakcji może jeszcze wzrosnąć

W ramach transakcji Cloudflight, nabędzie 100% akcji Divante S.A. a wstępna cena za nabywany pakiet wyniesie ponad 175 milionów złotych z możliwością korekty ceny zgodnie z warunkami umowy oraz możliwością jej podwyższenia w przypadku osiągnięcia określonych wyników finansowych za rok 2021 do maksymalnej kwoty 260 milionów złotych.  

Prawnicy Greenberg Traurig doradzali People Can Fly przy inwestycji w VR gaming

Kancelaria Greenberg Traurig była doradcą PCF Group S.A. (People Can Fly) w związku z nabyciem większościowego pakietu akcji w Incuvo S.A. specjalizującej się w produkcji gier na platformy wirtualnej rzeczywistości.

Jak informuje  parkiet.com, PCF Group nabyła pakiet kontrolny akcji Incuvo od estońskiej spółki OÜ Blite Fund za prawie 20 mln złotych, a inwestycja powiązana jest ze zleceniem implementacji jednej z gier People Can Fly na platformy VR przez Incuvo.

Ze strony kancelarii Greenberg Traurig transakcję poprowadził partner lokalny Mateusz Zaleński, a w skład zespołu wchodzili Associates Grzegorz Socha i Michał Bałdowski. Prace zespołu nadzorował partner Rafał Sieński.

Partnerzy Greenberg Traurig: Rafał Sieński, Mateusz Zaleński

Incuvo S.A. to producent gier na platformy wirtualnej rzeczywistości (Virtual Reality, VR), którego akcje są notowane w alternatywnym systemie obrotu NewConnect prowadzonym przez Giełdę Papierów Wartościowych w Warszawie. 

PCF Group jest dynamicznie rozwijającym się producentem gier wideo specjalizującym się w grach z gatunku shooter (strzelanki), który współpracuje z czołowymi, międzynarodowymi wydawcami gier. Wśród gier wyprodukowanych przez People Can Fly znajdują się nagrodzone tytuły, które zdobyły uznanie graczy i mediów na całym świecie, takie jak: Painkiller, Bulletstorm, Gears of War: Judgment oraz Outriders, strzelanka RPG wydana w 2021 r.

W 2020 r. Greenberg Traurig był doradcą prawnym PCF Group w związku z pierwszą ofertą publiczną akcji PCF Group oraz dopuszczeniem akcji do obrotu na rynku regulowanym prowadzonym przez Giełdę Papierów Wartościowych w Warszawie.

Artykuł powstał we współpracy z kancelarią Greenberg Traurig.

„Polska jest obecnie jednym z najpopularniejszych miejsc do inwestycji OZE na świecie” – o trendach i rozwoju rynku energetyki rozmawiamy z partnerami CMS Marcinem Bejmem i Łukaszem Szatkowskim

Sektor OZE utrzymuje się w fazie dynamicznego rozwoju. W Polsce ciągle aktywnych jest wielu inwestorów zagranicznych, ale patrzą też na szerszy rynek CEE. Czy nasz kraj jest atrakcyjnym rynkiem?

Łukasz Szatkowski: Rzeczywiście polskim rynkiem OZE interesuje się wielu inwestorów z różnych, czasami bardzo odległych rejonów. Jako czołowa prawna praktyka energetyczna mamy ogromny przegląd rynku i w pewnym stopniu możemy oceniać sytuację na podstawie naszych projektów. W tym momencie 70% naszej pracy stanowią właśnie projekty sektora OZE, z czego większość dotyczy fotowoltaiki, ale też istotna część dotyczy energetyki wiatrowej off-shore czy on-shore. 

Marcin Bejm: Ja powiedziałbym nawet, że Polska jest obecnie jednym z najpopularniejszych miejsc dla inwestycji OZE na świecie, i to zarówno jeżeli chodzi o budowę instalacji, jak i ich akwizycję. W bieżącym roku tylko jako CMS pracowaliśmy przy projektach o łącznej mocy kilku GW (mówimy tylko o zaawansowanych projektach), i przeciętnie raz w miesiącu uczestniczyliśmy w sprzedaży lub nabyciu przez naszych klientów aktywów OZE, co najlepiej pokazuje jak aktywny jest to obecnie rynek. Niewątpliwie korzystamy tu z rozpoznawalności, którą mamy jako doradca, jesteśmy prawnikami pierwszego wyboru na rynku polskim dla transakcji dotyczących OZE, jesteśmy doświadczeni i posiadamy bardzo duży zespół mogący z łatwością obsługiwać największe transakcje.

