Strona główna Blog Strona 104

Podróż dookoła świata – tak zaczęła się historia kancelarii LegalKraft

0

Tej rozmowy można posłuchać również w formie podcastu:

Artur Swirtun z Magnusson (później Penteris) związany był przez 20 lat. Specjalizuje się w międzynarodowych transakcjach korporacyjnych i handlowych. Koncentruje się na szwedzkich i innych skandynawskich firmach z różnych branż.

Dawid Demianiuk z Magnusson (później Penteris) związany był przez 11 lat. Doradza największym inwestorom sektora nieruchomości. Brał udział w kilku przełomowych transakcjach na polskim rynku.

Dlaczego zdecydowali się Panowie na odejście z Penteris i założenie własnej kancelarii? 

Artur Swirtun: To przez chęć stworzenia czegoś własnego, prawdziwej spółki partnerskiej, nie tylko z nazwy. Takiej, w której partnerzy wspólnie decydują, jak ma się ona rozwijać, jaki ma mieć profil, z jakimi klientami i sprawami chcemy pracować i gdzie chcemy być za 5 -10 lat. Spółki partnerskiej tworzonej przez przyjaciół z wspólną wizją. Osobiście, od wielu lat, nosiłem się z zamiarem zakończenia kariery prawnika. Trzy lata temu zdecydowałem się na nietypowy krok dla osób z naszej branży. Wziąłem tzw.  sabbatical leave.  Zabrałem żonę i czwórkę dzieci i pojechałem w podróż dookoła świata. Przez 8 miesięcy podróży zastanawiałem się, co dalej robić w życiu. Z jednej strony nie chciałem kończyć kariery prawnika, z drugiej, wiedziałem, że nie chcę pracować w organizacji, z której nie czerpię przyjemności, która mnie wręcz przytłacza. Gdy wróciłem do Polski starałem się zmienić  pewne rzeczy w byłej firmie, ale było to zderzenie ze ścianą. Stąd pojawił się pomysł stworzenia czegoś własnego wspólnie z Tomkiem i Dawidem.  

Czyli przez kilka miesięcy, myśląc o swojej działalności i o branży prawniczej, doszedł pan do wniosku – działam dalej, ale w innej formie. 

AS: Miałem takie marzenie wyjeżdżając, że może jakiś kraj tak mnie zainteresuje, że tam zostanę. Nigdy nie byłem w Nowej Zelandii. To piękny kraj.  Miałem pomysł, aby kupić tam farmę z owcami. Wracając stwierdziłem jednak, że to co lubię robić, to bycie prawnikiem, ale, z różnych względów, nie czerpałem już przyjemności z tego zawodu. Oczywiście przez wiele lat pracy w Magnusson działo się bardzo dużo dobrych rzeczy i jest tam mnóstwo wspaniałych ludzi, jak Dawid i Tomek, z którymi chciałem stworzyć coś wspólnego. 

Panie Dawidzie, to jak to było? Pan Artur wraca i mówi – byłem w Afryce, w Ameryce, ale to nie to. Chcę robić z wami kancelarię w Warszawie.

Dawid Demianiuk: To był proces, do którego stopniowo dojrzewaliśmy wspólnie z Arturem. Wątek podróży jest nam obu bliski. Moja żona jest stewardessą. Moim drugim zajęciem, poza byciem prawnikiem, była pogoń za moją żona. Teraz to się zmieniło, bo powiększyła nam się rodzina, ale odwiedziłem podobne miejsca jak Artur i miałem podobne myśli. Zastanawiałem się, w jaki sposób mógłbym postawić sobie nowe wyzwania. Doszedłem do momentu, w którym odkryłem, że miejsce, w którym jestem, nie jest w stanie zapewnić mi nowych wyzwań, ani zmotywować mnie do ich poszukiwania. Możliwe, że był to efekt wypalenia się pewnych wspólnych wizji na temat prowadzenia biznesu prawniczego. Myślę, że teraz każdy z nas zaczął realizować swoją wizję bycia prawnikiem. To szczególnie ważne w takich ciekawych czasach. Wydaje się, że na naszym małym statku jest o wiele łatwiej manewrować po oceanie spraw. Cieszę się, że udało się nam to wspólnie zbudować. 

Trudniejsza byłą sama decyzja o rozpoczęciu własnego biznesu prawniczego, czy to co było dopiero potem? 

AS: Najtrudniejsze było podjęcie samej decyzji o rozstaniu z byłą kancelarią i wspólnikami, którzy, mam wrażenie, dosyć mocno przeżyli nasze odejście. Chcieli nas zatrzymać, a potem utrudnić życie. Ale udało się.  Jesteśmy szczęśliwi, że podjęliśmy tę wspólną decyzję. Poza tym musieliśmy zmierzyć się z szeregiem kwestii technicznych i organizacyjnych – począwszy od zakupu sprzętu, rejestracji spółki, stworzenia strony internetowej. W byłej firmie mogliśmy liczyć w tych sprawach na pomoc sztabu osób. Zajęło nam to sporo czasu, ale cieszę się, że zrobiliśmy to sami. To był okres wspólnego tworzenia.. 

DD: To był pierwszy raz, kiedy tworzyliśmy taką organizację, ale mieliśmy dobrze rozpisany plan. Do wielu aspektów można zatrudnić zewnętrzna firmę, ale to w pewnym stopniu może odbierać autentyczność takiego przedsięwzięcia. Jeśli się nie uczestniczy w kreacji i strategii brandu, to trudno później tą pozytywną energią zarazić dalszych współpracowników i przekazać ją klientom. Rynek prawniczy w Polsce jest mały. Otwarcie nowej kancelarii przez 3 partnerów o długim stażu pracy i wielu transakcjach na koncie zostało zauważone. Dlatego ważne było dla nas, aby swoim lojalnym klientom wytłumaczyć, dlaczego to robimy, ale również nie zamykać się na nowych klientów i ich również zarazić pozytywną energią. 

