Strona główna Blog Strona 109

Giełdowy debiut marzeń Pepco. Przy IPO doradzali prawnicy Rymarz Zdort

Wejście Pepco Group na GPW to największy wartościowo debiut na warszawskim parkiecie od wielu miesięcy. W ofercie publicznej inwestorzy kupili prawie 92,5 mln akcji za niemal 3,7 mld zł. Początkowo papiery były sprzedawane po 40 zł akcję, co oznacza, że inwestorzy ocenili wartość Pepco na 23 mld zł. Lokuje to spółkę w drugiej dziesiątce największych giełdowych graczy.

– Wybór Warszawy jako miejsca naszego giełdowego debiutu od początku wydawał się naturalny. Pepco jest obecne na polskim rynku od ponad dekady osiągając na nim wielkie sukcesy. Tutejszą giełdę cechuje zaś dynamizm i stabilność gwarantujące inwestorom poczucie bezpieczeństwa – powiedział Andy Bond, prezes Pepco Group podczas oficjalnej inauguracji notowań.

Pepco Group w kwestiach związanych z pierwszą ofertą publiczną akcji oraz ich dopuszczeniem i wprowadzeniem do obrotu doradzała kancelaria Rymar Zdort.

Goldman Sachs Bank Europe SE i J.P. Morgan A.G. działali jako współkoordynatorzy oferty publicznej Pepco.

– Gratulujemy Grupie Pepco dołączenia do elitarnego grona największych spółek notowanych na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie oraz wszystkim stronom zaangażowanym w to, co do tej pory było największym IPO w Polsce w 2021 roku. Cieszymy się, że oferta akcji Pepco Group spotkała się z dużym zainteresowaniem ze strony szerokiego grona polskich i międzynarodowych inwestorów instytucjonalnych, a także popytem ze strony inwestorów indywidualnych – powiedział Marcin Chyliński, partner w dziale korporacyjnym i szef praktyki rynków kapitałowych w Rymarz Zdort.

W skład zespołu transakcyjnego, kierowanego przez Marcina Chylińskiego, wchodzili partnerzy: Ewa Bober i Robert Krasnodębski, counsels: Filip Leśniak i Marek Kanczew, oraz associates: Marta Rykalovska, Ada Zahorodna, Tomasz Wieczorek i Kacper Skowron.

Pepco jest właścicielem i operatorem wieloformatowej, ogólnoeuropejskiej sieci dyskontów pod markami PEPCO, Dealz i Poundland, posiadającej ponad 3 tysiące sklepów w 16 krajach. W roku finansowym zakończonym 30 września 2020 r. przychody Pepco wzrosły do 3,5 mld euro.

Kancelaria KRK wzmacnia zespół prawa własności intelektualnej, nowych technologii i ochrony danych osobowych. Rozmawiamy z Piotrem Zawadzkim, który kieruje tą praktyką

Piotr Zawadzki od ponad 13 lat wspiera klientów w sprawach z zakresu własności intelektualnej, prawa nowych technologii, a także danych osobowych. Doradza spółkom z najbardziej innowacyjnych sektorów gospodarki, takich jak przemysł farmaceutyczny, media, reklama, IT oraz elektronika, a także klientom z sektora bankowo-finansowego, energetycznego, budowlanego, samochodowego, filmowego oraz spożywczego.

Ewa Bugajska specjalizuje się w prawie własności intelektualnej, prawie ochrony danych osobowych oraz prawie nowych technologii. Wspiera klientów z branży spożywczej, chemicznej, odzieżowej, budowlanej, gier wideo, a także podmioty z sektora bankowo-finansowego oraz start-upy.

Do tej pory doradzał Pan przedsiębiorcom pracując głównie w dużych polskich lub międzynarodowych kancelariach. Teraz zdecydował się Pan na kontynuowanie praktyki w mniejszej wyspecjalizowanej kancelarii jaką jest KRK, dlaczego?

