Strona główna Blog Strona 101

“Najlepsza kariera prawnicza dla mnie” – nowa seria podcastów Legal Business Polska z Małgorzatą Chruściak

Kariera prawnicza może być różna. tak jak różne są nasze zainteresowania, kompetencje, mocne strony,  czy definicje sukcesu. Jak świadomie budować swoją zawodową drogę, jak radzić sobie ze szczególnymi wyzwaniami, jakie stawia profesja prawnicza oraz praca w zespole i z klientami – o tym będziemy rozmawiać z Małgorzatą Chruściak, ekspertem Legal Business Polska, doświadczoną prawniczką, coachem i mentorką biznesu. Przedstawiamy dwa pierwsze odcinki podcastu „Najlepsza kariera prawnicza dla mnie”.

Którędy droga?

Trzeba mieć pomysł na siebie – to słyszeliśmy już wielokrotnie. Co to znaczy i jak znaleźć ten pomysł? Czym się kierować i jakie pytania sobie stawiać. O tym rozmawiamy z Małgorzatą Chruściak w pierwszym odcinku podcastu „Najlepsza kariera prawnicza dla mnie”. 

Buduj na mocnych stronach

Czy to źle, że czytanie długich umów nie jest moją pasją  albo, że nie wciąga mnie zagłębianie się w szczegóły? Niekoniecznie. Świadomość tego może się okazać kluczem do sukcesu i odkrycia swoich mocnych stron oraz zadań, które przychodzą nam o wiele łatwiej i dają dużo więcej satysfakcji. W tym odcinku podcastu „Najlepsza kariera prawnicza dla mnie” rozmawiamy o budowaniu swojej kariery na mocnych stronach. Polecamy również dobre narzędzie do identyfikowania swoich mocnych stron. 

„W piątek odszedłem z pracy, a w poniedziałek usiadłem przed komputerem nie mając żadnego klienta”

0

Tej rozmowy możesz posłuchać także w formie podcastu:

Dlaczego zdecydowałeś się na założenie własnej kancelarii? 

Było wiele czynników, które mnie do tego przekonywały. Praca w dużym podmiocie jest wygodna –  comiesięczne wystawianie faktury, stała możliwość rozwoju, ta sama grupa osób,  podobne sprawy, działy, które zajmują się konkretną tematyką. Ja byłem w dziale obligacji, w dziale finansowania długiem. Obsługiwaliśmy duży fundusz inwestycyjny, dzięki temu nauczyłem się dużo z prawa gospodarczego i korporacyjnego, czy w zakresie obsługi transakcji. Jednak od zawsze wyobrażałem sobie prawnika jako osobę, która chodzi do sądu, reprezentuje klientów, zakłada tę togę niczym superbohater zakłada swoją zbroję i walczy o dobro klientów, a w tamtej kancelarii nie miałem możliwości aż tak często chodzić do sądów. Poza tym, w czasie studiów działałem w ELSA Poland w działce marketingu. Wtedy zdobyłem trochę wiedzy na temat budowania marki osobistej,  na temat szeroko pojętego kontaktu biznesowego. To było to, czego brakowało mi w starej pracy. Bylem tam osobą merytoryczną tylko od przygotowywania dokumentów, a brakowało mi szerszego rodzaju spraw. Może stoi to w sprzeczności z modnym podejściem do specjalizacji, ale każdy ma swoje podejście. Poza tym bardzo podobała mi się perspektywa nieposiadania szefa i przełożonego. 

Wydaje się, że coraz więcej osób ma takie podejście, szuka szerszej praktyki i wyzwań. 

Faktycznie jest taki trend. Dużo rozmawiam z osobami, które w miarę niedawno zdawały egzamin adwokacki. Wiele osób męczy się w jednym miejscu, a przede wszystkim w jednej działce. Wielu prawników zmienia miejsce pracy co 2 – 3 lata. To stosunkowo szybko. Oczywiście w dużych kancelariach jest tak, że jak już raz wejdziesz w jakąś działkę – jesteś prawnikiem od banking and finance albo prawa procesowego – to nie ma szansy zmienić jednej dużej kancelarii na inną dużą, ale do innego działu. Jeśli raz już będziesz zaszufladkowany jako prawnik od konkretnej działki, to zawsze nim będziesz. Pracując na własnym masz większą swobodę. Z drugiej strony, jest cała masa prawników, którzy dalej trzymają się dużych firm i im to odpowiada. To wynika z indywidualnego podejścia. Niektórzy przychodzą na konkretne godziny i robią swoją działkę, która jest im zlecona. A są ludzie. którzy interesują się inną osobą, dobrze czują się w rozmowie z klientem. Takie osoby próbują działać samodzielnie, rozwijać coś od zera, są trochę bardziej kreatywne. Mniej korzystają ze wzorów, które posiada kancelaria.