Powodem tego jest koniunktura biznesowa, ale czy na gruncie otoczenia prawnego inwestorzy nie mają żadnych wątpliwości? 

Marcin Bejm: Przed podjęciem decyzji o rozpoczęciu inwestycji w Polsce inwestorzy analizują sytuację makroekonomiczną, społeczną i polityczną w kraju. Zdarzają nam się ostatnio pytania ze strony klientów o bezpieczeństwo prawne inwestycji, funkcjonowanie wymiaru sprawiedliwości, potencjalny wpływ sytuacji politycznej czy relacje dyplomatyczne na ich inwestycje – ostatnio takie wątpliwości mieli głównie inwestorzy z Izraela, Stanów Zjednoczonych i Niderlandów. W takich sytuacjach rozmawiamy rzeczowo z klientami i staramy się rozwiewać ich obawy także poprzez wskazywanie konkretnych rozwiązań kontraktowych, które mogą ich zabezpieczyć – szczególnie klauzule dotyczące ryzyka politycznego, wyjścia z inwestycji w przypadku zmiany prawa czy sposobu jego interpretacji, dopasowane klauzule rebus sic stantibus czy zapisy na sąd polubowny. 

Łukasz Szatkowski: Generalnie jednak mając na uwadze otoczenie prawne, inwestorzy decydujący się na rozwój biznesu w Polsce nie są zaskakiwani szczególnymi regulacjami czy przeszkodami prawnymi. Procedury są u nas podobne do tych, jakie funkcjonują na innych rynkach. Czasami oczywiście pewne zdumienie budzą niektóre rozwiązania np. te dotyczące rozwoju sieci. Są często oceniane jako anachroniczne. Jednocześnie jednak, mając wiedzę z innych rynków, inwestorzy są świadomi, że ten aspekt też się będzie u nas zmieniać. Zagadnieniem, które zdecydowanie przykuwa uwagę inwestorów są problemy związane z przyłączami i procedurą ich zapewnienia dla nowych instalacji. Inwestorzy zastanawiają się czy i kiedy powstaną regulacje, które pozwolą na większą przewidywalność rozwoju projektów, w tym na rozwój na zasadach w pełni rynkowych.

A nie spodziewają się Panowie właśnie tych problemów regulacyjnych. Na przykład ostatnie zmiany dotyczące prosumentów mają mocno wyhamować rozwój fotowoltaiki. 

Łukasz Szatkowski: Tak kwestie regulacyjne pozostają bardzo istotne, natomiast w tym wspomnianym przypadku dotyczą one jedynie sposobu rozliczeń instalacji prosumentów. Nie będą już tak opłacalne, co oczywiście odczują przede wszystkim firmy instalacyjne. Na poziomie dużych inwestycji biznesowych nie spodziewam się jednak zagrożeń regulacyjnych dla rozwoju fotowoltaiki. Oczywiście, odwołując się do doświadczeń z przeszłości, pamiętamy, jak wprowadzono ustawę odległościową i tzw. zasadę 10H, która wyłączyła wiele terenów spod inwestycji wiatrowych. Niemniej teraz nie spodziewamy się nowych regulacji “blokujących” rozwój sektora OZE. 

Tym bardziej, że ustawa odległościowa ma być niebawem znowelizowana, a sama zasada 10H zliberalizowana. 

Łukasz Szatkowski: Tak, inwestorzy już o to pytają i zastanawiają się kiedy rzeczywiście w znowelizowanej formie wejdzie ona w życie. Uczestniczymy już w kilku projektach, które zakładają odświeżenie inwestycji wiatrowych i przygotowanie ich właśnie pod tę projektowaną regulację, co pozwoli zwiększyć możliwości produkcyjne. Przy okazji warto podkreślić, że inwestorzy bardzo czekają na nowelizację ustawy o OZE, która zakłada tzw. cable pulling czyli możliwość korzystania z jednego przyłączenia przez różne typy instalacji np. fotowoltaiczną i farmę wiatrową. 

Patrząc na bieżące dyskusje wokół regulacji dotyczących OZE emocje budzi „rozporządzenie o postępowaniu rozstrzygającym” czyli rozporządzenie Ministra Infrastruktury, które wprowadza regulacje dla firm starających się o budowę morskich farm wiatrowych po 2025 roku i ich udział w aukcjach energetycznych. W mediach pojawiły się zarzuty, że może ono faworyzować niektóre firmy.   

