Poradzili sobie już Państwo z wyzwaniami polskiego ładu? Czy zewnętrznym specjalistom od księgowości i kadr jest jeszcze trudniej niż pracującym wewnątrz spółek?
Jeszcze długo będziemy odczuwać skutki wprowadzenia tych regulacji. Zmiany w przepisach nie uwzględniają wielu czynników, które pojawiają się w naliczaniu wynagrodzeń w poszczególnych miesiącach przez cały rok, więc różne wątpliwości będą się ciągnęły przez najbliższe 12 miesięcy.
Natomiast co do tego, czy specjalistom kadr i księgowości, którzy zajmują się poszczególnymi spółkami i przedsiębiorstwami w formie outsourcingu jest trudniej w takiej sytuacji, to muszę przyznać, że nam jest raczej łatwiej. Jako zewnętrzni eksperci współpracujący z wieloma przedsiębiorstwami, mamy bardzo przekrojowe spojrzenie i różne doświadczenia. Nie twierdzę oczywiście, że wewnętrzne kadry nie są dobrze przygotowane, po prostu nasz know-how jest budowany w oparciu o szeroki zakres doświadczeń ze współpracy z wieloma firmami.
Polski ład to także duże wyzwanie komunikacyjne z tymi wieloma firmami. Tu już chyba nie jest łatwiej.
Rzeczywiście, prowadziliśmy dużo rozmów i korespondencji z osobami zarządzającymi spółkami. Kontaktowaliśmy się także z pracownikami. Jesteśmy pierwszym ogniwem pomiędzy urzędami, organami administracji podatkowej a klientem. Strukturyzujemy najważniejsze informacje w formie tabel, newsletterów i zestawień.
Outsourcing kadr i płac to dobre rozwiązanie dla każdej firmy, czy na zaawansowanym etapie rozwoju to już się nie opłaca?
Outsourcing kadr i płac to dobre rozwiązanie dla każdej firmy i na każdym etapie rozwoju. Najczęściej korzystają z niego firmy z kapitałem zagranicznym, które mają spółkę-matkę poza granicami Polski i chcą rozszerzać swoją działalność również na terytorium Polski. Firma outsourcingowa pomaga wtedy przejść przez cały proces rejestracji i zakładania biznesu w Polsce.
Outsourcing kadrowo-płacowy jest również dobrym rozwiązaniem dla krajowych spółek i przedsiębiorstw. Współpracujemy z firmami rozpoczynającymi działalność, ale mamy też klientów, którzy prowadzą już rozwinięte biznesy i decydują się na zmianę struktury oraz oddanie obsługi kadrowo-płacowej na zewnątrz organizacji.
Szczególnie w ostatnich latach wzrosła tendencja do outsourcowania kadr i płac. Wcześniej takie rozwiązania stosowano głównie w zakresie księgowości.
Dlaczego w ostatnich latach rozwinął się taki outsourcing?
To wynika ze zmiany pewnej świadomości. Wyszliśmy z gospodarki lat 90. gdzie zespoły kadrowo-płacowe były rozbudowane. Firmy zaczęły analizować koszty. Doceniono także wysokie kwalifikacje kadry firm outsourcingowych. My, jako eksperci, którzy współpracują z wieloma firmami z różnych branż, musimy mierzyć się z większym wachlarzem wyzwań i problemów niż wewnętrzne firmowe działy. Jesteśmy więc elastyczni i mamy możliwość dostarczyć wiele usług w krótkim czasie i w zmienionej strukturze kosztów.
Ale taki outsourcing to też wydanie na zewnątrz wrażliwych danych.
Tak, i one są oczywiście dobrze zabezpieczone. Klienci zawsze mają zdalny dostęp do tych danych. Mamy systemy wymiany plików zapewniające równoległy dostęp i możliwość wspólnej modyfikacji w czasie rzeczywistym. Natomiast niektórzy klienci wolą być informowani jedynie o wyniku pracy, czyli dostawać już konkretne raporty płac, raporty kadrowe i inne.
Kwestia pracowników i wynagrodzeń to także kontrole ZUS i Państwowej Inspekcji Pracy. Jak to wygląda, jeśli wszystko prowadzi firma outsourcingowa?
W momencie otrzymania zawiadomienia o wszczęciu postępowania kontrolnego organizujemy przejęcie tego postępowania do naszego biura, zawiadamiając o tym właściwą instytucję. Jeśli firma ma większość danych u siebie i chce, by tam była prowadzona kontrola, to oczywiście organizujemy także przekazanie naszej dokumentacji. Wszystko potem zależy od tego, w jaki sposób dany inspektor chce gromadzić te dane i je sprawdzać.