KRK jest przykładem wyspecjalizowanej kancelarii, która dużym firmom prawniczym ustępuje jedynie wielkością zespołu, ale już nie doświadczeniem czy kompetencjami. Sposób prowadzenia spraw, relacje z klientami, standardy pracy merytorycznej są tu najwyższej jakości, a przez to zgodne z moimi oczekiwaniami, jak i przyzwyczajeniami. Mniejszy zespół, w którym pracujemy, jest wręcz w przypadku KRK dużym atutem. Komunikacja jest szybsza i sprawniejsza, dzięki czemu możemy lepiej zarządzać prowadzonymi projektami. KRK ma także pewien szczególny zakres specjalizacji, dzięki której jest bardzo rozpoznawalna – life sciences,  odpowiedzialność za produkt, prawo konkurencji – w tych sektorach jej wspólnicy zyskują najważniejsze nagrody w rankingach. 

W tych obszarach, nie sposób się jednak obejść bez wsparcia w zakresie prawa własności intelektualnej czy danych osobowych. KRK posiadała te kompetencje również przed moim dołączeniem, natomiast jej ciągły rozwój sprawił, że powstała potrzeba poszerzenia zakresu dotychczasowego doradztwa prawnego. Dlatego też, razem ze wspólnikami doszliśmy do wniosku, że działając razem, będziemy w stanie wspierać jeszcze lepiej naszych klientów. Równie ważna była jednak świadomość, że staję się częścią zespołu, z którym dzielę te same wartości, pasje i wizję naszego zawodu.

W tym momencie w zespole, którym kieruję, są trzy osoby. W razie potrzeby wspierają nas prawnicy z innych zespołów. Współpracujemy także z doradcami technicznymi, specjalistami w zakresie bezpieczeństwa informacji, a także ekspertami z innych, pozaprawnych dziedzin, gdy ich doświadczenie i wiedza mogą okazać się przydatne dla naszych klientów.

Trend rozwoju i zdobywania rynku usług prawnych przez mniejsze wyspecjalizowane kancelarie prawne trwa od kilku lat, z czego to wynika i jaki ma to wpływ na usługi dla klientów?

Kiedy rozpoczynałem pracę prawnika w 2008 roku dominował jeszcze pogląd, zgodnie z którym obsługę dużych firm i organizacji, w szczególności w projektach, które wykraczają poza polski system prawny, mogą świadczyć tylko duże międzynarodowe kancelarie, ponieważ tylko one mogą zapewnić odpowiedni poziom doradztwa. Mówiło się w tym kontekście także o wartości polis ubezpieczeniowych. Natomiast w ostatnich latach wielu specjalistów, będących doskonałymi ekspertami w swoich obszarach prawa, udowodniło, że mogą kompetentnie obsługiwać nawet duże i skomplikowane projekty działając w mniejszej strukturze. Coraz więcej prawników decydowało się na odejście z dużych kancelarii i założenie własnych wyspecjalizowanych firm. Oczywiście takie mniejsze kancelarie mają swoje ograniczenia, na przykład nie są w stanie przeprowadzić bardzo dużych projektów due diligence dla nieruchomości. Niemniej, w większości przypadków i projektów okazuje się, że wyspecjalizowane kancelarie mogą świadczyć doradztwo także dużym organizacjom, bez jakiejkolwiek starty dla relacji klienckiej i standardu merytorycznego pracy. To rozwiązania często opłacalne zarówno dla klienta i samej kancelarii. Trzeba jednak zaznaczyć, że mniejsza kancelaria, by skutecznie rywalizować z dużymi, musi mieć, przynajmniej na początku, jakąś szczególną, wyraźnie identyfikującą jej kompetencje specjalizację (tak jak KRK, która budowała swoją praktykę bazując na dużym doświadczeniu i rozpoznawalności swoich wspólników we wskazanych już wyżej obszarach). Mniejsza, aczkolwiek wyspecjalizowana kancelaria, aby móc działać przy dużych projektach, powinna także (tak jak ma to miejsce w KRK), współpracować z zaprzyjaźnionymi kancelariami z Polski i zagranicy w zakresach wykraczających poza jej specjalizacje. Dzięki takiej współpracy jest w stanie, w miarę potrzeby, podjąć się prowadzenia kompleksowych spraw, obejmujących różne dziedziny prawa i jurysdykcje.