Łukasz Szatkowski: Rzeczywiście opublikowane rozporządzenie może budzić kontrowersje. Pojawiły się też opinie, że projekt może być niezgodny z prawem Unii Europejskiej oraz umowami międzynarodowymi. Kwestia transparentności i konkurencyjności w przypadku tej regulacji jest dużym problemem i może doprowadzić do zamrożenia całych postępowań. Inwestorzy uznający się za pokrzywdzonych prawdopodobnie będą się przecież odwoływać od decyzji, co sprawi, że projekt morskich farm wiatrowych może skończyć się wielkim sporem prawnym, który zamrozi proces inwestycyjny.

Zostawiając konkretne problemy czy regulacje prawne, jak oceniają Panowie ten rok w sektorze i w związku z tym nadchodzące lata? 

Marcin Bejm: To, co wyróżnia ten rok i sądzimy, że będzie trendem w kolejnych latach, to rosnąca liczba projektów na rynku energetycznym realizowanych w modelu project finance. Do tej pory najwięksi krajowi gracze rynku energetycznego nie korzystali z tej formuły finansowania nowych przedsięwzięć, bo posiadali dostęp do finansowania korporacyjnego umożliwiającego finansowanie takich inwestycji. Teraz skala transformacji energetycznej, procesów dostosowania się do wymogów Zielonego Ładu, liczba nowych projektów inwestycyjnych jest już na tyle duża, że nawet giganci tacy jak np. Energa czy Orlen, widzą konieczność i korzyści związane z sięganiem po finansowanie projektowe. Drugim trendem, który według mnie jest warty odnotowania w tym roku – i będzie wyznaczał kierunki zmian w sektorze infrastruktury energetycznej na najbliższe lata – to poszukiwanie przez ciepłownie środków finansowych lub inwestorów, których kapitał pozwoli ciepłowniom przejść ze źródeł węglowych na alternatywne. Wiemy już o kilku samorządach, które za pośrednictwem swoich spółek komunalnych planują inwestycje w farmy PV, magazyny energii, pompy ciepła. Już obecnie widać, że to będzie cała seria projektów. Poza tym na pewno będzie też więcej inwestycji służących pozyskaniu ciepła z odpadów. Mamy widoczne szanse na zwiększenie liczby spalarni odpadów komunalnych. 

Dużym motorem napędowym sektora OZE będą chyba firmy specjalizujące się do tej pory w energetyce konwencjonalnej? 

Łukasz Szatkowski: W tym roku przygotowaliśmy raport o zmieniającej się roli firm naftowych i gazowych i ich strategiach zeroemisyjnych (Energy Transition: The evolving role of oil & gas companies in a net-zero future). Jak wynika z tego opracowania 10 na 15 światowych graczy w ramach swoich strategii ogłosiło i realizuje takie cele. Ich nakłady kapitałowe na OZE wzrosły w 2020 roku do 4,2%, podczas gdy w 2018 to było 2,9%. Oznacza to 23% procentowy wzrost. Mamy zatem bardzo wyraźnie wytyczony kierunek zmian. My, jako, że globalnie i historycznie jako CMS jesteśmy bardzo związani także z rynkiem energetyki konwencjonalnej, będziemy zgodnie z trendami towarzyszyć klientom w procesie transformacji.

To wszystko będzie też powodowało rozwój w branży prawniczej związanej z OZE. Panów praktyka także będzie się powiększać, by nadążać za tymi trendami? 

Marcin Bejm: Jesteśmy w tym sektorze zarówno w Polsce jak i na świecie od zawsze. Kancelaria CMS wyrosła na obsłudze projektów infrastrukturalnych i energetycznych. Mamy niezwykle bogatą listę dokonań w tym obszarze. Te trendy nie są dla nas nowością, a energetyka to nasz matecznik.

A propos tego bogatego doświadczenia, jakie projekty uznają Panowie za przełomowe czy kluczowe w ostatnim czasie w swojej praktyce?