Często kontrola prowadzona bezpośrednio z nami jest bardziej efektywna. Dla danej firmy zawsze jest dedykowany pracownik, który prowadzi jej sprawy, więc może sprawnie przekazywać organom wszelkie informacje i odpowiadać na pytania. W takim wypadku na bieżąco informujemy klienta o przebiegu kontroli.
Wracając do trendu, o którym Pani mówiła, o rozwoju outsourcingu kadr i płac, postępująca wielość regulacji wzmocni jeszcze bardziej ten trend?
Outsourcing kadr i płac zdecydowanie będzie się dalej rozwijać, a firmy będa poszukiwać takich usług. Przy czym coraz większy nacisk będzie kładziony na zdalny dostęp do informacji, modele danych i współpracę na tych danych w czasie rzeczywistym.
To co się może zmienić, to główny zakres naszej pracy. Różnorodność przepisów może doprowadzić do tego, że firmy bardziej postawią, zamiast na umowy o pracę, na kontrakty B2B. Przy takich umowach bieżące rozliczanie ZUSu czy wynagrodzeń nie leży już bezpośrednio po stronie firmy zlecającej pracę. Powstają inne zagadnienia do zagospodarowania i być może w nich będziemy musieli się w szczególności specjalizować.
Flink! to projekt edukacyjny, w którym pokazujemy, jak nowocześni prawnicy mogą pracować lepiej, skuteczniej i sprytnie, bo to właśnie po norwesku oznacza słowo flink.Gościnią #4 spotkanią z serii Flink! będzie Agnieszka Poteralska, która opowie, na co należy zwrócić szczególną uwagę przy wdrożeniu innowacyjnych rozwiązań w kancelarii. Co więcej, porozmawiamy o tym, jak można wykorzystać metody zwinnego zarządzania w pracy prawnika.
Agnieszka jest radczynią prawną, pracuje jako Legal Counsel w Capgemini Polska, specjalizuje się w doradztwie z zakresu prawa umów, prawa spółek oraz ethics&compliance. Doświadczenie zdobywała w polskich i niemieckich kancelariach prawnych, współpracując z klientami polskimi i zagranicznymi, głównie z krajów DACH. W oparciu o własne doświadczenia biznesowe doradza w sposób nastawiony na rozwiązywanie problemów. Entuzjastka LegalTech, zwinnego podejścia w pracy prawnika i uczynienia codziennej pracy prawnika innowacyjną i efektywną. Laureatka Global Legal Hackathon.
Podczas spotkania, na konkretnych przykładach, padną odpowiedzi między innymi na te pytania:
Co należy wziąć pod uwagę przed wdrożeniem innowacyjnych rozwiązań?
Jak przekonać firmę do inwestycji w LegalTech?
Czy wykorzystanie metodyk zwinnych w pracy prawnika jest możliwe?
Jakie nowe zawody prawnicze powstały na przestrzeni ostatnich lat?
Kancelaria JDP doradzała międzynarodowej grupie MAGNA w procesie reorganizacji polskich spółek produkujących odlewy aluminiowe.
Usługi prawne JDP obejmowały zaplanowanie kompleksowej struktury reorganizacji oraz jej wdrożenie. Sprawna realizacja całego procesu pozwoliła na zachowanie niezakłóconej produkcji, a także na dokonanie zmian prawnych w terminach dogodnych dla grupy z perspektywy księgowo-finansowej.
Grupa MAGNA to jeden z największych na świecie producentów i dostawców części samochodowych, zaopatrujący wszystkich największych producentów oryginalnego wyposażenia.
W ramach transakcji ZE PAK zawarł z Ørsted umowę sprzedaży udziałów dotyczącą pięciu spółek projektowych, w wykonaniu której ZE PAK nabył od Ørsted 50% udziałów w kapitale zakładowym pięciu spółek joint venture. Strony zawarły również umowę wspólników określającą zasady corporate governance w powyższych spółkach.
Utworzenie konsorcjum z 50-proc. udziałem każdej z firm umożliwi wspólne występowanie o pozwolenia lokalizacyjne na budowę farm wiatrowych w polskiej części Morza Bałtyckiego.
Transakcja prowadzona jest przez Partnera Daniela Kaczorowskiego wspieranego przez Senior Associate Agnieszkę Stopińską.