I dużych i małych w ostatnim roku dotyka pandemia. Z jakim najtrudniejszymi wyzwaniami przyszło się Panu zmierzyć w tym czasie doradzając klientom?

Te wyzwania pojawiły się w dwóch obszarach, po pierwsze – techniczne zagospodarowanie relacji z klientami i kontynuowanie sprawnego bieżącego doradztwa niezależnie od ograniczeń sanitarnych, po drugie – zwiększone zapotrzebowanie na szybką pomoc klientom oraz duże natężenie zleceń w pewnych obszarach.

W zakresie relacji z klientami, okoliczności epidemii wymagały od nas gotowości pod każdym względem, także technicznym, do elastycznego i zdalnego doradztwa i koordynowania projektów, a niekiedy także prowadzenia całych transakcji na odległość, przy użyciu specjalnego oprogramowania, w tym podpisów elektronicznych.

Pandemia nie stworzyła natomiast wielu całkowicie nowych problemów prawnych, z którymi trzeba było się zmierzyć. Zmieniło jednak zdecydowanie natężenie zadań w pewnych sferach. Z perspektywy mojej specjalizacji widać między innymi zagadnienia nowych obszarów wykorzystywania i zbierania danych osobowych, na przykład przez pracodawców w zakresie stanu zdrowia pracowników, czy w związku z pracą zdalną. Pojawiło się także więcej złożonych pytań o prawa własności intelektualnej, zwłaszcza w związku z przyspieszeniem nowych projektów informatycznych. Problemy, które istniały do tej pory w sferze teoretycznej, teraz trzeba było rozstrzygać praktycznie. 

Także w kontekście pandemii, ale również ze względu na postęp techniczny rozwija się technologia chmurowa. Jak wynika z Raportu EY: Transformacja cyfrowa firm 2020 z marca tego roku, aż 64% polskich firm w ramach transformacji cyfrowej wdrożyło rozwiązania chmurowe. Jednak z drugiej strony, w tym badaniu, jako jedna z głównych barier wstrzymujących firmy przed przeniesieniem danych do chmury, wymieniany jest brak zaufania do chmury. Czy rozwiązania prawne mogą zagwarantować pewność i przełamywać brak zaufania do tej technologii?

Ani regulacje, ani systemy nie są w stanie zagwarantować całkowitego bezpieczeństwa, możemy jedynie minimalizować ryzyko i odpowiednio nim zarządzać. Chmura zarządzana odpowiednio nie tylko od strony technicznej, ale także prawnej może być bardzo dobrym rozwiązaniem. Ważne jest, by zagwarantować dobre rozwiązania (w tym także rozwiązania umowne) na wypadek awarii czy utraty dostępu do własnych danych. Szczególnej staranności wymaga także zachowanie równowagi uprawnień i zobowiązań między dostawcą usługi i odbiorcą. Jej zaburzenie może na przykład powodować uzależnienie od jednego dostawcy. Między innymi w tych kwestiach swoją rolę do odegrania mają prawnicy, ale i specjaliści od technologii informatycznych. Świadomość istnienia pewnych zagrożeń daje często szanse na ich uniknięcie. Potwierdza się to w realizowanych przez nas projektach. Nasz zespół ma duże doświadczenie we wdrażaniu chmury w różnych sektorach od life sciences po banki i największe instytucje finansowe. Co ważne, w takich sektorach chodzi nie tylko o odpowiedni kontrakt z dostawcą, ale także kwestie regulacyjne charakterystyczne dla poszczególnych branż.  

A czy w ochronie danych osobowych od strony organizacji też możemy tylko minimalizować ryzyko? Co jakiś czas słyszymy o wyciekach nawet w dużych i zdawałoby się zabezpieczonych firmach czy instytucjach. 

Niestety najczęstszym problemem jest błąd ludzki – niechciany lub wywołany na przykład przez phishing. Organizacje mogą jedynie minimalizować ryzyko poprzez działania w trzech obszarach: prawnym – poprzez umowy z dostawcami usług, które mają zabezpieczyć nasze systemy, technicznym – poprzez odpowiednie rozwiązania informatyczne i organizacyjnym – poprzez odpowiednie szkolenie pracowników i przestrzeganie procedur bezpieczeństwa. 