AS: Decydując się na otwarcie nowej firmy mogliśmy liczyć na lojalność naszych klientów. Niemniej zawsze jest pewna obawa, czy faktycznie ci którzy wcześniej deklarowali chęć współpracy rzeczywiście będą ją kontynuowali. Z perspektywy czasu możemy powiedzieć, że nie tylko tak się stało ale dodatkowo szereg nowych firm dołącza do grona naszych klientów dlatego że nasz profil i fakt, że nie pracujemy w dużych korporacjach im odpowiada. Cieszy to, tym bardziej że to firmy, które często pracują z największymi kancelariami, mają własne działy prawne, ale chcą pracować z nami, bo nas znają i wiedzą, że to co robimy, robimy dobrze i znamy się na swoim fachu. 

Najważniejsze przy zakładaniu własnej kancelarii jest właśnie posiadanie grupy lojalnych klientów?

AS: Ja myślę, że w naszym jak i w każdym innym biznesie najważniejsze jest to, z kim się ten biznes tworzy. Powinni to być ludzie pasujący merytorycznie do siebie i profilu firmy, ale także tacy, których się lubi i którym się ufa. My mieliśmy nieco ułatwione zadanie, bo znamy się, jak łyse konie. Przepracowaliśmy ze sobą kilkanaście lat, ufamy sobie. Wspólna praca i stworzenie czegoś nowego razem było dla nas oczywiste. 

DD: Na pewno ważną rzeczą jest przekonanie, że są klienci, którzy będą kontynuować współpracę. Natomiast nawet, jeśli ktoś nie ma takiego przekonania, to można zdobyć klientów w przyszłości, ale absolutnie konieczne jest aby startując ustalić jasne zasady współpracy z partnerami, bo to pozwoli uniknąć nieporozumień w przyszłości, w sytuacji, gdy tacy klienci będą pozyskiwani, Warto również pamiętać, że każdy ma swoje predyspozycje, którym warto się przyjrzeć i je zagospodarować. Często możemy stracić okazję na ciekawą współpracę przez ocenianie kogoś w sposób jednowymiarowy i szablonowy. Myślenie outside the box jest istotne przy tworzeniu nowego brandu.

Określacie się jako nowoczesna kancelaria butikowa. Co to znaczy? 

AS: Tworząc kancelarię, mieliśmy wizję kancelarii mocno wyspecjalizowanej i nowoczesnej. Chcieliśmy stworzyć kancelarię, i mam wrażenie, że to się udało, w której prawnicy są częścią zespołu klienta, a klient przychodzi do nas nie tylko dlatego, że ma jakiś problem do rozwiązania, ale konsultuje z nami swoje decyzje biznesowe na wczesnym etapie, dzięki czemu możemy uniknąć wielu późniejszych problemów i osiągnąć najlepszy rezultat dla klienta. Pewne wartości takie jak – transparentność, komunikacja, szczerość, mocno wyspecjalizowany zespół – to nie są dla nas wyłącznie slogany marketingowe. To są wartości, którymi chcemy się kierować nie tylko wobec klientów, ale i współpracowników. 

A nie da się dochować tych wartości w dużych organizacjach? 

DD: Nie da się – to za dużo powiedziane, ale nasza decyzja wynika również z obserwacji tego, co dzieje się na innych rynkach prawniczych w Europie. Na jednym ze spotkań w poprzedniej kancelarii, na wykład został zaproszony profesor zajmujący się marketingiem prawniczym i jako jeden z trendów wskazywał właśnie, że wyspecjalizowani prawnicy odchodzą z korporacji i zakładają swoje butikowe kancelarie. Użył zwrotu, że „porzucają życie fat cat’ów”, życie w blasku swoich byłych sukcesów. I może to jest odpowiedź na to pytanie. Myślę, że utrzymanie pozytywnego ducha w dużej sprawnej organizacji jest możliwe, ale ja do końca takiego doświadczenia nie mam. Natomiast z perspektywy mikro organizacji takie wartości łatwo wdrażać i utrzymywać. 

Specjalizują się Panowie w transakcjach nieruchomościowych. Jak ta specjalizacja i butikowość ma się do dużych transakcji nieruchomościowych, które na przykład wymagają obszernego due diligence?

DD: Na pewno pojawia się czasami sytuacja, w której w transakcji, ze względu na jej uwarunkowania, musi się pojawić duży brand – wielkość transakcji, ubezpieczenie czy wymaganie funduszu inwestycyjnego. Natomiast coraz częściej jest tak, że klienci poszukują jakości w pracy konkretnego prawnika, a niekoniecznie w konkretnego brandu. Każdy z naszej trójki ma obfity track record spektakularnych transakcji, ja np. doradztwo w nabywaniu biurowca Warsaw Spire. Z perspektywy czasu oceniam, że mały zespół ekspercki byłby w stanie przeprowadzić taką transakcję, bo są pewne procesy, które trzeba umieć automatyzować, w taki sposób, aby były efektywne i wydaje mi się, że tak długo,  jak nie ma ścisłych wymagań, których formalnie butikowa kancelaria nie może spełnić, to przeprowadzenie dużej transakcji jest jak najbardziej w jej zasięgu. To jest właściwie cel, dla którego te butiki się zakłada –  żeby być wyspecjalizowanym zespołem doradców. 

AS: Ja myślę, że klienci angażując prawników przy dużych projektach oczekują mocnego wyspecjalizowanego zespołu, a nie pracy rzeszy prawników nad daną transakcją. Nawet w dużych kancelariach jest tak, że przy danej sprawie tworzy się kilkuosobowe zespoły. Myślę, że z takim projektami jesteśmy sobie w stanie poradzić i w takie obecnie jesteśmy zaangażowani. Klienci wiedzą, że skoro dawaliśmy sobie z nimi radę wcześniej, to zrobimy to również teraz, w obecnej strukturze. 