Transakcja poprzedzona była otrzymaniem zgody Prezesa Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów na dokonanie koncentracji, polegającej na utworzeniu przez ZE PAK i Ørsted pięciu wspólnych spółek, przy uzyskaniu której doradzali Partner i szef praktyki antymonopolowej Robert Gago i Senior Associate Anna Celejewska-Rajchert.
– Gratulujemy naszemu Klientowi – ZE PAK kolejnego etapu strategicznego rozwoju, przy którym ponownie mamy zaszczyt doradzać. Transakcja ta jest niezwykle ważna, nie tylko ze względu na aspekty związane z ochroną środowiska i zrównoważonym rozwojem, lecz również ze względu na działania naszego Klienta gwarantujące bezpieczeństwo ekonomiczne i społeczne w regionach szczególnie narażonych na skutki wycofywania węgla – powiedział Daniel Kaczorowski, Partner z warszawskiego biura kancelarii Greenberg Traurig.
ZE PAK odchodzi od węgla i deklaruje zastąpienie mocy węglowych czystą energią do 2030 roku, a Ørsted rozwinął największy na świecie portfel 28 morskich farm wiatrowych o mocy ok 7,6 GW. Powyższej inwestycji towarzyszyć będą działania wspierające bezpieczeństwo ekonomiczne i społeczne Wielkopolski Wschodniej, w której aktywnie działa ZE PAK. Greenberg Traurig zapewnia kompleksowe doradztwo prawne w zakresie realizacji transakcji.
Ørsted jest największym i najbardziej doświadczonym na świecie producentem morskiej energetyki wiatrowej. Firma rozwija i skaluje tę technologię od ponad 30 lat, wdrażając innowacyjne rozwiązania i przyczyniając się znacząco do spadku kosztów do obecnych, konkurencyjnych poziomów. Ørsted jest spółką użyteczności publicznej, kontrolowaną przez duński rząd. Firma zbudowała 28 morskich farm wiatrowych o łącznej mocy 7,6 GW od USA, przez Europę po Azję i Pacyfik.
Kontynuuje Pan rodzinną tradycję. Pana tata też jest rzecznikiem patentowym. Nie miał Pan wyjścia?
Gdy byłem mały, to były lata 90, praca mojego taty kojarzyła mi się bardzo dobrze. Z wizyt u klientów przynosił torby pełne cukierków. Bardzo mnie to cieszyło. Oczywiście, dużo pracował, ale był obok, w pokoju przeznaczonym na gabinet. Natomiast mi na początku podobało się nie tyle bycie rzecznikiem patentowym, co prowadzenie własnego biznesu. Rozwijałem u siebie taką mentalność przedsiębiorcy. Wielu prawników już w trakcie studiów myśli przede wszystkim o trafieniu do dobrej kancelarii. Mi zależało na rozwijaniu rodzinnego biznesu.
To jest w ogóle bardzo ważne, żeby czuć coś takiego. Jeśli ktoś nie ma mentalności przedsiębiorcy, to bardzo trudno będzie mu prowadzić własną kancelarię. Może odczuwać głównie frustrację, że tyle lat się uczył, a nie ma klientów albo ma ich bardzo mało.
Ta mentalność przedsiębiorcy jest nawet ważniejsze niż wiedza merytoryczna?
Tak, ponieważ mając dostęp do klientów, którzy chcą nam płacić, możemy zatrudnić specjalistów. Doszedłem nawet do wniosku, że wielu wykładowców robi młodym prawnikom krzywdę wykształcając w nich poczucie pewnej nobilitacji, bycia lepszym, bo będą wykonywać zawód zaufania publicznego.
Ja wychodzę z założenia, że jako rzecznik patentowy w zasadzie niczym się nie różnię od hydraulika, który musi naprawić rurę, bo tak samo: muszę wzbudzić zaufanie, muszę dać się znaleźć i muszę rozwiązać określony problem Klienta. I jeśli tak do tego podejdziemy, obalimy ten mit wyjątkowości prawnika, to zmieni się nasze podejście.
Zauważymy że jesteśmy jednymi z wielu przedsiębiorców na rynku i musimy się jakoś wyróżniać. Oczywiście ja zanim doszedłem do pewnych dobrych rozwiązań w tym zakresie, popełniłem też kilka błędów marketingowych, ale zawsze przyświecało mi takie nastawienie – nie jesteśmy wyjątkowi, świadczymy usługi i musimy docierać do klientów.