Marcin Beim: Dla mnie wielkie znaczenie mają wielkie projekty inwestycyjne realizowane w modelu project finance. Doradzamy na przykład przy projekcie elektrowni gazowo-parowej (ang. CCGT – Combined Cycle Gas Turbine) w Ostrołęce, w którym jesteśmy doradcą sponsorów i pomagamy w sfinansowaniu budowy i utrzymania nowego bloku gazowego. To projekt od strony prawnej bardzo ciekawy i trudny. Jak we wszystkich project finance, w których pracujemy tworzymy w nim pełną siatkę umów projektowych. Ogromnie ciekawy jest również projekt Olefiny III, przy którym pracujemy dla Orlenu czyli rozbudowa rafinerii w Płocku. To naprawdę skrajnie skomplikowana inwestycja, niezwykle złożona pod kątem struktury prawnej. Projekt o wartości CAPEXowej ponad 3 miliardy euro, który pozwoli na znaczne obniżenie poziomu emisji i osiąganie celów dekarbonizacyjnych, które stawia sobie Orlen. To są bardzo ciekawe projekty, wciągające intelektualnie, realizowane zgodnie z wymogami ESG.

Łukasz Szatkowski; Przełomowe transakcje to często te, które wyróżniają się swoją skalą jak na przykład nabycie Wento prze Equinor, która jest jedną z najciekawszych transakcji sektora OZE w tym roku (CMS doradzało w tej transakcji firmie Equinor, pisaliśmy o tym tutaj – przyp. red.). Z drugiej strony są też projekty pionierskie, jeżeli chodzi o strukturę akwizycyjną czy zakontraktowania dalszego rozwijania portfela projektów, ich budowy z closingiem dopiero po fazie oddania do odbioru (COD) czy również elementu zakontraktowania off-take’u (czy to w formule tradycyjnej umowy PPA czy corporate/virtual PPA). Rynek robi się w tym zakresie coraz bardziej wyrafinowany i oczekiwania klientów również są coraz wyższe.

To co dzieje się w sektorze OZE to symbol pewnej globalnej transformacji. Mają Panowie poczucie, że biorą udział w zmienianiu świata? 

Marcin Bejm: Tak, zdecydowanie. Jesteśmy w wyjątkowej sytuacji zawodowej. Znaleźliśmy się we właściwym miejscu, we właściwym czasie. Doceniamy to i pracujemy z oddaniem na rzecz klientów i projektów, które obsługujemy i to się nie zmieni. Nie mamy wątpliwości, że za kilka lat będziemy mieć poczucie spełnienia i satysfakcji, płynące stąd, że braliśmy aktywny udział w wielkiej zmianie gospodarczej i naszą pracą ją wspieraliśmy. Skala przemian, które nadchodzą jest, jak wiemy, olbrzymia.

Łukasz Szatkowski: Zgadzam się. Dodam też, że z punktu widzenia rozwoju naszego zespołu i kancelarii kładziemy nacisk by transakcje przy których doradzamy były czołowymi na rynku. Jest to bardzo rozwojowe zarówno dla nas i naszych prawników, którzy również mają większą frajdę i widać bardziej się angażują przy wymagających, a nie powtarzalnych projektach. Podpisuję się także pod słowami jednego z naszych klientów, który ma już za sobą wiele doświadczeń na różnych rynkach, i jest zdania, że polski rynek energetyczny w tym momencie jest jednym z najciekawszych na świecie. Polski rynek będzie się mocno zmieniał, bo jednak nadal w 70% jesteśmy gospodarką węglową i mamy wiele do zrobienia.

Marcin Bejm jest partnerem kierującym departamentem energetyki i projektów w CMS Polska. Stoi również na czele praktyki Infrastruktury i finansowania projektów. Posiada blisko 20-letnie doświadczenie w doradztwie przy transakcjach i projektach dotyczących różnego rodzaju aktywów infrastrukturalnych realizowanych w Polsce oraz w regionie Europy Środkowo-Wschodniej.

Łukasz Szatkowski jest partnerem w departamencie energetyki i projektów CMS Polska. Od ponad 15 lat specjalizuje się w prawie energetycznym i klimatycznym. Doradzał klientom w zakresie inwestycji i przejęć związanych z energetyką konwencjonalną i odnawialną, regulacjami dotyczącymi zmian klimatycznych, górnictwem, paliwami płynnymi i gazem.

Artykuł powstał we współpracy z kancelarią CMS.

Arbitraż może nie powstrzymać wywłaszczenia, a atrakcyjny wykup może spowodować, że Polska nie będzie musiała płacić odszkodowania

0

Nowelizacja ustawy o radiofonii i telewizji zakłada, że koncesję na nadawanie mogą posiadać tylko takie media, w których udział właścicielski podmiotu spoza Europejskiego Obszaru Gospodarczego nie przekracza 49%. To uderza bezpośrednio w Discovery Group –  amerykańską firmę będąca właścicielem TVN. 