Małe butiki i mniejsze kancelaria mogą w takim razie rywalizować z wielkimi kancelariami?

DD: Absolutnie. Możemy rywalizować przede wszystkim kompetencjami. To nie musi być konkurencja cenowa. Klienci kancelarii butikowej nie oczekują na pierwszym miejscu, że będzie taniej. Oczekują jakości i tego, że ich sprawa będzie traktowana priorytetowo, a partner prowadzący staje się poniekąd członkiem ich zespołu. Wydaje mi się, że klienci mają bardzo dobre rozeznanie rynku prawniczego i coraz częściej zwracają się o pomoc do konkretnego nazwiska i zespołu, bo mają ugruntowane poczucie, że ten zespół i ten prawnik poradzi sobie z ich sprawą. Z przyjemnością czytuję wywiady mecenasa Arkadiusz Krasnodębskiego – partnera zarządzającego Dentons w Polsce. Pamiętam, że jeszcze w 2019 roku opowiadał o trendzie, który opisywał za pomocą klepsydry, mówiąc o tym, że na górze są duże brandy, które specjalizują się w wielu dziedzinach, wzmacniają zespoły, mają dobry track record. W środku są polskie kancelarie i niszowe zagraniczne.  Na dole klepsydry, właśnie kancelarie butikowe. Zastanawiałem się wtedy w jaki sposób i kiedy ten trend się odwróci. Niedawno czytałem kolejny wywiad z Panem Mecenasem, w którym opisuje rynek posługując się analogią nożyc, których ramiona coraz bardziej się otwierają. Jedno ramie, to według jego słów, wciąż duże brandy, które są w stanie świadczyć przekrojowe usługi w formule one stop shop, i które rosną oraz wzmacniają swoje praktyki, ale jednocześnie mogą sobie pozwolić na innowacje. Z drugiej strony są prężne kancelarie butikowe, które budują eksperckość w określonych niszach. Mam wrażenie, że szczególnie teraz taka polaryzacja rynku w niepewnych czasach pandemicznych i po pandemicznych będzie  z korzyścią dla tych najmniejszych, jak i największych graczy na rynku. Także to, co wydawało się niepewnym ruchem – otwarcie butiku prawnego – okazało się dobra decyzją podjętą w odpowiednim czasie. 

Posługując się tą analogią, sądzą Panowie, że jedno ramie z tych nożyc – duże kancelarie – będą mniej zwinnie i elastycznie mogły się poruszać na rynku i wobec klientów i stąd  zyskiwały będą kancelarie butikowe? 

DD: Jak mówiliśmy, zdecydowanie łatwiej jest operować na morzu małą jednostką. Aczkolwiek istniejące duże brandy są to organizacje równie świetnie zarządzane. Ich topowe praktyki dają im solidne podstawy do tego, by rozwijać kolejne zespoły. Myślę, że będziemy mieć raczej rynek dwóch prędkości, niż wzajemną rywalizację butików z topowymi kancelariami. Mam wrażenie, że jesteśmy w stanie na tym rynku dobrze ze sobą współistnieć. 

LegalKraft istnieje już ponad 7 miesięcy. Z czego są Panowie szczególnie dumni, jak dotychczas?

AS: Ja jestem dumny z tego, że z większością naszych obecnych klientów pracujemy już bardzo długo. Spółka, którą obsługujemy najdłużej, to duża amerykańska firma produkcyjna, która w połowie lat 90. kupiła w Polsce fabrykę od Philipsa. Od tamtego czasu do dziś nadal ich obsługujemy i ta współpraca poszerza się o kolejne obszary. Patrząc na wachlarz naszych klientów to są relacje, które mamy od wielu, wielu lat. Ci klienci są z nami po 10 – 20 lat. Lubią z nami pracować, zlecają nam kolejne sprawy, a w sprawach, w których wiedzą, że nie jesteśmy wyspecjalizowani pytają o radę z kim mogą pracować. Traktują nas bardziej jako część swojego zespołu, do którego można zawsze zadzwonić i porozmawiać, coś przedyskutować. Z tego najbardziej się cieszę. 

DD: Dla mnie ważną i budującą rzeczą jest, że w krótkim okresie udało nam się zbudować rozpoznawalność na rynku polskim i skandynawskim. Wielu klientów myśląc o nas wie, że znajdzie właściwą jakość, której poszukują. Mnie to podwójnie cieszy, bo z jednej strony to nasz sukces indywidualny, ale umiejętnie udało nam się przekuć go w sukces jakim staje się LegalKraft. A to jest dopiero początek, my się dopiero rozkręcamy! 

Elastyczny powrót prawników do biur

Kancelaria Dentons w tym roku nadal w większości pracować będzie zdalnie, ale jej biuro jest dla pracowników otwarte – oczywiście, w ścisłym reżimie sanitarnym. –  Trzymamy się złotego standardu i łączymy dotychczasowy, niezmiennie wysoki poziom wsparcia klientów z bezpieczeństwem i komfortem członków naszego zespołu – komentuje mecenas Arkadiusz Krasnodębski, Partner Zarządzający Dentons w Polsce. Jak dodaje, kancelaria dostrzega, że dla wielu osób, szczególnie młodszych stażem, praca w siedzibie kancelarii niesie wiele korzyści. – Dużo łatwiej jest wdrażać się do pracy w tak dużej organizacji, jak nasza, kiedy jest się na miejscu. Efektywniej przebiega też proces mentoringowy w poszczególnych zespołach. Łączymy te oczekiwania i potrzeby. Nasze biuro w Elektrowni Powiśle jest otwarte dla chętnych, z zachowaniem ścisłego reżimu sanitarnego. Nasze doświadczenia z pracą zdalną są pozytywne i takie elastyczne podejście utrzymamy też w przyszłości – podkreśla mec. Krasnodębski. Poza tym Dentons zamierza organizować akcje, które będą zachęcać pracowników do szczepień lub wyrażać uznanie tym, którzy już zdecydowali się na wykonanie zastrzyków.  