A jakie błędy marketingowe Pan popełnił?
Na przykład traciłem czas na organizację networkingową. Byłem w jednej. Podczas spotkania prezentowałem się na przykład 30 osobom, które nie były raczej zainteresowane moimi usługami. Można było liczyć jedynie na to, że będą mnie gdzieś polecać. To jest mało efektywna forma pozyskiwania Klientów choć początkującym może się przydać. Promocji offline nie da się skalować i przy pewnym poziomie rozwoju firmy ona już się najzwyczajniej nie opłaca. Na spotkania przeznaczamy jeden dzień w tygodniu, a efekty są jako takie.
Polecenia się oczywiście regularnie zdarzają, ale to nie jest coś, nad czym mamy kontrolę. Zresztą, symboliczna jest sytuacja, że wracając z mojego ostatniego spotkania w organizacji networkingowej, telefonicznie pozyskałem klienta z bloga za wartość ⅓ tego, co przez półtora roku ze zleceń otrzymanych dzięki tym spotkaniom networkingowym.
Jak to? Twierdzi Pan, że spotkania offline nie mają sensu? Przecież wielu prawników mówi, że trzeba się spotykać, że to sektor usług profesjonalnych, gdzie ważne są relacje.
W moim przypadku spotkania jeden na jeden nie do końca mają sens. Natomiast relacja rzeczywiście musi być. Ludzie się do mnie odzywają dlatego, że mnie lubią, odpowiada im mówj przekaz, tyle, że ja ich nie znam.
Rozumiem, że zmierza Pan do tego, że za pośrednictwem bloga czy nagrania na YouTube daję się Pan poznać, u niektórych wzbudza sympatię i w ten sposób nawiązuje relacje?
Tak to działa, choć wymaga to bardzo dużo czasu na stworzenie dobrych jakościowo treści. Uważam jednak, że warto. Weźmy jako przykład wystąpienie na konferncjach offline. Mówimy do 50 osób. Z tego może połowa jest zainteresowana naszymi usługami, a jeszcze z tej połowy nie wszyscy i tak nas słuchają. Moje filmy na YouTube ogląda po 100-300, czasami 500 osób, ale to są ludzie, którzy są zainteresowani tematem i albo się do mnie od razu odezwą, albo znajdą odpowiedź na swoje pytanie, zapamiętają to i być może wrócą w przyszłości. Co najważniejsze te filmy wiszą tam przez lata. Dziś raczej odmawiam występowania na konferencjach. Wolę ten czas zainwestować w aktywność online, którą lubię. Przy małej skali, gdy ktoś zaczyna biznes, to może konferencje i takie spotkania networkingowe mają sens, ale przy działalności na większą skalę już nie.
A wracając do błędów marketingowych. Przyzna się Pan jeszcze do jakiegoś?
Staranie się o ładną i wyjątkowo dopracowaną stronę internetową kancelarii. Kiedyś myślałem, że taka strona decyduje o sukcesie. Dziś uważam, że choć bezwzględnie powinniśmy ją mieć, to jednak wystarczy zwykła wizytówka.
Stop. Musimy się tu zatrzymać.. To już druga herezja marketingowa, którą od Pana słyszę. Wiele kancelarii przykłada wielką wagę do strony internetowej. Agencje marketingowe podkreślają, że to ważne. W Rzeczpospolitej jest nawet ranking najlepszych stron internetowych kancelarii. A Pan mówi, że to wszystko bez sensu?
No bo jest bez sensu. Szukałem kiedyś informacji na temat kancelarii, która wysłała pismo ostrzegawcze do mojego klienta. Znalazłem jej stronę. Było widać, że dużo kosztowała. Miała skaczące elementy, ruchome obrazy itp. Chciałem sprawdzić zespół kancelarii. Dojście do tego wymagało ode mnie czterech kliknięć. Czytałem, że jeśli ludzie muszą coś kliknąć, to 90% tego nie zrobi. Więc jak trzeba kliknąć aż 4 razy, to pewnie nikt nie wchodził tam w zakładkę zespół.
Uważam, że strona internetowa powinna prawnika jedynie uwiarygadniać, pokazywać, że on żyje, istnieje. To, czy tam będą filmy, gify i inne urozmaicenia ma niewielkie znaczenie. Strona ma po prostu nie odrzucać, musi sprawiać miłe wrażenie i tyle. Strona nie przynosi wielu klientów. Może kiedyś, jakieś 10 lat temu, to miało jeszcze znaczenie, ale nie dziś, kiedy każdy może mieć dobrze wyglądającą stronę. To żadna przewaga konkurencyjna.