Jest Pan również rzecznikiem patentowym. Coraz częściej rzecznicy, czy też całe kancelarie, otrzymują również zlecenia zarządzania portfolio praw własności intelektualnej.

Tak, to bardzo częsty obszar praktyki rzeczników patentowych. Chodzi tu przede wszystkim o patenty i znaki towarowe. Zarządzanie tymi prawami to szereg działań podejmowanych po zgłoszeniu i uzyskaniu prawa, w tym przypominanie lub dokonywanie opłat, aktualizacja informacji na temat klienta posiadanych przez właściwy urząd, ale i  informowanie o ewentualnych problemach. Zarządzać można także innymi prawami, również autorskimi. Jest to jednak o tyle trudniejsze, że nie ma dla nich żadnego specjalnego rejestru, zatem chodzi bardziej o zarządzanie umowami, na podstawie których prawa zostały nabyte. Prawidłowo zarządzane portfolio bardzo ułatwia nie tylko utrzymanie praw, ale szybką reakcję na ewentualne roszczenie czy, szerzej, spory prawne. 

Zostawiając samo prawo, a przechodząc do zawodu prawnika – jak Pan, jako doświadczony już radca prawny, ocenia technologiczne zmiany, które postępują w samej profesji prawniczej i obsłudze klientów. 

Wszyscy nieustannie się rozwijamy i profesjonalizujemy. W ten sposób podążamy też za naszymi klientami, którzy mają coraz wyższe wymagania. Te dotyczą także kwestii technicznych. Stąd też, coraz większa popularność rozwiązań legaltech, w tym korzystających z algorytmów sztucznej inteligencji. W obszarach prawa, którymi zajmuje się mój zespół, ma to szczególne znaczenie, a także bardzo ułatwia nasza pracę (np. poszukiwania i analizę tysięcy rekordów w rejestrach, które badamy, gdy klient chce ocenić, czy może zarejestrować wybrany przez siebie znak). Nie jest jednak prawdą, że klienci główną wagę przywiązują do tych rozwiązań technicznych. Naszą relację z przedsiębiorstwami i organizacjami, z którymi pracujemy, budujemy przede wszystkim na zaufaniu i mocnych kompetencjach. 

Materiał powstał we współpracy z Kancelarią KRK – Kieszkowska Rutkowska Kolasiński

Turów – to jeden z ważniejszych sporów międzynarodowych z zakresu ochrony środowiska

TSUE już na początkowym etapie rozpatrywania sprawy zastosował ogólne zasady międzynarodowego prawa ochrony środowiska: dobrego sąsiedztwa, dobrej wiary i nienadużywania prawa.

Do zasady dobrej wiary i nienadużywania prawa nawiązuje brzmienie zasady 21 Deklaracji sztokholmskiej i zasady 2 Deklaracji z Rio de Janeiro, stanowiących m.in., że państwa mają obowiązek zapewnienia, aby działalność w granicach ich jurysdykcji lub nadzoru nie spowodowała szkody w środowisku innych państw lub obszarów leżących poza granicami jurysdykcji państwowej. Zasada dobrej wiary była wielokrotnie powoływana przez MTS, m.in. w sprawie francuskich prób jądrowych, kiedy to Trybunał stanął na stanowisku, że zasada dobrej wiary jest niewątpliwie jedną z podstawowych zasad rządzących powstawaniem i wykonywaniem zobowiązań międzynarodowych, bez względu na to, jakie jest ich źródło. 