Podobne elastyczne podejście do pracy w biurze, z możliwością wyboru przez pracowników, stosuje kancelaria Rymarz Zdort. Obecnie  ok. 80% pracowników administracji kancelarii pracuje zdalnie w systemie rotacyjnym, natomiast liczba prawników obecnych w biurze waha się od 50% do 70%. Kancelaria Rymarz Zdort wprowadziła również możliwość wykonywania testów PCR na koszt firmy bez ograniczeń.

Łączony i elastyczny tryb pracy stosuje także CMS. – Już jesienią postawiliśmy na elastyczność, przekazując decyzyjność w organizacji pracy zespołów poszczególnym szefom praktyk w zależności od potrzeb klientów, specyfiki pracy zespołu, czy obłożenia pracą w danym momencie – powiedział LBP partner zarządzający CMS w Polsce Andrzej Pośniak. Jak dodał, w tej chwili jeszcze trudno ocenić, co przyniesie jesień.  – Rozważamy różne scenariusze, które będziemy wdrażać w zależności od sytuacji. Z pewnością w jakimś wymiarze możliwość pracy zdalnej pozostanie elementem naszej oferty także po zakończeniu pandemii, a w proces decyzyjny będą włączeni pracownicy i współpracownicy kancelarii – podkreślił Andrzej Pośniak. 

Kancelaria Gessel jeszcze przed pandemią oferowała możliwość pracy zdalnej prawnikom. Ostatni czas pokazał, że z domu mogą pracować także pozostali pracownicy kancelarii. Obecnie firma podchodzi bardzo elastycznie do pracy w biurze. Każdy, kto chce pracować z domu, ma taką możliwość. 

Taylor Wessing podjęła decyzje o stopniowym powrocie do biura – jak poinformowała nas kancelaria – zmierzając do osiągnięcia jak największej frekwencji. Osoby, które nie zostały jeszcze zaszczepione w pełni lub mają związane z tym obawy mogą tak zaplanować swoją obecność w biurze, aby zapewnić sobie i pozostałym współpracownikom bezpieczne miejsce pracy.

Od 1 czerwca do normalnego trybu pracy powróciła kancelaria Penteris. Pozostawiła  jednak swoim pracownikom możliwość częściowej pracy zdalnej – 3 dni w tygodniu praca w biurze, 2 dni home office. Przy czym, dni pracy poza biurem trzeba ustalić z tygodniowym wyprzedzeniem i nie powinny to być dwa dni z rzędu. 

Na podobne rozwiązanie zdecydowała się kancelaria Chałas i Wspólnicy. – Nasze doświadczenia z okresu pandemii pokazują, że praca zdalna może być bardzo wydajna i jednocześnie komfortowa dla pracowników. Dlatego podjęliśmy decyzję o docelowym przejściu całej kancelarii w tryb pracy hybrydowej – 2 dni zdalnie i 3 dni w biurze – powiedział Kosma Chałas, specjalista ds. HR w kancelarii. Jak dodał, ostatni czas zmienił postrzeganie czasu pracy. – Praca zdalna i hybrydowa podczas pandemii pokazały, jak przestarzały jest model 8- godzinnego dnia pracy w profesjach, gdzie stawia się na realizację konkretnych zadań. Ponadto, możliwość pracy zdalnej jest coraz istotniejsza dla pracowników – jeszcze przed pandemią znaczna liczba kandydatów deklarowała, że jest to dla nich ważny aspekt współpracy – dodał Kosma Chałas. 

Rozwiązania przyjęte przez kancelarie potwierdzają ogólny trend wynikający także z wielu badań i ankiet wśród pracowników biurowych – powrót do pracy tylko w biurze dla wielu będzie trudny lub wręcz niemożliwy. Powszechny tryb pracy hybrydowej, czy łączonej, będzie jednym ze skutków epidemii. 

“Prawnik, i to nie tylko General Counsel, ma za zadanie współtworzyć decyzje biznesowe.” Rozmawiamy z Marcinem Bonickim z McDonald’s Polska

0

Pandemia to był najgorszy okres w Pana karierze, biorąc pod uwagę branże Pana firmy i problemy prawne związane z obostrzeniami?

Najgorszy to niewłaściwe kryterium. Chyba, że mówimy o sferze prywatnej. Niepewność, potem znużenie, poczucie ograniczenia, zmęczenie, złudne nadzieje na szybsze zakończenie tego nadzwyczajnego okresu w życiu milionów ludzi to rzeczywiście bardzo trudny okres. Natomiast zawodowo to czas przyspieszenia i bardzo bliskiej współpracy z osobami z różnych poziomów oraz działów McDonald’s. Bywały bardzo intensywne momenty, kiedy równolegle przygotowywaliśmy się na operacyjne dostosowywanie naszych restauracji do zapowiadanych obostrzeń, braliśmy udział w konsultacjach prowadzonych przez rząd, śledziliśmy zmiany legislacyjne w parlamencie i na bieżąco wszystko komunikowaliśmy naszym franczyzobiorcom. A ostateczne decyzje zapadały dosłownie za pięć dwunasta, bo rozporządzenia Rady Ministrów publikowano w Dzienniku Ustaw po godz. 23 z mocą obowiązującą od północy. I tym wszystkim działaniom towarzyszyło nie tylko zmęczenie, ale również ogromna satysfakcja. Bo nie zaprzestaliśmy działalności ani na chwilę a jednocześnie utrzymaliśmy miejsca pracy.

Pracuje Pan w McDonald’s od kilkunastu lat przechodząc różne szczeble kariery. To idealny scenariusz dla głównego prawnika firmy – poznawanie jej od środka przed stanięciem na czele działu prawnego? Czy nie ma to aż takiego znaczenia? 