Strona Państwa kancelarii nie jest w takim razie ładna?
Uważam, że jest prosta, czytelna i łatwa w nawigacji. Jej główną zaletą miała być praktyczność. Trzeba sobie przypomnieć, dlaczego ludzie trafiają na naszą stronę – dlatego, że mają problem, chcą szybko dotrzeć do informacji, do danych kontaktowych i trzeba im to maksymalnie ułatwić. Jesli chca nas trochę poznać, to trzeba im też dać tę możliwość, stąd dobre zdjęcia i kilka informacji o sobie.
Ja uznałem, że moją przewagą jest to, jak prezentuję się przed kamerą, dlatego w wielu zakładkach jest dedykowany film. Na naszej stronie nie ma nic szczególnego, ale łatwo na jej podstawie wyrobić sobie o nas zdanie i się z nami skontaktować.
Stawia Pan przede wszystkim na marketing treści. A gdzie według Pana te treści najlepiej się sprzedają? Jakie media społecznościowe są dla Pana najbardziej efektywne?
Mnie platformy społecznościowe nieco irytują. Są zaprojektowane tak, żebyśmy tracili na nie czas. Jak coś opublikuję, to potem przez cały dzień mi przychodzą powiadomienia o reakcjach. Trzeba zwrócić uwagę na to, że ludzie mają różne preferencje. Jedni wolą szybkie treści w mediach społecznościowych, inni lubią długie artykuły, a jeszcze inni, jak ja, wolą posłuchac podcastu czy nagrania na YouTube, Dla mnie media społecznościowe są jedynie dodatkiem, wrzucam tam linki do mojego bloga czy kanału na YouTube.
Pana nagrania na YouTube, jak Pan sam wspomniał mają zazwyczaj po kilkaset wyświetleń, ale te poświęcone Ekipie czyli o sporze o nazwę lodów czy logo Pani o pseudonimie Wersow mają kilkanaście tysięcy. To ilu fanów Ekipy zostało Pana klientami?
Chyba nikt. Ale nie każdy wypuszczany przeze mnie materiał ma na celu bezpośrednią sprzedaż. Czasami chodzi po prostu o budowanie wizerunku eksperta, dawanie okazji do poznania mnie i przekazania czym się zajmuję. Filmy poświęcone Ekipie to były komentarze do ciekawej sprawy. Wielu klientów zapamiętało mnie po tym filmie. Było w tym jednak także troche przypadku, bo większość ludzi zobaczyło ten film dzięki algorytmowi YouTube. Trafiliśmy z długością filmu, miniaturą, tytułem i YouTube sam to promował.
Natomiast jeżeli chodzi o to, co naprawdę zadziałało, to miałem wywiad dla kanału Przygody Przedsiębiorców. Trzy odcinki, do których się przygotowywałem, by opowiadać o ciekawych przypadkach. Po tym nagraniu odezwało się do mnie wiele osób. Po prostu tam był mój target. To pokazuje również, że nie jest ważna ilość wyświetleń, ale ich jakość. W porównaniu do filmu o Ekipie, te filmy nie miały dużo wyświetleń.
FRAGMENT WYWIADU DLA KANAŁU PRZYGODY PRZEDSIĘBIORCÓW
Patrząc na zakładkę klienci na Państwa stronie, są tam zarówno osoby fizyczne, jak np. twórca podcastu Zen Jaskiniowca, jak i duże firmy jak Polski Cukier. To duży rozstrzał. Taki miks klientów wynika z obszaru prawa, jakim się Państwo zajmują? Charakter usług na to pozwala?
Doradzamy każdemu, kto potrzebuje pomocy w zakresie nazwy firmy – firmy, czyli niezależnie czy małej, średniej czy dużej. Chciałem pokazywać, że naszymi klientami są zarówno jednoosobowe działalności, jak i duże podmioty. Gdybym pokazywał tylko tych największych klientów, to mógłbym przestraszyć tych małych, doprowadzić do przekonania, że nie jesteśmy kancelarią dla nich. Dlatego też mamy na stronie fantastyczne videoreferencje od Marka Jankowskiego znanego ze swojej działalności pod szyldem Mała wielka firma, czy od radcy prawnego Tomasza Palaka. Chcemy mieć wśród klientów i duży biznes i małe oraz średnie firmy.