Już w sierpniu, kiedy sejm przyjął tzw. “Lex TVN” Discovery zapowiadało odpowiednie kroki prawne. Amerykańska spółka zarzucała Polsce naruszenie traktatu o stosunkach handlowych i gospodarczych między Rzecząpospolitą Polską a Stanami Zjednoczonymi Ameryki, który podpisano 21 marca 1990 roku. W ostatnim komunikacie Grupa Discovery ponownie zaznaczyła, że użyje wszystkich środków prawnych, by bronić swoich inwestycji. 

Jak ten prawny spór Discovery Group z Polską w ramach traktatu może wyglądać? Przypominamy naszą sierpniową rozmowę z prof. SGH dr hab. adwokatem Marcinem Menkesem, of counsel’em w kancelarii Queritius.

Czy traktat z 21 marca 1990 roku o stosunkach handlowych i gospodarczych pomiędzy Polską a Stanami Zjednoczonymi Ameryki tzw. Bilateral Investment Treaties rzeczywiście ma zastosowanie do sytuacji związanej z regulacją określaną jako „Lex TVN”? 

Tak, ta umowa międzynarodowa może znaleźć zastosowanie w tej sytuacji. Warto przy tym zwrócić uwagę na korzenie i istotę tego traktatu. Umowa była negocjowana ze Stanami Zjednoczonymi jeszcze w okresie transformacji systemowej. USA obawiały się wówczas, że młode, jeszcze niewykształcone instytucje i mechanizmy rynkowe mogą niewystarczająco chronić amerykańskie inwestycje. Umowy tego rodzaju tj. BITy umożliwiają inwestorom z jednego kraju pozwanie drugiego państwa-strony, w sytuacji, gdy jego działania godzą w prawa chronione przez traktat. BITy mogą chronić inwestorów przed środkami ustawodawczymi, administracyjnymi a nawet orzeczeniami sądowymi, jeżeli godzą w prawa inwestora chronione na mocy traktatu. Przy okazji można odnotować, że Discovery jest spółką prawa amerykańskiego, ale inwestycja została przeprowadzona za pośrednictwem holenderskiej spółki-córki. Zatem pojawia się tu również możliwość zarzucenia polskiemu rządowi, że łamie podstawowe swobody prawa unijnego. Wracając jednak do BITu polsko-amerykańskiego, traktat wskazuje jakie podmioty są uprawnione do wystąpienia z roszczeniem. Zgodnie z definicją traktatową za inwestora amerykańskiego należy uznawać tę spółkę, która sprawuje kontrolę albo może wywierać istotny wpływ na działanie polskiego TVNu. W tym przypadku będzie to właśnie amerykańska spółka-matka tj. grupa Discovery.  Od strony przedmiotowej, ponieważ to traktat z początku lat 90. gdy to USA były zazwyczaj po stronie eksportera kapitału i myślano przede wszystkim o amerykańskich interesach,  zakres tego traktatu jest dość szeroki. Zakres ochrony obejmuje całą prowadzoną działalność inwestycyjną i działalność towarzyszącą, w tym właśnie koncesje. Co więcej, do traktatu dołączone jest osobne porozumienie w której Polska zobowiązała się do wyznaczenia specjalnego urzędnika wysokiego szczebla, który powinien pomagać amerykańskim przedsiębiorcom w kwestiach formalnych, tak aby mogli w pełni czerpać korzyści z traktatu. Arbitralne problemy z przedłużeniem obowiązującej koncesji nadawczej idealnie się w taki scenariusz wpisują.

Jakie zarzuty przeciwko Polsce mogą się pojawić w tej sprawie? 

W związku z nową regulacją może dojść do pośredniego lub bezpośredniego wywłaszczenia. Zatem podstawowa norma, która zostanie naruszona to zakaz wywłaszczenia inwestycji albo w formie pośredniej czyli uniemożliwienie działalności albo bezpośredniej czyli zmuszenie inwestora do wyzbycia się części lub całej inwestycji. To jest podstawowy z materialnego punktu widzenia element wokół którego będzie zapewne budowane roszczenie. Działania rządu narażają nas jednak na jeszcze co najmniej dwa inne zarzuty. Drugi zarzut może dotyczyć naruszenia zakazu dyskryminacji. W świetle traktatu, inwestorzy z USA nie powinni być dyskryminowani zarówno względem inwestorów z państwa trzeciego jak i względem przedsiębiorców krajowych. Tutaj ustawodawca wprost przyznaje, że celem ustawy jest zróżnicowanie podmiotów spoza europejskiego obszaru gospodarczego i podmiotów krajowych. Trzeci zarzut może koncentrować się na sposobie procedowania ustawy. Można tu dowodzić naruszenia zasady standardu sprawiedliwego i równego traktowania. To trzy grupy potencjalnych najważniejszych zarzutów prawnomaterialnych, które można skonstruować na podstawie BIT. 