W prawidłowo funkcjonującej organizacji, w której wypracowano mechanizmy transferu wiedzy, staż nie powinien mieć aż tak wielkiego znaczenia. Ale niewątpliwie ułatwia poruszanie się w różnych obszarach, zarówno tych bliższych codziennej pracy prawnika, jak i obsługiwanych sporadycznie. Z pewnością nie jest godną pozazdroszczenia sytuacja, w której sprawność działania przedsiębiorstwa opierałaby się na doświadczeniu jednej osoby, traconym wraz ze zniknięciem tej osoby z organizacji. Z drugiej strony, osoba przychodząca z zewnątrz może na wszystko spojrzeć z dystansem i wnieść do firmy zupełnie nowe pomysły. Nie widzę w związku z tym jednej skutecznej recepty dla każdego, wszystko zależy od aktualnych potrzeb danej organizacji.

General Counsel w tak dużej organizacji jak McDonald’s Polska to bardziej menadżer prawny zajmujący się rozdysponowaniem zadań i problemów prawnych, czy nadal prawnik w tradycyjnym tego słowa znaczeniu? 

Nie tylko menadżer, który kieruje zespołem prawników i obsługą prawną spółki, ale również doradca biznesowy z doświadczeniem prawnym. Jest to wartość dodana to kwalifikacji czysto prawniczych, której potrzebę zarząd w bardzo jasny sposób komunikuje. Prawnik, i to nie tylko General Counsel, ma za zadanie współtworzyć decyzje biznesowe, od samego początku wskazując ryzyka i sposoby ich eliminowana bądź ograniczania. Dopiero później pojawiają się zadania, z punktu widzenia prawnika, tak rutynowe, jak przelanie tych decyzji na papier.

Jak liczny jest dział prawny McDonald’s? 

Dobrze, że pytanie dotyczy działu prawnego McDonald’s, a nie McDonald’s Polska, bo obraz byłby niepełny. W naszej korporacji prawnicy wewnętrzni pracują w strukturze globalnej, na co dzień blisko ze sobą współpracując. Obok zespołów lokalnych, w Polsce są to 3 osoby, funkcjonują międzynarodowe zespoły wspierające codzienną pracę poszczególnych rynków. Dotyczy to choćby takich obszarów jak ochrona prywatności, compliance, marketing, czy technologia. Do tego lokalne zespoły pozostają ze sobą w nieustannym kontakcie i na bieżąco dzielą się swoimi doświadczeniami. Dzięki temu stosunkowo niewielki zespół jest w stanie zapewnić obsługę prawną sieci obejmującej 470 restauracji i opierającej się na współpracy ponad 75 przedsiębiorców łącznie zatrudniających ponad 25 tysięcy pracowników.

Jak Pan podchodzi do rozdziału zadań prawnicy wewnętrzni – kancelarie zewnętrzne? To sztywny podział zadań czy elastyczny, w zależności od sytuacji?

Elastyczny. Choć można tutaj wskazać dwie podstawowe reguły. Po pierwsze, kancelariom zewnętrznym powierzamy projekty, które wymagają specjalistycznej wiedzy, a którą prawnicy wewnętrzni nie dysponują, a także projekty niezwiązane z realizacją aktualnych planów biznesowych spółki. W ten sposób wewnętrzny zespół prawników pozostaje w nieustannej gotowości do obsługi projektów rozwojowych. Po drugie, praca działu prawnego w dłuższej perspektywie czasowej nie daje się zaplanować, względnie – jest możliwa do zaplanowania tylko w ograniczonym stopniu. W związku z tym następują okresy kumulacji zadań i wtedy wsparcie ze strony zewnętrznych kancelarii jest niezbędne. Moją zaś rolą jest przewidywanie tych sytuacji i jak najszybszy rozdział zadań.

Jest Pan zwolennikiem dużych wewnętrznych działów prawnych, które wiele zadań prawnych wykonują same, czy jednak raczej sądzi Pan, że wiele zadań powinny wykonywać kancelarie zewnętrzne? 

Odpowiedź na wcześniejsze pytania jest poniekąd odpowiedzią i na te. Sporo spraw obsługujemy własnymi siłami. W ostatnich kilku latach możemy tutaj mówić o insourcingu. Dzięki temu zapewniamy innym funkcjom biznesowym łatwiejszy dostęp do obsługi prawnej i obniżamy jej koszty.

Czym Pan się kieruje w wyborze zewnętrznych doradców prawnych? 

W tym wypadku znów nie ma jednej odpowiedzi. Pracujemy z bardzo różnymi kancelariami, od kancelarii jednoosobowych po wielkie międzynarodowe korporacje. Więc na pewno nie można powiedzieć, że kierujemy się wielkością kancelarii. Oczywiście specjalizacja i doświadczenie kancelarii bądź prawnika odgrywa bardzo ważną rolę. Podobnie cena, bo choć jesteśmy dużym klientem to mamy swoje budżetowe rygory. Do tego dochodzi łatwość komunikacji, przy czym nie mam na myśli wyłącznie technicznych aspektów komunikowania się, ale przede wszystkim zdolności interpersonalne. Zdarza się również, że podejmujemy współpracę z kimś, kto zainteresuje nas swoim produktem, nawet gdy wcześniej nie planowaliśmy jakichkolwiek działań w tym obszarze. Doceniamy pomysłowość i inicjatywę. 

Czy stosowanie narzędzi legaltech ma dla Pana znaczenie przy wyborze tych doradców?

W tym najbardziej podstawowym wymiarze – oczywiście. Bez narzędzi komunikacji nie ma mowy o współpracy. Ostatni rok to w tym względzie ogromne przełamanie wcześniejszych oporów. Natomiast jeśli chodzi o inne narzędzia to, z jednym wyjątkiem, nie przypominam sobie, aby którakolwiek kancelaria wspierała swoją ofertę argumentem stosowanych narzędzi technologicznych.