W jednym z wpisów na Linkedin wspomniałeś, że zaczynałeś od zera, bez żadnego klienta, bez żadnego zlecenia. Tak rzeczywiście było? Zazwyczaj, jak ktoś zakłada własną kancelarię, to ma coś na ręku.  

Tak było. Ja nie jestem z Warszawy. Pochodzę ze Skierniewic, studiowałem w Lublinie. Do Warszawy przyjechałem na V roku studiów, kiedy zostałem wybrany wiceprezesem do spraw marketingu ELSA Poland. Było to miejsce dla mnie nieznane. 6 lat później założyłem swoją kancelarię bez żadnego klienta. Pomijam kwestie naturalne jak zakaz konkurencji z poprzednim miejscem pracy, czyli nie ma nawet szansy wyciągnięcia klienta oraz pomijam kwestie praktyczne – to znaczy – pracując w podmiocie który zatrudnia 50 osób ciężko jest zagwarantować konkurencyjność prawnika takiego jak ja, który trochę więcej niż pół roku wcześniej zdał egzamin adwokacki, siłą rzeczy to nie był mój target. W piątek odszedłem z pracy, a w poniedziałek usiadłem przed komputerem nie mając żadnego klienta. Pierwszym był Facebook. Wszedłem na grupę z zastępstwami adwokackimi i zacząłem szukać tzw. stójek. W pierwszym miesiącu 90% przychodu było z tych zastępstw. Udało się zebrać na ZUS, leasing za samochód i koszty stałe. Nie miałem wtedy jeszcze biura.

Nie miałeś klientów, a jednocześnie podjąłeś decyzję, że odchodzisz z kancelarii. To była w takim razie spontaniczna decyzja? 

Nie. O założeniu własnej kancelarii myślałem jeszcze przed egzaminem adwokackim. Chyba dostałem za długi urlop, bo miałem czas, żeby wszystko spokojnie przemyśleć i zaplanować (śmiech).  Przede wszystkim postanowiłem wykorzystać to, co wiem że mam i umiem czyli marketing i social media. Przygotowałem sobie całą paczkę zdjęć i materiałów promocyjnych i zacząłem regularnie publikować. Kiedyś usłyszałem w jednym z podcastów, dla początkującego przedsiębiorcy, z każdej branży, pierwsi klienci pochodzą z zasady 3 F – friends, fools and family. I coś w tym jest, Gdy pisałem na facebook’u, że przeszedłem na własną działalność i jestem otwarty na zlecenia, to spowodowało to polecenia od znajomych jeszcze z czasów studenckich, którzy pracowali w dużych kancelariach i nie mieli czasu samemu pomagać swojej rodzinie czy znajomym i odsyłali ich do mnie. 

A jak usiadłeś w ten poniedziałkowy poranek przed komputerem, bez żadnej pracy, beż żadnych klientów, to co czułeś? 

Spokój. Pierwsza podstawowa zasada, o której mówię każdemu, kto zastanawia się nad pójściem na swoje, to poduszka finansowa. Musisz mieć zaoszczędzone pieniądze na 6 miesięcy na tyle, żebyś mógł się spokojnie na podstawowym poziomie utrzymać. To mi dawało poczucie bezpieczeństwa, a w razie czego myślałem, że będę szukał pracy na nowo w jakiejś innej firmie. Nawet najdłuższa podróż zaczyna się od pierwszego kroku jak mówi stare chińskie przysłowie. 

I dla Ciebie tym krokiem było szukanie tzw. stójek.

Tak, ja jestem przykładem tego, że można zacząć absolutnie od zera, szukania zastępstw, fotokopii akt i później pierwsze polecenia na porady prawne, później kolejne, pierwsze sprawy sądowe, pierwsze błędy przy okazji, zwłaszcza w zakresie wyceny, bo na początku każdy klient wydaje się bezcenny, więc swoją pracę wycenia się na dużo mniej niż jest to zasadne. 