Jak będzie wyglądać samo postępowanie? Jaki organ będzie rozpatrywał ten spór?

Jest kilka możliwości. Amerykanie, gdyby chcieli, mogą skierować tę sprawę do polskiego sądu. W nowszych traktatach BIT wyczerpanie krajowej ścieżki jest warunkiem wszczęcia postępowania arbitrażowego. W umowie z USA takiego obowiązku nie ma, zatem w zaistniałej sytuacji wybór tej ścieżki nie jest prawdopodobny. Decydując się na arbitraż spółka amerykańska ma trzy drogi: arbitraż ICSID na podstawie konwencji waszyngtońskiej – i to jest najbardziej prawdopodobna opcja, trybunał powołany zgodnie z zasadami UNCITRAL – mógłby to być na przykład trybunał w Hadze, jest też możliwość powołania arbitrażu ad hoc. 

Ewentualne prawne konsekwencje tego postępowania dla Polski to tylko odszkodowanie?

Możemy sobie wyobrazić, że inwestor występuje o jakieś środki tymczasowe, czy wydanie nakazu sądowego czyli zmuszenia strony polskiej do podjęcia, czy zaniechania określonych działań. Niemniej, przeciętnie takie postępowania trwają około 4 lat. Jeśli w międzyczasie  sprzedaż spółki zostanie wymuszona, czy przedsiębiorstwo upadnie, to inwestor nie będzie się domagać jego zwrotu a odszkodowania. Natomiast zastrzec należy, że odszkodowanie będzie należne, jeśli skutkiem bezprawnych działań strony polskiej będzie pozbawienie Discovery ekonomicznej wartości inwestycji. To, co się wydarzy w przypadku uchwalenia „Lex TVN” lub odmowy koncesji najpewniej spełnia wszystkie znamiona bezprawnego wywłaszczenia. Jeżeli jednak zmuszone do sprzedaży Discovery znajdzie kupca np. spółkę skarbu państwa który zaoferuje bardzo atrakcyjną cenę, to trybunał może dojść do wniosku, że Amerykanie nie ponieśli straty finansowej. Jest zatem możliwym takie przeprowadzenie wykupu, aby zrekompensować inwestorowi szkodę której mógłby dochodzić w arbitrażu inwestycyjnym. 

Żadne środki zabezpieczające, tymczasowe w tym postępowaniu nie powstrzymają ewentualnego zmuszenia do wyzbycia się udziałów, czy też odebrania koncesji bez zmiany struktury właścicielskiej?

Zastosowaniem środków tymczasowych w postępowaniu arbitrażowym wymaga spełnienia szeregu warunków. Muszą być niezbędne, pilne, muszą chronić przed poniesieniem niepowetowanej straty. Zarazem jednak trybunał musi wyprzedzająco ocenić, czy interesy inwestora, których ochrony się domaga, faktycznie są uzasadnione w świetle traktatu. W tym przypadku byłaby to bardzo daleko posunięta interwencja, szczególnie gdyby miała dotyczyć stanowienia prawa. Zastosowanie środków tymczasowych, które uniemożliwiałyby przeprowadzenie „operacji Lex TVN” narażałoby trybunał na zarzut, że spór rozstrzygnął co do meritum już na początku postępowania. W praktyce jest mało prawdopodobne, aby jakikolwiek trybunał zastosował tak istotne zabezpieczenie.

Jaka może być linia obrony polskiego rządu w tym postępowaniu? 

Zgodnie z traktatem, nie narusza on prawa polskiego rządu do stosowania środków, które są konieczne do utrzymania porządku publicznego czy ochrony bezpieczeństwa. Deklarowany cel „Lex TVN” to obrona bezpieczeństwa informacyjnego kraju przed podmiotami spoza Europejskiego Obszaru Gospodarczego. Można by zatem usiłować przyjąć linię obrony ochrony bezpieczeństwa narodowego. To jednak utrudnią równoczesne oświadczenia wysokich urzędników, którzy przyznali, że wprawdzie mamy do czynienia z kryzysem relacji dwustronnych w kwestii TVN, ale w pozostałych obszarach, szczególnie bezpieczeństwa, współpraca strategiczna układa się idealnie.