Program do zarządzania kancelarią to nie koszt, to inwestycja o dużym zwrocie. Wielu nadal tego nie rozumie – mówi nam Dyrektor Zarządzający Advisor Systems Marcin Szymankiewicz

Dlaczego Advisor zdecydował się na produkcję oprogramowania dla branży prawniczej? 

Przez wiele lat skupialiśmy się na wdrożeniach systemów, które pozwalają zwiększyć efektywność organizacji w obszarze obsługi klientów i projektów. Długo badaliśmy jak różne narzędzia wpływają na długość czasu realizacji  pojedynczych czynności oraz całych procesów i razem z klientami wdrażaliśmy wypracowane rozwiązania. Wiele lat temu jedno z takich rozwiązań zostało zaprezentowane norweskiej kancelarii. Była to wtyczka do MS Outlook, która pozwalała na rejestrację korespondencji email do głównego repozytorium, w którym tę korespondencję i dokumenty związane z klientem można było przeglądać i wykorzystywać ponownie. Okazało się, że był to strzał w dziesiątkę. Tego potrzebowali prawnicy. Zrozumieliśmy wówczas, jak bardzo, dzięki nowoczesnym rozwiązaniom informatycznym, można poprawić zarówno efektywności pracy prawników, jak i samą satysfakcję prawników związaną z wykorzystywaniem rozwiązań LegalTech. Zdecydowaliśmy, żeby zbudować system inny niż większość obecnych na rynku – wspierający prawników, zwiększający efektywność pracy i lepszy. Tak stworzyliśmy Advisor247 Legal.

Co to znaczy? W jaki sposób Advisor247 Legal zwiększa efektywność pracy? 

To zależy od procesu pracy po stronie klienta. Staramy się go dokładnie ustalić i wtedy proponujemy konkretne rozwiązania. Każda większa kancelaria ma własny know-how, indywidualne procesy i strukturę organizacyjną. To między innymi one świadczą o pozycji rynkowej kancelarii. System do zarządzania musi wesprzeć te indywidualne cechy kancelarii. Właśnie to robi Advisor247 Legal. Na polskim rynku systemów do zarządzania kancelarią, który do tej pory oferował głównie “systemy pudełkowe”, w ogóle nie biorące pod uwagę indywidualnych cech kancelarii i efektywności pracy, to nowe, rzekłbym rewolucyjne podejście.

W takim razie wdrożenie takiego systemu to czasochłonny proces, a czas to najważniejsza waluta prawników, po co więc zaczynać ten proces, jeśli do tej pory wszystko działało?

Myślę, że wiele kancelarii popełnia pewien błąd – patrząc na wdrożenie takiego systemu powierzchownie, jedynie w kategoriach kosztów. To znaczy, że nie rozumie do czego on służy. To takie samo narzędzie pracy, jak kserokopiarka czy samochód. Można mieć auto, które ma po prostu cztery koła i kierownicę i też będzie jechało, ale jeśli nie ma odpowiedniego przyspieszenia, jeżeli nie będzie zapewniało dwustrefowej klimatyzacji, nawigacji, tempomatu, ABS’u, wygodnych siedzeń, zestawu głośnomówiącego, to będzie jechało wolno, niebezpiecznie i bez przyjemności. Co więcej, czas spędzony w takim samochodzie będzie tylko czasem przejazdu, podczas którego nie będziemy mogli wykonać żadnej pracy. Będzie tylko kosztem. Podobnie jest z systemami do zarządzania kancelarią. Spójrzmy więc na to, co taki Advisor247 Legal może dać kancelarii. Trzeba sobie uświadomić, ze takie narzędzie, dobrze wdrożone, pozwala zaoszczędzić czas – czas, który jest potrzebny na pracę merytoryczną, co z kolei przekłada się wprost na pieniądze. Natomiast przyznaję, samo wdrożenie potrafi być czasochłonne, ale to jest inwestycja. Można pójść na łatwiznę licząc na to że będzie łatwo, tanio i szybko, np. jeżeli wezmę gotowca z rynku, albo podejść do tego sensownie. Najpierw warto zastanowić się, jak ten system wpłynie na nasza pracę i co jesteśmy w stanie uzyskać. To oznacza, że potrzebujemy nie tylko dostawcy oprogramowania, ale także partnera, który jest w stanie komunikować się z nami na różnych poziomach w organizacji. 

To na czym można zaoszczędzić ten czas? 

Na przykład w Advisor247 Legal dążymy do tego, aby prawnicy pozostawali jak najdłużej w naturalnych dla nich aplikacjach, MS Word czy MS Outlook. Dzięki naszym narzędziom, czas można zaoszczędzić podczas tworzenia maila z załącznikami, bo można je dołączać z folderu dokumentów sprawy na podstawie adresu email adresata. To znaczy, że nie trzeba ich szukać ręcznie gdzieś na dysku.

Innym przykładem jest rejestracja czasu pracy. Jeżeli na przykład pracując nad emailem lub dokumentem jestem w stanie błyskawicznie z tego poziomu zarejestrować, ile minut na to poświęciłem i nie muszę przełączać się do innego systemu, żeby  zarejestrować w nim 15 minut pracy, to realnie oszczędzam czas. Około 15 sekund. Może nie wygląda to imponująco, ale jeśli te 15 sekund pomnożymy przez liczbę takich czynności dziennie, potem przez liczbę prawników, a potem jeszcze przez liczbę dni w roku, to zwykle nasi klienci są zaskoczeni wynikiem. A to tylko jedna czynność, w jednym procesie. W kancelariach obszarów do takich optymalizacji jest wiele. A przecież ten zaoszczędzony czas, to czas jaki kancelaria może sprzedać swoim klientom. To możliwość wygenerowania dodatkowego przychodu. Dlatego środki kancelarii przeznaczone na system taki jak Advisor247 Legal są inwestycją. 