Co według Ciebie jest najbardziej skuteczne w poszukiwaniu klientów. Mówiłeś, że byłeś polecany. Nadal przede wszystkim chodzi o pocztę pantoflową? 

Tak, ale stymulowaną przez social media, ponieważ wszyscy jesteśmy na Facebooku, to trzeba mieć w sobie taki minimalny procent ekshibicjonizmu po to, żeby pokazać swoją twarz i powiedzieć wszystkim znajomym: hej, jestem otwarty na zlecenia. Wtedy z całą pewnością oni polecą twoje usługi innym swoim znajomym i tworzy się spora baza kontaktów.  Gdyby nie social media to te osoby nie mogłyby mnie polecać, bo nie wiedziałyby, że jest taka możliwość. Tak zaczęła się moja droga od zera do stu pełnomocnictw procesowych w dwa lata, i nie mówię o substytucjach. 

Nadal zyskujesz klientów tylko z poleceń, czy prowadzisz jakieś inne działania marketingowe? 

Nie podejmuję dodatkowych działa marketingowych. Raz, dwa razy w tygodniu staram się publikować post na Linkedin. Zauważyłem, że raczej korzystniejsze jest pisanie o sobie i swojej drodze jako osoby, która prowadzi kancelarię, a mniej o kwestiach merytorycznych, które chyba bardziej interesują prawników niż klientów. Poza tym mam bazę klientów, którzy polecają moje usługi, jeżeli są zadowoleni. A żeby byli zadowoleniu to trzeba im poświęcić czas, czego wiele osób nie lubi i nie ma na to siły, ale niestety prawda jest taka, że na pierwszym spotkaniu kluczowe jest żeby wyjaśnić klientowi na czym polega problem, jakie podejmiemy działania, jakie są ryzyka. Jeżeli na tym pierwszym spotkaniu poświeci się dobrą godzinę na wyjaśnienie całego problemu prawnego, to już potem lepiej wyglada współpraca, dużo rzadziej klienci dzwonią, bo wiedza co się dzieje i, że wszystko idzie zgodnie z planem. 

We wspomnianych już Skierniewicach, z których pochodzisz założyłeś filię kancelarii. Opłaca się jeszcze wchodzić na rynek usług prawnych w tak małych miastach? 

Dla przedstawienia całego kontekstu dodam, że pochodzę ze Skierniewic, ale wyjechałem na studia do Lublina, później przeprowadziłem się do Warszawy i za wyjątkiem pierwszego roku studiów rzadko w Skierniewicach bywałem, dopiero teraz przyjeżdżam częściej. Zabawne jest przechodzenie obok wejścia do Sądu Rejonowego w Skierniewicach obok którego przechodziło się od małego, w którym byłem na praktykach i powrót do tego budynku już w todze. 

Spełnienie marzeń?

Trochę spełnienie marzeń. W czasach liceum przechodząc obok tego sądu myślałem, że kiedyś tu wrócę jako pełnomocnik. Natomiast w miastach powiatowych w ogóle, nie tylko w Skierniewicach, klienci mają takie same problemy. Tam też są przedsiębiorcy i to całkiem nieźli, którzy rozmawiają ze swoim znajomymi z danej branży z dużych miast i oni także oczekują porządnej obsługi prawnej. Są też osoby fizyczne, które tak samo jak w Warszawie maja sprawy o zachowek, rozwód, sprawy karne.  

A oceniając rynek, według Ciebie jest jeszcze miejsce dla małych kancelarii, nie tak wyspecjalizowanych, jak tzw. butiki prawne, ale oferujących szeroki wachlarz usług jak Twoja? 