Z kolei zasadę dobrego sąsiedztwa zastosowano w sprawie Trail Smelter, gdzie rozstrzygnięciu w drodze arbitrażu poddany został spór między Kanadą i Stanami Zjednoczonymi dotyczący zanieczyszczenia terytorium Stanów Zjednoczonych dwutlenkiem siarki emitowanym przez kanadyjską hutę, wskutek czego powstały szkody w uprawach na terytorium USA. Orzekający w sprawie trybunał arbitrażowy sformułował zasadę nazwaną później zasadą dobrego sąsiedztwa, zgodnie z którą żadne państwo nie ma prawa wykorzystywać lub zezwalać na wykorzystywanie swego terytorium w sposób, który powoduje szkody na terytorium innego państwa lub szkodę majątkową osób tam się znajdujących, jeżeli szkoda ma poważne konsekwencje i została stwierdzona na podstawie wyraźnych i przekonujących dowodów. Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości potwierdził to podejście w sprawie Cieśniny Korfu, podtrzymując stanowisko, że na państwie spoczywa obowiązek świadomego zapewnienia, aby jego terytorium nie było wykorzystywane dla działań naruszających prawa innych państw.

Interesy, na które powołuje się Republika Czeska, są związane z względami ochrony środowiska, zdrowia ludzkiego oraz własności.

TSUE wskazał, iż działalność wydobywcza w kopalni w Turów stanowi jedną z przyczyn obniżania się poziomu lustra wód podziemnych do tego stopnia, iż sama Rzeczpospolita Polska uznała, iż aby zapobiec skutkom tej działalności, konieczne jest wybudowanie ekranu przeciwfiltracyjnego. Podnoszona przez Republikę Czeską szkoda jest więc bezpośrednio związana z wydobywaniem węgla brunatnego w kopalni Turów.

W odniesieniu do argumentu Rzeczypospolitej Polskiej, zgodnie z którym skutki systemu odwadniającego kopalni odkrywkowej Turów dla poziomu lustra wód podziemnych na terytorium czeskim są – ze względu na budowany obecnie ekran przeciwfiltracyjny – przejściowe i odwracalne, TSUE stwierdził, że zgodnie z informacjami przekazanymi przez Polskę, termin ukończenia tych prac został przewidziany na luty 2023 r. Środek ten nie może zatem mieć wpływu na skutki kontynuacji wydobycia węgla brunatnego w kopalni Turów do czasu ogłoszenia ostatecznego wyroku.

TSUE nie podzielił argumentu Rzeczpospolitej Polskiej, zgodnie z którym podnoszona przez Republikę Czeską szkoda jest efektem sytuacji zaistniałej przed przyjęciem decyzji zezwalających na kontynuację wydobycia węgla brunatnego w kopalni Turów. Nawet jeśli bowiem wydaje się, że negatywne oddziaływanie tej działalności wydobywczej na stan wód podziemnych rozpoczęło się jeszcze przed wydaniem tych decyzji, to jednak ciągły odpływ wód podziemnych w wyniku kontynuacji tej działalności do czasu ogłoszenia ostatecznego wyroku może w jeszcze większym stopniu obniżyć poziom lustra wód podziemnych na terytorium czeskim i w ten sposób wyrządzić nieodwracalne szkody dla środowiska i zdrowia ludzkiego.

TSUE stwierdził, że nawet gdyby zaprzestanie tej działalności nie pozwalało na przywrócenie tego poziomu do prawidłowego stanu, mogłoby ono powstrzymać do czasu ogłoszenia ostatecznego wyroku nieodwracalne obniżanie się poziomu lustra tych wód.

TSUE wskazał również, iż podnoszone przez Republikę Czeską szkody wynikające z obniżania się poziomu lustra wód podziemnych oraz braku zaopatrzenia w wodę pitną ludności dotkniętej tym zjawiskiem nie są możliwe do oszacowania i naprawienia później.

Jest to obecnie jeden z ważniejszych sporów międzynarodowych z zakresu prawa ochrony środowiska, a przyszłe rozstrzygnięcie będzie miało znaczenie w procedurach transgranicznej oceny oddziaływania na środowisko planowanych przedsięwzięć.

radca prawny Marcin Makowski

Radca prawny Marcin Makowski specjalizuje się między innymi w prawie ochrony środowiska. Świadczył obsługę prawną międzynarodowym koncernom zajmującym się przygotowywaniem inwestycji i ochroną środowiska. Prowadził obsługę prawną Departamentu Ocen Oddziaływania na Środowisko Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Warszawie. W trakcie pracy w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich w Warszawie na stanowisku starszego radcy w Zespole Prawa Cywilnego i Gospodarki Nieruchomościami prowadził sprawy z zakresu prawa administracyjnego oraz prawa cywilnego, w tym m.in. budowy obwodnicy miasta Augustowa przez dolinę Rospudy, budowy kolei linowej na Kasprowy Wierch w Zakopanem oraz budowy budynku mieszkalno-biurowego przy ul. Złotej 44 w Warszawie.