Takie konkretne rozwiązania, gdy są już używane, powodują zmianę niezrozumienia lub podejścia, o którym Pan wspomniał wcześniej? 

Tak. Posłużę się przykładem. Rozpoczęliśmy wdrożenie Advisor247 Legal dla wewnętrznego działu prawnego. 20 osobowego. I już w trakcie analizy u klienta obserwowaliśmy zmianę nastawienia. Już pracując z naszym analitykiem i poznając bliżej możliwości Advisor247 Legal, klient dostrzegł możliwości wielu usprawnień i optymalizacji. Dziś u tego klienta z systemu Advisor247 Legal korzysta już 200 osób, włączając w to użytkowników z kilkunastu nieprawniczych działów tej organizacji oraz prawników zewnętrznych. Firma po prostu zrozumiała jak bardzo system Advisor247 Legal może automatyzować procesy i podnieść efektywność funkcjonowania tej organizacji. Advisor247 Legal przynosi realne i ogromne korzyści finansowe dla klienta. Obecnie ten sam zespół klienta obsługuje kilkukrotnie większy wolumen spraw!  

A co z danymi? Wdrożenie takiego systemu to także umieszczenie danych w chmurze? Często chmura wzbudza pewien brak zaufania. 

My nie korzystamy z rozwiązań chmurowych. Proponujemy hostowanie danych w konkretnej serwerowni, która może być zbadana przez klienta. Kilka takich audytów już mieliśmy zarówno na poziomie faktycznego odwiedzenia naszego obiektu w Gdańsku, jak i na poziomie analizy dokumentów czy polityki bezpieczeństwa. Dane są przechowywane na klastrze obliczeniowym, który sami zaprojektowaliśmy i otwarcie dzielimy się informacją w jaki sposób realizujemy swoją usługę. Dzięki temu jesteśmy w stanie pokazać klientom, że dokładamy najwyższych starań, żeby ochronić ich przed takimi historiami jak niedawny pożar w serwerowni OVH, przez który wiele kancelarii ucierpiało. 

Na jakim etapie jest Advisor247 Legal? Czy to skończone rozwiązanie? 

Rozmawiając z klientami, często słyszymy, że kupując gotowe pudełkowe systemy dostają rozwiązania, które pozostają w niezmienionym kształcie będąc praktycznie na końcu swojej drogi. Te programy powstały na podstawie jakiegoś pomysłu, często na podstawie założonej inwestycji i doszły do końca ścieżki inwestycyjnej. My, w mojej ocenie, mamy największy zespół R&D w Polsce, jeśli chodzi o system dla kancelarii prawnych. Poświęcamy czas na to, żeby zrozumieć, na czym zależy nowoczesnym prawnikom i na tej podstawie ciągle rozwijamy i dostosowujemy system. Na przykład jeszcze w tym miesiącu udostępnimy dwie nowe funkcjonalności, które będą nowością na rynku polskim. Pierwszą będzie nowa funkcjonalność fakturowania, zapewniająca niespotykaną w konkurencyjnych rozwiązaniach łatwość używania i elastyczność w odzwierciedlaniu własnych wymagań dotyczących rozliczania i fakturowania klientów kancelarii. Drugą nowością Advisor247 Legal to wspomniana już możliwość rejestracji czasu pracy z poziomu Worda, Excela, czy Outlook. Czyli nie opuszczając swojego roboczego programu, będzie można zarejestrować informację ile czasu poświeciłem danemu zadaniu. Kancelarie, które już zainwestowały w Advisor247 Legal otrzymują je bez żadnych dodatkowych opłat. Advisor247 Legal rozwija się wraz z nimi. 

Pracy dla prawników nie brakuje. Branża ma się dobrze oceniają rekruterzy

W pierwszym kwartale 2021 roku 38% pracowników kancelarii prawnych zmieniło pracę – wynika z najnowszego badania Devire „Rynek Zmiany Pracy 2021”. – Początek roku okazał się bardzo dynamiczny. Po okresie spowolnienia, liczba ofert pracy dla prawników znów zaczęła rosnąć – komentuje Joanna Galińska, główny konsultant obszaru prawo i podatki w Devire. Potwierdza to również Magdalena Bojańczyk z Career Concept. Jak jednak podkreśla, widoczne jest nieco inne podejście do rekrutacji zarówno wśród zatrudniających, jak i u zatrudnianych.  – Wielu klientów poprosiło nas o wskazówki i pomoc w procesie rekrutacji, który jest bardziej elastyczny, identyfikuje i weryfikuje najlepsze talenty, skupia się na zaangażowanie kandydata w dłuższym okresie czasu, co pozwoli na zbudowanie i utrzymanie w zespołach tych najlepszych. Z drugiej strony kandydaci są bardziej ostrożni podczas podejmowania decyzji o zmianie pracy. Często słyszę, że istotna dla nich jest stabilność zatrudnienia i współpracy lub mała rotacja w zespole, która potwierdzałaby, że jest to potencjalnie dobre miejsce do pracy – mówi Magdalena Bojańczyk. Według Moniki Pacochy, prowadzącej firmę doradztwa personalnego Pacocha Legal Recrutiment,  rynek nie powrócił jeszcze do stanu sprzed epidemii. – Większość obecnie prowadzonych procesów rekrutacyjnych w kancelariach prawnych dotyczy sytuacji, w których ktoś odchodzi z firmy. Mniej jest natomiast rekrutacji na nowo utworzone stanowiska – podkreśla Monika Pacocha. 