Moim zdaniem, teraz, za wyjątkiem lat 90. kiedy brakowało usług prawnych na rynku, jest absolutnie najlepszy czas, żeby założyć własną indywidualną kancelarię. Nie mówię, że jest łatwo zdobyć na tyle dużo klientów, żeby zatrudnić 5 – 7 osób na stałe umowy, ale żeby założyć jednoosobową kancelarię, czy ze wspólnikiem i utrzymać się na dwa, trzy razy lepszym poziomie niż, tak jak w moim przypadku w poprzedniej pracy, jeszcze nigdy nie było tak łatwo. Żeby zacząć trzeba tylko opłacić ZUS, można wynająć wirtualne biuro, pracować z domu i próbować rozwijać swoją kancelarię przez social media, przez kontakty ze znajomymi. Dzwoniło do mnie po tym jak rozpocząłem działalność kilka albo nawet kilkanaście osób, którym mówiłem, jak wygląda moja droga. Później rozmawiałem z nimi, jak już rozpoczęli własną działalność. Nikt się nie wycofał z podjętej decyzji i mam wrażenie, że osiągali jeszcze lepsze wyniki niż ja na początku i szybciej się rozwijają. 

Biorąc pod uwagę Twoją poprzednią pracę w dużej kancelarii i prowadzenie własnej, jak to porównujesz, jak się zmieniłeś? 

Nigdy bym nie wrócił do poprzedniego stanu, ale nie dlatego, że miejsce mojej pracy było złe. Nie mogę niczego zarzucić mojej byłej kancelarii. Natomiast chodzi o styl pracy, brak stresu. Kiedyś po zakończonej transakcji byłem zmęczony i czułem tylko i wyłącznie ulgę, że już jest to za mną. Teraz też jestem zmęczony, bo to co robię wymaga pracy, ale przede wszystkim czuję satysfakcję po tym, że pomogłem konkretnej osobie i to jest ta zasadnicza różnica, która wpływa na motywację do działania. Człowiek wstaje rano i nie do końca wie, co się dzisiaj wydarzy, każdy dzień jest zupełnie inny, czerpię dużo większą radość z działania. 

Linklaters i DZP doradzały przy transakcji sprzedaży ponad tysiąca mieszkań na wynajem

Prawnicy Linklaters wspierali skandynawski NREP. Transakcję poprowadzili senior associate Jędrzej Pałka i managing associate Zuzanna Lipska. Strategiczny nadzór nad projektem sprawował partner Janusz Dzianachowski. 

Kancelaria DZP doradzała sprzedającemu mieszkania deweloperowi YIT. Wspierali go partner Lech Żyżylewski,  senior associate Anna Okła-Woźniak i associate Marcin NIemyjski. 

Jak informuje kancelaria DZP, transakcja jest wieloetapowa, a strony podpisały ostatnio pakiet umów zamykający kolejny, szczególnie istotny etap projektu.

YIT to fiński deweloper mieszkaniowy z dużym portfolio projektów w Polsce. NREP to pochodzący z Danii fundusz, który zdecydował ostatnio o ekspansji na polskim rynku. Oprócz inwestycji w mieszkania na wynajem, kupił również w naszym kraju portfel logistyczny o powierzchni 130 tys. mkw. 

1 071 mieszkań od YIT dla NREP zostanie dopiero wybudowanych. Oddanie pierwszych budynków do użytku planowane jest pod koniec 2022 roku.

– Oferta najmu prywatnego w Polsce zyskuje na atrakcyjności. Wierzymy, że popyt zwiększy się jeszcze bardziej, zwłaszcza na nowoczesne, przyjazne klientom formy zamieszkania w ciekawym sąsiedztwie. Cieszymy się, że debiutujemy na polskim rynku we współpracy z YIT – wieloletnim partnerem z Finlandii, znanym w krajach Europy Północnej z wysokiej jakości i zaangażowania w zrównoważony rozwój, z którymi również identyfikuje się NREP. Chcemy zaoferować naszym klientom w Polsce wyjątkowe rozwiązania z zakresu wynajmu mieszkań – tak w komunikacie prasowym komentuje tę transakcję Rune Kock, Dyrektor Działu Living w NREP.

Partner Baker McKenzie Rafał Zakrzewski wraz z zespołem dołączy do praktyki bankowości i finansów CMS

Rafał Zakrzewski posiada blisko 25-letnie doświadczenie w doradztwie przy finansowaniu transakcji i projektów inwestycyjnych zarówno po stronie instytucji finansowych, jak i inwestorów, ze szczególnym uwzględnieniem sektora energetycznego, paliwowego, przemysłowego oraz nieruchomościowego. Jego specjalizacją jest doradztwo pod prawem angielskim w zakresie finansowania dłużnego, project finance, finansowania transakcji nabycia spółek oraz nieruchomości.