Postanowienie TSUE to również konsekwencja błędów procesowych Polski

Tego artykułu możesz posłuchać również w formie podcastu:

– Środki zastosowane w sprawie są surowe i wielu obserwatorów zaskoczyły. Trybunał jednak obszernie uzasadnił konieczność ich zastosowania – uważa Marcin Menkes. Jak jednak dodaje, decyzja TSUE o zastosowaniu zabezpieczenia stanowi również konsekwencję błędów procesowych po stronie polskiej. – Groźbie wyrządzenia nieodwracalnych szkód środowiskowych przeciwstawiono interesy społeczno-ekonomiczne. Trybunał odrzucił takie podejście zwracając uwagę, że te ostatnie można rekompensować. Co więcej, Polska sugerowała że nie ma technicznej możliwości  wyłączenia elektrowni z dnia na dzień, jednak nie przedstawiła stosownych dokumentów na poparcie tego stwierdzenia – uważa adwokat.

Oceniając zasadność i adekwatność środka zastosowanego przez TSUE Marcin Menkes wskazuje również, że trzeba dostrzec szerszy kontekst i zwrócić uwagę na inne postępowania z udziałem Polski. Na przykład w sporach dotyczących wycinki puszczy Białowieskiej czy reformy polskiego sądownictwa. – W tych postępowaniach Polska wybrała postawę konfrontacyjną, ignorując środki zabezpieczające i wyroki. Z tego punktu widzenia postanowienie w sprawie Turowa nie wydaje się ani przesadzone ani zaskakujące – uważa Marcin Menkes. 

Z wypowiedzi premiera Matusza Morawieckiego oraz innych polityków rządowych wynika, że Polska nie zastosuje się do postanowienia TSUE. Jeszcze w dniu wydania postanowienia Arkadiusz Koper, radca prawny i Dyrektor Pionu Prawa i Zarządzania Grupą Kapitałową PGE komentował w mediach społecznościowych, że jest ono niewykonalne.

https://twitter.com/ArkadiuszKoper/status/1395718351201124352

– Stroną postępowania jest Polska a nie PGE. Oznacza to, że wyrok formalnie nie wiąże spółki. Jest to jednak spółka Skarbu Państwa. Rząd ma obowiązek wykonać orzeczenie, a każdy dzień zwłoki może się wiązać z karami finansowymi – ocenia Marcin Menkes. 

Od kilku dni na linii Polska – Czechy trwają negocjacje w sprawie kopalni Turów i wycofania czeskiej skargi z TSUE. – Biorąc pod uwagę podnoszone przez stronę polską argumenty ekonomiczne i bezpieczeństwa energetycznego, wypracowanie kompromisu wydaje się przede wszystkim decyzją polityczną.  W przypadku zaspokojenia potrzeb lokalnych społeczności i wycofania czeskiej skargi, dalsze stosowanie środka zabezpieczające stanie się bezprzedmiotowe – podsumowuje Marcin Menkes. 

Adwokat Marcin Menkes jest profesorem w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie. Od ponad 10 lat łączy pracę naukową z doradztwem w zakresie prawa i polityki zagranicznej. Jego zainteresowania zawodowe obejmują arbitraż inwestycyjny, międzynarodowe kwestie monetarne i finansowe, restrukturyzację długu państwowego, immunitety państwowe oraz sankcje gospodarcze. Jest Of Counsel’em w specjalizującej się w sporach i arbitrażu kancelarii Queritius.