Według rekruterów poszukiwani są prawnicy różnych specjalizacji. – W przypadku wewnętrznych działów prawnych zauważamy potrzebę wsparcia w realizacji procesów rekrutacyjnych do branż: medycznej, developerskiej, bankowo-finansowej i energetycznej. W strukturach kancelaryjnych zarówno w polskich, jak i międzynarodowych, przodują takie specjalizacje jak: rynki kapitałowe, nieruchomości, spory sądowe, fuzje i przejęcia, prawo pracy, podatki oraz energetyka – ocenia Joanna Galińska z Devire. Jak mówi Magadalena Bojańczyk, w Career Concept projekty rekrutacyjne prowadzone są teraz głównie w obszarze nieruchomości transakcyjnych, najmów komercyjnych, energetyki, bankingu i restrukturyzacji, a także prawa farmaceutycznego oraz life science. – Z dużym naciskiem na nieruchomości transakcyjne – tu poszukiwani są prawnicy na stanowiska od junior associate po senior associate. Tak naprawdę nie ma miesiąca, byśmy nie prowadzili kilku projektów właśnie w tym obszarze. Pojawiły się również projekty na stanowiska prawników wewnętrznych z doświadczeniem w procesie budowlanym, dla spółek magazynowych, co tłumaczyłoby sporo inwestycji w Polsce właśnie w tym sektorze – zaznacza Magdalena Bojańczyk. Monika Pacocha wśród poszukiwanych specjalizacji wymienia fuzje i przejęcia, nieruchomości oraz bankowość i finanse. Zwraca przy tym uwagę, że dużo ofert skierowanych jest do młodych prawników. – Zwłaszcza w drugiej połowie 2020 roku i na przełomie 2020/21 toczyło się bardzo dużo rekrutacji na stanowiska Junior Associate/Associate do praktyk fuzji i przejęć. W tym czasie praktycznie wszystkie duże kancelarie w Warszawie intensywnie poszukiwały młodych prawników transakcyjnych. Niektóre osoby otrzymywały 4-5 telefonów miesięcznie z propozycjami udziału w rekrutacjach. Naturalnie pociągnęło to za sobą wzrost oczekiwań finansowych kandydatów. Coraz częściej we wstępnej rozmowie telefonicznej aplikanci drugiego i trzeciego roku podawali oczekiwania finansowe w przedziale 9.000 – 14.000 zł + VAT miesięcznej podstawy wynagrodzenia – mówi Monika Pacocha. Jak dodaje, nie jest tajemnicą, że w wielu kancelariach chronicznie brakuje młodych prawników, tj. osób mających nie więcej niż 3 lata doświadczenia zawodowego. – Z moich obserwacji wynika, że w wielu firmach pogłębia się zjawisko tzw. odwróconej piramidy. Nierzadkie są sytuacje, w których w ramach jednego zespołu na kilku starszych prawników (Senior Associate) przypada jeden młodszy prawnik (Junior Associate). W dłuższej perspektywie taki stan negatywnie odbija się na dynamice pracy i może prowadzić do konfliktów w zespole. Niektóre kancelarie próbują uzupełniać te braki, zatrudniając więcej studentów-praktykantów – wyjaśnia Monika Pacocha. 

Większość kancelarii i firm zaakceptowała również oczekiwania pracowników co do pracy zdalnej, także po pandemii. – Podczas, gdy projekt rekrutacyjne w latach poprzednich nie zakładały takiego modelu, dziś mogę powiedzieć, że 90% rekrutacji zakłada możliwość pracy w systemie hybrydowym – mówi Magdalena Bojańczyk. 

Kancelaria JDP obroniła przed sądem okręgowym zamówienie publiczne dla konsorcjum Polimex-Trakcja za ponad 400 mln zł

Procedura o udzielenie zamówienia na wykonanie sześciu kilometrów torów tramwajowych trwała ponad rok. W toku procedury wybór najkorzystniejszej oferty został dwukrotnie zaskarżony do Krajowej Izby Odwoławczej, a następnie do Sądu Okręgowego, gdzie postępowanie dwukrotnie rozstrzygnięto na korzyść konsorcjum Polimex – Trakcja.

Jak zaznacza kancelaria JDP, wyrok jest szczególnie ważny z perspektywy wykonawców chcących ubiegać się o zamówienie publiczne, a którzy pozostają w sporze sądowym z innym zamawiającym. Sąd podtrzymał w całości wyrok Krajowej Izby Odwoławczej, w którym Izba podkreśliła, że nieuzasadnionym jest wykluczenie wykonawcy z postępowania o udzielenie zamówienia publicznego, w sytuacji, gdy ten pozostaje w sporze sądowym z innym zamawiającym. Izba podniosła wówczas, że istnienie sporu sądowego miedzy wykonawcą a inwestorem nie daje podstaw do jednoznacznego przyjęcia zaistnienia przesłanki rozwiązania umowy z przyczyn leżących po stronie wykonawcy, co jest niezbędne do jego wykluczenia z postępowania o udzielenie zamówienia publicznego.

2 czerwca konsorcjum podpisało umowę z Gminą Olsztyn na realizację inwestycji. Kontrakt obejmuje m. in. budowę torowiska i trakcji tramwajowej, budowę peronów tramwajowych i tramwajowo-autobusowych z wiatami i urządzeniami informacji pasażerskiej, budowę węzła przesiadkowego Wysoka Brama, a także wykonanie estakady tramwajowej o długości 270 m i przebudowę skrzyżowań oraz ulic wzdłuż trasy (ok. 6,6 km). W ramach nowej inwestycji powstaną chodniki i drogi dla rowerów, oświetlenie terenu wraz z sieciami i sygnalizacją świetlną oraz urządzenia bezpieczeństwa ruchu. Umowa obejmuje również dostarczenie elementów małej architektury i zagospodarowanie zieleni. Wartość całego kontraktu wynosi 327,77 mln PLN netto. Prace mają potrwać 26 miesięcy.

Z kancelarii JDP konsorcjum Polimex Infrastruktura Sp. z o.o., Polimex Mostostal S.A., Trakcja S.A. reprezentowali radca prawny Wojciech Merkwa kierujący zespołem zamówień publicznych, radca prawny Piotr Duma, adwokat Iwo Franaszczyk oraz aplikant. adwokacki Aleksandra Blukacz.