Doradzał zarówno finansującym jak i pożyczkobiorcom w międzynarodowych transakcjach prowadzonych pod prawem angielskim w regionie Europy Środkowo-Wschodniej,. Brał udział w takich projektach jak: nabycie przez EBOiR udziału kapitałowego w Black Sea Oil & Gas, rumuńskiej spółce naftowo-gazowej wspieranej przez Carlyle oraz w Raiffeisen Bank Aval na Ukrainie, a także przy udzielaniu przez EBOiR finansowania w wysokości 350 milionów USD dla ArcelorMittal Kryvyi Rih na Ukraine czy pożyczki w wysokości 41 milionów EUR dla spółki zależnej AccelorMittal w Bośni. Rafał reprezentował także kredytobiorców w zakresie wysokokwotowych kredytów konsorcjalnych udzielanych na rzecz PGNIG, PKO BP, TPSA/Orange, Polkomtel, Grupy ITI, CEDC oraz LG. W 2020 ponownie doradzał PKN Orlen przy refinansowaniu kredytu konsorcjalnego w kwocie 1,75 mld EUR.

Rafał Zakrzewski jest także ekspertem w zakresie dokumentacji finansowania LMA oraz angielskiego prawa umów handlowych. Działa również jako ekspert sądowy w zakresie prawa angielskiego w postępowaniach prowadzonych za granicą.

Rafał Zakrzewski wychował się i studiował w Australii, otrzymał tytuł naukowy doktora Uniwersytetu Oksfordzkiego. Posiada uprawnienia do wykonywania zawodu prawniczego w Wielkiej Brytanii oraz Australii, a także prawnika zagranicznego na polskim rynku. Od 2019 związany był z kancelarią Baker McKenzie, wcześniej przez wiele lat z kancelarią Clifford Chance. Rafał wykładał również prawo na Uniwersytecie Oksfordzkim. Obecnie jest związany z Uniwersytetem Cambridge.

– Dołączenie do CMS pozwoli mi na wzmocnienie mojej praktyki i całego zespołu, dla którego głównym celem jest zapewnienie najwyższej jakości obsługi klientów poszukujących wsparcia prawnego przy zawieraniu umów na bazie prawa angielskiego. Nasz zespół z jednej strony zapewnia sprawne i wysoko wyspecjalizowane doradztwo merytoryczne, z drugiej rozumie specyfikę regionu i lokalny biznes. Naszą przewagą jest dostarczanie klientom najwyższej jakości usługi prawnej na lokalnych warunkach finansowych. Silna pozycja CMS w regionie Europy Środkowo-Wschodniej pozwoli nam również obsłużyć jeszcze większą liczbę transakcji dla obecnych klientów i zapewnić wsparcie na rzecz nowych, przy ich inwestycjach transgranicznych rządzonych prawem angielskim. Brexit nie wpłynął na główne atuty tego systemu prawnego – pewność i precyzyjność co do zakresu zobowiązań oraz ich efektywność w umowach zawartych pod prawem angielskim nie uległy zmianie. Tak jak język angielski dominuje międzynarodowy biznes, tak prawo angielskie wciąż ma globalne zastosowanie – mówi Rafał Zakrzewski.

– Rafał dołączy do bardzo mocnego zespołu, który wraz z nim zyskuje dodatkowe kompetencje do prowadzenia transakcji finansowania pod prawem angielskim w Polsce i w regionie Europy Środkowo-Wschodniej. Wielu inwestorów zagranicznych oraz międzynarodowych instytucji finansujących preferuje zawarcie umowy według reguł znanego sobie porządku prawnego oraz poddanie jej jurysdykcji sądów brytyjskich. Dołączenie Rafała do polskiego zespołu pozwoli nam jeszcze lepiej odpowiedzieć na potrzeby klientów i wzmocnić pozycję w zakresie finansowania transakcji międzynarodowych – podkreśla Michał Mężykowski, partner kierujący zespołem bankowości i finansów CMS w Polsce. 

Przemysław Karolak jest adwokatem, który specjalizuje się w transakcjach finansowania (projektów, akwizycji, finansowania korporacyjnego), posiada również doświadczenie w zakresie negocjacji międzynarodowych kontraktów komercyjnych. Od roku był związany z kancelarią Baker & McKenzie. W ramach secondmentu pełnił funkcję counsela w Europejskim Banku Odbudowy i Rozwoju, gdzie był odpowiedzialny za prowadzenie projektów finansowań w Europie środkowo-wschodniej i północnej Afryce. Przedtem, przez kilka lat zajmował stanowisko Head of Commercial Law u międzynarodowego brokera ubezpieczeniowego AON, gdzie odpowiedzialny był za kilkuosobowy zespół doradzający przy międzynarodowych kontraktach komercyjnych.