Podsumowując działania marketingowe, o których mówiliśmy – najważniejsze, żeby potencjalny klient nas polubił?
Ważniejsze jest, żeby w ogóle na nas trafił. Kluczem jest to, by tworzyć materiały, które odpowiadają na często zadawane pytania. Ja kiedyś pisałem na tematy, które są popularne w danym momencie np. o Ice Bucket Challenge, bo ktoś zarejestrował taki znak towarowy. Poświęciłem na ten artykuł kilka godzin. A kto dziś tego szuka? Nikt! Trzeba tworzyć zatem tzw. evergreen content, który będzie aktualny nawet za 5 lat. Poza tym trzeba się nauczyć pisać, mówić płynnie, i wiedzieć o czym się mówi. Dzięki temu ludzie zaczną na nasze treści trafiać i jakaś część z nich postanowi skorzystać z naszych usług. Wbrew pozorom to bardzo prosta strategia, ale wymagająca ogromnego nakładu czasu.
W badaniu udział wzięło 577 respondentek, z których 76% pracuje w kancelariach prawnych a 24% w wewnętrznych działach prawnych firm.
85% badanych spotkało się z umniejszaniem ich umiejętności ze względu na płeć, 1/3 uznała, że dzieje się tak często lub bardzo często.
71% respondentek odczuło, że bycie kobietą ma niekorzystny wpływ na decyzje przełożonych dotyczące ich kariery zawodowej.
49% badanych prawniczek zadeklarowało natomiast, że ma problemy z godzeniem kariery zawodowej ze sferą prywatną.
15% respondentek wskazało, że doświadczyło molestowania seksualnego w pracy. 1% wskazał, że doświadcza go często lub bardzo często.
61% wskazało, że doświadczyło zachowań odbieranych przez nie jako mobbing.
Poza tym, spośród 577 prawniczek, które udzieliły odpowiedzi w badaniu aż dla 23 prawniczek przemoc w środowisku zawodowym lub naruszanie granic są codziennością.
– Naruszanie osobistych granic to zjawiska jednoznacznie negatywne, które powinny być zdecydowanie napiętnowane oraz poddane szczegółowej analizie przez podmioty funkcjonujące w branży. Potrzebne jest wspólne i zdecydowane działanie, mające na celu eliminację zachowań niedopuszczalnych. Nasze badanie i powstały z niego raport to pierwsze działania w Polsce, które całościowo dotyczą pozycji kobiet w branży prawniczej. Liczę, że środowisko prawnicze, opinia publiczna, samorządy prawnicze, ale też same kancelarie i firmy potraktują poważnie, to co wybrzmiewa z raportu, a głos prawniczek będzie usłyszany – mówi Kamila Kurkowska, prezeska Fundacji Women in Law.
– Praca w i dla branży prawniczej to nie tylko ogromne wyróżnienie, ale też istotna odpowiedzialność. Udział PSPP w tym szczególnym badaniu wynika więc z troski o jakość relacji w naszej społeczności. Wierzę, że efektem raportu będzie co najmniej rozpoczęcie instytucjonalnych zmian, które będą świadczyły o realnym wsparciu dla kobiet, które widzą swoją przyszłość pracując w naszej profesji – czy to w firmach czy w kancelariach – mówi Waldemar Koper, prezes zarządu Polskiego Stowarzyszenia Prawników Przedsiębiorstw.
– Wyniki naszego sondażu wskazują wiele obszarów, które wymagają nie tylko konkretnych reakcji całego środowiska prawniczego, ale także precyzyjnych rozwiązań dotyczących wsparcia kobiet. Pomimo tego, że stoimy przed takimi samymi wyzwaniami jak cała społeczność prawnicza, to będąc liderami opinii musimy prezentować najwyższe standardy i jednoznacznie przeciwstawiać się nagannym zachowaniom oraz budować zaufanie w naszej prawniczej społeczności – dodaje Cezary Żelaźnicki, partner zarządzający PwC Legal Polska, odpowiedzialny za obszar Diversity & Inclusion na Europę Środkowo-Wschodnią w PwC.
Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.
Ściśle niezbędne ciasteczka
Niezbędne ciasteczka powinny być zawsze włączone, abyśmy mogli zapisać twoje preferencje dotyczące ustawień ciasteczek.
Jeśli wyłączysz to ciasteczko, nie będziemy mogli zapisać twoich preferencji. Oznacza to, że za każdym razem, gdy odwiedzasz tę stronę, musisz ponownie włączyć lub wyłączyć ciasteczka.