Kancelaria Everheds Sutherland wzmocniła zespół Commercial trójką prawników

Łukasz Rutkowski jest radcą prawnym z ponad 12-letnim doświadczeniem. Specjalizuje się w prawie ochrony danych osobowych i prawie nowych technologii. Zajmuje się również zagadnieniami IT, e-privacy, e-commerce oraz fintech. W swojej dotychczasowej praktyce doradzał spółkom z branży e-commerce, FMCG, bankom, zakładom ubezpieczeń oraz firmom leasingowym. Przed dołączeniem w maju do kancelarii Wierzbowski Eversheds przez niemal dwa lata związany był z firmą consultingową JT Weston, a przedtem ponad 12 lat pracował w Deloitte Legal. 

Łukasz Rutkowski, Jowita Prokop (fot. eversheds-sutherland.com)

Jowita Prokop jest adwokatem z ponad 10- letnim doświadczeniem.  Specjalizuje się w prawie gospodarczym oraz doradztwie konsumenckim i regulacyjnym ze szczególnym uwzględnieniem sektora RTV/AGD, żywnościowego, life sciences i FMCG. Zanim w maju rozpoczęła pracę w Eversheds Stuherland przez niemal 3 lata byłą prawnikiem kancelarii Domański Zakrzewski Palinka. W przeszłości pracowała również w Głównym Inspektoracie Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych. Była także członkiem grupy roboczej ds. zwalczania oszustw żywnościowych przy Komisji Europejskiej. Jest mediatorem Centrum Polubownego Rozwiązywania Sporów dot. Żywności przy Polskiej Federacji Producentów Żywności Związek Pracodawców.

Wcześniej w marcu do zespołu commercial Eversheds Sutherland Wierzbowski dołączyła adwokat Martyna Gałdecka specjalizująca się w w kontraktowych, regulacyjnych oraz konsumenckich aspektach obrotu produktami, m.in. FMCG, elektroniką oraz IT, a także produktami sensytywnymi (wyrobami medycznymi i produktami leczniczymi).  

Jak informuje kancelaria Eversheds Sutherland Wierzbowski, prawnicy dołączyli do zespołu commercial kierowanego przez partnerów: Martę Gadomską-Gołąb oraz dr Aleksandrę Kunkiel-Kryńską. Praktyka zajmuje się doradztwem dla wytwórców i sprzedawców produktów z różnych sektorów, w tym produktów sensytywnych.

Kancelaria Ożóg Tomczykowski doradzała polsko-portugalskiemu startup’owi Placeme w pozyskaniu finansowania

Zespołem prawników Ożóg Tomczykowski wspierających Placeme w negocjacjach z bValue kierował partner, adwokat Karol Sowa przy wsparciu adwokat Roksany Barysz. 

Działająca od 2017 roku firma Placeme oferuje swoim klientom platformę, która na podstawie danych geoprzestrzennych dostarcza kompleksowych wskaźników o zachowaniu i natężeniu ruchu klientów w świecie offline, działań konkurencji oraz infrastrukturze dowolnie wybranej lokalizacji.

Jak informuje portal mamstartup.pl środki pozyskane od funduszu Placeme planuje przeznaczyć na rozbudowę oferty produktowej. Spółka planuje również rebranding i ekspansję zagraniczną. 

– Analizowanie danych w strategiach korporacji jest kluczowe, aby radzić sobie z tempem zmian i różnorodnością w otoczeniu biznesowym. Ta potrzeba jest widoczna szczególnie teraz, gdy pandemia powoduje nieodwracalne zmiany zarówno w sposobach dokonywania zakupów oraz mobilności konsumentów. Podejmowanie decyzji w oparciu o dane jest po prostu niezbędne, aby odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Widzimy więc ogromny potencjał rozwoju dla rozwiązań z obszaru location intelligence, które proponuje placeme, co potwierdza rosnące zainteresowanie firm ich platformą – podkreśla na łamach mamstartup.pl Marcel Animucki z bValue.

bValue to jeden z najbardziej aktywnych na polskim rynku funduszy Venture Capital, który posiada już w swoim portfelu 20 spółek, a Placeme.pl było największą kwotowo inwestycją dokonaną przez bValue w ostatnich latach.