Marcin Krzemień posiada 2 lata doświadczenia jako prawnik w praktyce bankowości i finansów Baker McKenzie. Pracował przede wszystkim przy transakcjach finansowania dłużnego pod prawem polskim i angielskim, ale także wielu projektach związanych z rynkiem kapitałowym. Zanim został prawnikiem, przez ponad 3 lata był konsultantem strategicznym. Ukończył studia magisterskie na Uniwersytecie Oksfordzkim z prawa i finansów, jest także magistrem prawa Uniwersytetu Warszawskiego oraz licencjatem Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie. Obecnie jest doktorantem i wykładowcą w katedrze prawa europejskiego Uniwersytetu Warszawskiego.

Michał Horelik jest prawnikiem specjalizującym się w bankowych transakcjach finansowania, między innymi akwizycji spółek, finansowaniu korporacyjnym, finansowaniu nieruchomości oraz w transakcjach typu project finance regulowanych prawem polskim i angielskim. Pracował dla spółek publicznych, funduszy private equity oraz międzynarodowych instytucji finansowych, w tym dla międzynarodowych banków rozwoju. Doradzał również przy projektach emisji akcji, obligacji i regulacji sektora finansowego. Od roku współpracował z kancelarią Baker & McKenzie.

Rafał Zakrzewski będzie czwartym partnerem w 35-osobowym zespole bankowości i finansów kierowanym przez Michała Mężykowskiego, przy wsparciu partnerów: Jakuba Podkowy i Jakuba Wieczorka.

Stokłosa Syp Krzemieniecki & Wspólnicy – nowa kancelaria byłych prawników B2RLaw

Szymon Syp i Przemysław Krzemieniecki byli partnerami w kancelarii B2R Law, powstałej z połączenia kancelarii Zięba & Partners i JS Legal. Szymon Syp współkierował praktyką M&A, a Przemysław Krzemieniecki praktyką Capital Markets. Angelina Stokłosa była of counselem w kancelarii B2R Law, odpowiadającym za praktykę gier komputerowych i gier wideo oraz General Counselem w Grupie kapitałowej CI Games.

– Każde z nas ma nieco inne doświadczenie, ale wszyscy wywodzimy się tak naprawdę z biznesu i dla biznesu chcemy pracować – podkreślają wspólnicy SSK&W, dodając, że ich indywidualne kompetencje się przenikają i uzupełniają.

Jak wyjaśniają, SSK&W powstała z chęci budowania własnej firmy prawniczej na własnych zasadach, zgodnej z wizją i autorskim modelem pracy z klientem. – Na pewno, choć może zabrzmieć to banalnie, jednym z powodów, dla których zdecydowaliśmy się otworzyć własny biznes, było przekonanie, że nasz potencjał najlepiej wykorzystamy właśnie w ramach własnej kancelarii – mówią założyciele SSK&W.

Angelina Stokłosa, Szymon Syp i Przemysław Krzemieniecki mają też jasną wizję kancelarii. – Chcemy, aby kancelaria miała nie więcej niż dwudziestu prawników, płaską strukturę organizacyjną i dawała każdemu zdolnemu prawnikowi szansę na zostanie jej partnerem – podsumowują. 

New Law poza samorządami zawodowymi – tak to robią na północy Europy

Giełdowa firma prawnicza z Finlandii

Zacznijmy od przyjrzenia się pierwszej w naszym regionie Europy firmie świadczącej usługi prawne, która weszła na giełdę. A dokładniej: na fiński parkiet NASDAQ OMX.

Mowa o założonej w 2004 roku fińskiej firmie prawniczej Fondia, której giełdowe notowania można śledzić tutaj. Zaczynali w Finlandii, dzisiaj obecni są również w Szwecji, Estonii i na Litwie. W 2018 r. nabyli szwedzką firmę prawniczą Jansson & Norin AB, również funkcjonującą poza strukturami adwokatury. Dzisiaj Fondia zatrudnia ponad 160 osób.

Pomysłem Fondii na biznes od początku było wspieranie prawników przedsiębiorstw w nieco inny sposób niż czyniły to tradycyjne kancelarie prawne. Warto zwrócić tu uwagę, że wielu prawników Fondii pracowało wcześniej w działach prawnych firm, często na wysokich stanowiskach.

Ich rozwiązania ewidentnie czerpią inspirację z rozwiązań z zakresu IT. Flagowa usługa to Legal Department as a Service (LDaaS, Dział Prawny jako usługa), co oczywiście nawiązuje do SaaS (Software as a Service). A zatem oznacza to możliwość korzystania na zasadzie outsourcingu i za abonamentową opłatą z usługi „zewnętrznego działu prawnego”, również z opcją skalowalności (dostęp do większych zasobów w razie potrzeby).

Na podobnej zasadzie Fondia proponuje usługi Data Protection Officer as a Service – DPOaaS (czyli Inspektor Ochrony Danych jako usługa).

Dzisiaj tak zdefiniowane usługi mogą już nie wydawać się aż tak nowatorskie, jednak szereg lat temu takie podejście było w branży prawnej w regionie czymś zupełnie nowym. Co więcej, ciekawy pomysł to nie wszystko. Dobra implementacja dobrych pomysłów to zupełnie inna i wcale nie tak oczywista rzecz. Powiedzieć, że chce się oferować usługi działu prawnego w ramach outsourcingu to jedno, a sprawne zorganizowanie takich usług na dużą skalę, dopracowanie procesów i rozwiązań, to prawdziwe wyzwanie. Tutaj istotną rolę odgrywa technologia, bo działalność Fondii od początku łączy się ściśle z wykorzystaniem rozwiązań IT do pracy z klientem.

Jeśli komuś mogłoby się wydawać, że firmy działające poza strukturami adwokatur to gorsza jakość czy mniejszy prestiż, to Finowie mogą stanowić niezły kontrprzykład. Mają za sobą sukcesy w ramach uznanych branżowych konkursów: FT Innovative Lawyers czy Managing Partners’ Forum Awards for Management Excellence. Okazuje się to możliwe dla firmy z naszego regionu działającej poza strukturami adwokatur.

Prawo, IT, arbitraż, nieruchomości: Szwecja

Fondia to w dużej mierze styk doradztwa prawnego oraz rozwiązań IT. W Szwecji na pograniczu prawa i nowych technologii funkcjonuje szereg interesujących firm doradczych. Jedna z nich to Sharp Cookie Advisors – sztokholmska firma prawnicza specjalizująca się w kwestiach technologii, mediów cyfrowych, rozwiązań chmurowych czy aplikacji mobilnych.

Zajmują się także kwestiami ochrony danych osobowych, co w kontekście związków prawa i technologii wydaje się dość oczywistym polem specjalizacji. Założycielka kancelarii Sofia Edvardsen jest szefową szwedzkiej sekcji International Association of Privacy Professionals (IAPP), najbardziej rozpoznawalnej na świecie organizacji zrzeszającej profesjonalistów zajmujących się ochroną danych osobowych. Łączy ona także wykształcenie oraz doświadczenie prawnicze (m.in. z Baker McKenzie) z wykształceniem politechnicznym z Chalmers Tekniska Högskola.

To, co zwraca uwagę w przypadku Sharp Cookie, to doradztwo, które nie jest tylko i wyłącznie prawne, ale łączy elementy prawa, technologii oraz strategii. Tak silne połączenie tych sfer sprawia, że doradztwo to ma charakter interdyscyplinarny i wymyka się ścisłym klasyfikacjom: bo trudno powiedzieć, żeby były to po prostu usługi prawne.

I choć założyciele Sharp Cookie Advisors zdecydowali się funkcjonować poza strukturami lokalnej adwokatury, to w notce prawnej firma podkreśla swoje przywiązanie do zasad współpracy z klientem i poufności skodyfikowanych przez Sveriges Advokatsamfund oraz the Council of Bars and Law Societies of Europe.

Arbitraż i nieruchomości

Warto zwrócić uwagę również na inne obszary specjalizacji. Ciekawą firma jest DER Juridik, rosnąca kancelaria prawna ze Sztokholmu, założona w 2018 roku. Specjalizuje się w obsłudze prawnej biznesu, w tym w kwestiach nieruchomości, rozwiązywania sporów, a także prawa międzynarodowego i arbitrażu. Godne odnotowania są rozbudowane kontakty kancelarii z innymi rynkami, w tym USA, Indiami, Irlandią czy Francją. Partner zarządzający Ylli Dautaj to zresztą nie tylko praktykujący prawnik, ale także wykładowca uniwersytecki (m.in. uniwersytety Uppsala w Szwecji czy Nirma w Indiach).

Osobnym oddziałem firmy jest Orimlig hyra. „Orimlig hyra” po szwedzku oznacza „zbyt wysoki / nieuzasadniony czynsz”. Zespół Orimlig hyra z wykorzystaniem nowoczesnych technologii oferuje wsparcie najemcom, którzy płacili zbyt dużo za wynajem nieruchomości, w odzyskiwaniu nadpłaconych kwot. Na szwedzkim rynku to temat o rosnącym znaczeniu i rozpoznawalności, a jednocześnie biznesowa nisza, której do tej pory nikt nie zagospodarował w tak zorganizowany sposób.

Norwescy rebelianci

Interesującym rynkiem jest Norwegia. W ocenie norweskiej adwokatury (Advokatforeningen) 90% prawników w Norwegii należy do tej organizacji. Warto tu zwrócić uwagę, że w odróżnieniu choćby od Szwecji, norwescy adwokaci mogą pracować w działach prawnych firm. I trzeba przyznać, że niejedno duże norweskie przedsiębiorstwo zatrudnia w swoich departamentach prawnych tylu adwokatów, że te zespoły okazałyby się całkiem sporymi kancelariami prawnymi.

Można powiedzieć, że norweski Advokatforeningen kontroluje dzisiaj rynek. Jednak ta sytuacja może się zmienić – w Norwegii trwa debata nad zmianami prawnymi, które uwolniłyby rynek usług prawniczych.

Niedawno szerokim echem odbił się list otwarty przedstawicieli siedmiu „zbuntowanych kancelarii”, które chcą radykalnie zmienić status quo.

Warto zwrócić uwagę, że wśród sygnatariuszy listu znajdują się adwokaci, w tym m.in. Nils Thommessen, były partner zarządzający jednej z najbardziej renomowanych i rozpoznawalnych norweskich firm prawniczych, Wiersholm.

Osią postulatów jest zmiana regulacji dotyczących własności firm prawniczych. Obecnie w Norwegii (podobnie jak w wielu innych krajach) tylko prawnicy (partnerzy / wspólnicy) mogą być właścicielami firm prawniczych, podczas gdy w opinii sygnatariuszy powinno dopuścić się możliwość inwestowania w kancelarie prawne przez właścicieli nie będących prawnikami.

W artykule podsumowującym postulaty pismo Advokatbladet zaznacza, że wg autorów „norweska adwokatura przede wszystkim troszczy się o ochronę wypchanych kieszeni partnerów przed niewygodną konkurencją”.

Miałem okazję zapoznać się z tym listem. Sygnatariusze podkreślają, że „właścicielami tradycyjnych kancelarii są partnerzy. Niejednokrotnie wypłacają sobie oni milionowe dywidendy. Problem w tym, że brakuje inwestycji. A branża potrzebuje długoterminowych inwestycji”.

W ich ocenie innowacje w niewielkim stopniu pochodzą z wewnątrz i dlatego chcą, żeby do branży dopuścić właścicieli z innymi doświadczeniami i nowymi pomysłami. Cytują też Alison Hook z firmy doradczej Hook Tangaza: “if you want anything to change, never let the organized legal profession set the agenda on reform”.

W rozmowie ze mną przedstawiciel jednej ze „zbuntowanych kancelarii” mówi, że tak wyraziste komunikaty i zdecydowana narracja to zamierzona strategia: rebelianci chcą być słyszani i zamierzają aktywnie dbać o to, by o ich postulatach mówiono.

Ten język jest mocny i to nie tylko jak na rynki skandynawskie. Ale jednocześnie debata po prostu się toczy a nikt na nikogo się nie obraża.

Mam nadzieję, że będzie jeszcze okazja do tego tematu wrócić, a także ponownie przyjrzeć się, jakie obserwacje czy inspiracje można czerpać z innych rynków.

Mariusz Kowalski, Waterwalk Partners